Założę się, że kiedy wchodzisz na Facebook’a, jedną z pierwszych rzeczy, którą widzisz, jest zdjęcie zdrowej potrawy, a zaraz potem stos treningowych selfie. Siłownie na przestrzeni dwóch lat wyrosły jak grzyby po deszczu. Crossfit, zumba, a może po prostu tradycyjny trening siłowy? – jest w czym wybierać. Świetnie, bo przecież odsetek osób z nadwagą i otyłością stale wzrasta. Jednak każdy kij i… sztanga mają dwa końce.

Media społecznościowe atakują nas hasłami nawołującymi do „bycia fit”. Szczególnie kobiety znalazły się pod ostrzałem. Przez kilka lat ideał kobiecej sylwetki diametralnie się zmienił. Królują karykaturalnie wręcz wielkie pośladki, oczywiście w parze z talią osy i dużym biustem (a’la Kim Kardashian). „Dziewczyno, rób przysiady!”, „Kobieto, nie bój się ciężarów!” – krzyczą do nas motywatory, obowiązkowo ze zdjęciami pięknie wyrzeźbionych ciał. Przekonują nas, że to wszystko zasługa ćwiczeń i diety. Cała ta presja sprawia, że łatwo jest popaść w ramiona fitoreksji i zagubić gdzieś po drodze swoje prawdziwe „ja”.
Na czym polega wspomniana fitoreksja? Mówiąc najprościej, to obsesja na punkcie „bycia fit”. Kolejne obok anoreksji czy bigoreksji zaburzenie postrzegania swojego ciała.
Choć wszyscy dookoła podziwiają sylwetkę takiej osoby, ona sama wytyka sobie
w kółko niedoskonałości. Fitorektyk zaniedbuje rodzinę, znajomych, pracę i zdrowie, a wszystko w imię idealnego ciała, które i tak nie jest możliwe do osiągnięcia. Osoba z tym zaburzeniem nie chce po prostu schudnąć. Chce, aby jej ciało było pięknie wyrzeźbione, zbudowane z jak największej ilości mięśni przy jak najmniejszym procencie tłuszczu. Do tego muszą być zachowane idealne proporcje.
Fitoreksja często łączy się z uzależnieniem od mediów społecznościowych. To wszystko tworzy matnię, z której ciężko się wyplątać. Jak twierdzą specjaliści, na tego typu zaburzenia szczególnie podatne są osoby z niskim poczuciem własnej wartości, a także skrajni perfekcjoniści. Zjawisko to niesie spore zagrożenie, bo może prowadzić do depresji, samobójstw i skrajnego wycieńczenia, a także, w przypadku kobiet, zatrzymania miesiączki. Mimo wszystko wciąż jest to jeszcze temat tabu.

Arnold