Modnie, oryginalnie i tanio. Myślisz, że te określenia nie mogą występować razem? A jednak! Odwiedzając legionowskie second handy, przekonasz się, że to możliwe. H&M, Zara, Asos czy wreszcie Hugo Boss i Tommy Hilfiger – wszystkie te marki znajdziesz w pobliskich lumpeksach za grosze. Daj się uwieść second handom i odmień swoją szafę na wiosnę, nie pozbywając się przy tym całej swojej pensji.
Jeszcze jakiś czas temu zakupy w ciucholandach były dla wielu osób powodem do wstydu. Kojarzyły się raczej z biedą niż sposobem na „lans”. Dziś to się zmieniło. Wiele osób podkreśla fakt, że ubiera się w lumpeksach, a wyszukiwanie prawdziwych rarytasów za grosze to ich małe hobby. – Kiedy ktoś mi mówi, że mam fajną sukienkę i pyta gdzie ją kupiłam, to odpowiadam wprost, że w lumpie! Dla mnie to swego rodzaju duma, że udało mi się kupić coś ładnego za małe pieniądze. Nie sztuką jest kupić fajną sukienkę za duże pieniądze. Bardzo lubię wyszukiwać takie perełki wśród ubrań – mówi Sylwia z Legionowa, która często odwiedza tutejsze second handy. Ubierając się w lumpeksach, mamy także możliwość stworzenia niepowtarzalnej kreacji. Nie musimy kierować się tym, co aktualnie narzucają nam największe modowe marki.

Wyselekcjonowany towar z Anglii
Na legionowskiej mapie jest wiele sklepów z odzieżą używaną, ale nie tylko. Są też takie, gdzie za rzeczy nowe zapłacimy podobną cenę jak za te z drugiej ręki na wagę. Do takich miejsc zalicza się sklep Yard Sale w Błękitnym Centrum. Wiele osób tego nie wie, ale sprowadzany do sklepu towar z Anglii jest wcześniej specjalnie selekcjonowany, a rzeczy są w zdecydowanej większości nowe. – Mamy w Anglii osoby, które obserwują promocje w różnych sklepach i wybierają ubrania do naszego sklepu. 90 proc. rzeczy jest nowych, niektóre mają zdjęte metki ze względu na to, że różne tamtejsze firmy mają taką politykę, że nie mogą wystawiać swoich rzeczy na sprzedaż w tak niskiej cenie. Zawsze przeglądamy ubrania, zanim trafią na wieszaki w naszym sklepie i wybieramy tylko te dobrej jakości i sprawdzonych, znanych marek – tłumaczy Katarzyna Rutkowska, pracownik sklepu Yard Sale Rzeczywiście, kiedy go odwiedzamy, ciężko tego nie zauważyć. Mamy raczej wrażenie, że wchodzimy do dobrego butiku. Ubrania są czyste i pachnące, a nawet posegregowane rozmiarami, aby łatwiej było nam znaleźć coś dla siebie. Ceny może nie tak niskie jak w lumpeksach „molochach”, ale musimy wziąć pod uwagę to, że rzeczy są nowe.


Z każdym dniem cena w dół
Na uwagę zasługują również miejsca, gdzie dosłownie za 2 zł możemy kupić na przykład koszulę Hugo Bossa. Na liście takich sklepów wyróżnia się Baskinka na Alei 3 Maja. Jest tu bardzo kameralnie, a ubrania są czyste. W porównaniu do wielkich sklepów z odzieżą używaną, gdzie często jej agresywna, specyficzna woń unosi się już na samym wejściu, w Baskince jest dużo przyjemniej. W zależności od dnia mamy tu różne ceny. Chętnych nie brakuje, szczególnie w poniedziałki, kiedy w sklepie jest nowy towar. Niezależnie od tego, czy będzie to bluzka, czy kurtka, tego dnia za wszystkie rzeczy płacimy 12 zł. W sobotę ceny schodzą do 2 zł za sztukę, a i wtedy można jeszcze znaleźć coś wyjątkowego, bo jak mówi właścicielka sklepu Anna Jakubowska, towar jest dowieszany do ostatniego dnia przed wielką wyprzedażą, czyli do piątku. Właścicielka Baskinki przyznaje, że jest to również dobry sposób na poradzenie sobie ze zjawiskiem właściwie hurtowego kupowania odzieży przez handlarzy. – Chcemy, aby w naszym sklepie każdy klient mógł znaleźć coś dla siebie, a nie tylko te osoby, które kupują rzeczy z przeznaczeniem na dalszy handel – tłumaczy Anna Jakubowska.


Podwójne eko
Pamiętajmy także, że zakupy w lumpeksach to nie tylko oszczędność pieniędzy, ale i środowiska. Nosząc ubrania z drugiej ręki znacznie ograniczamy produkcję, a co za tym idzie, spada zużycie surowców potrzebnych do ich wytworzenia. Zmniejszamy także ilość odpadów. Wielorazowość jest piękną, ekologiczną ideą, o której warto pamiętać. Łączmy więc przyjemne z pożytecznym i cieszmy się zakupami w tego typu miejscach.
Katarzyna Gębal