Według statystyk z 2015 roku Polacy wydali na suplementy diety 3,5 mld zł, kupując blisko 190 mln opakowań różnych środków. Statystyczny Polak wydał więc na nie około 100 zł. Tymczasem jak wynika z raportu NIK, wiele suplementów mało tego, że nie wykazuje cech deklarowanych przez producentów to nawet szkodzi naszemu zdrowiu! Czytelniku, zapoznaj się z tym artykułem zanim pobiegniesz do apteki po kolejny „cudowny środek”!

– Rynek suplementów diety wymaga pilnej poprawy regulacji dotyczących tych produktów. Polscy konsumenci spożywają coraz więcej suplementów diety, traktując je nierzadko jako panaceum na różne dolegliwości. Nie wiadomo jednak dokładnie, co spożywamy, gdyż wprowadzanie do obrotu i sprzedaż są praktycznie poza skuteczną kontrolą- poinformowała w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli.

Płacimy za…bakterie kałowe?

Jak wynika z przeprowadzonych na zlecenie NIK badań laboratoryjnych nie tylko w sprzedaży internetowej, ale także na półkach sklepowych i w aptekach obok dobrych produktów znajdowały się preparaty szkodliwe dla zdrowia, często sfałszowane, zawierające bakterie chorobotwórcze, substancje rakotwórcze, czy stymulanty podobne strukturalnie do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki. W niektórych probiotykach wykryto nawet…bakterie kałowe. Na jedenaście badanych prób, w czterech próbkach suplementów diety z grupy probiotyków stwierdzono obecność niewykazanych w składzie szczepów drobnoustrojów. Również w czterech próbkach poddanych badaniu stwierdzono niższą, niż deklarowana na opakowaniu, liczbę bakterii probiotycznych. Co więcej, w jednej próbce wykryto zanieczyszczenie produktu – obecność bakterii chorobotwórczych z grupy Enterococcus Faecium, czyli tzw. bakterii kałowych. – informuje NIK.

Dlaczego jest tak źle?

Według danych Komisji Europejskiej polski rynek suplementów odnotowuje od lat najszybszy wzrost wśród państw Unii Europejskiej. Na tle rozmiarów podaży i spożycia możliwość prawdziwie skutecznej kontroli rynku suplementów przez organy Inspekcji Sanitarnej po prostu praktycznie nie istnieje. Stąd cały problem. Ponadto, według obowiązującego systemu notyfikacji, aby wprowadzić do obrotu dany suplement wystarczy jedynie powiadomić odpowiedni organ, tj. Główny Inspektor Sanitarny. – Procedura weryfikacji powiadomienia ani ewentualne wszczęcie postępowania wyjaśniającego nie wstrzymują jego dystrybucji. W czasie trwających postępowań niezweryfikowany produkt – a jak wykazano w toku kontroli, niejednokrotnie zawierający niedozwolone, szkodliwe dla zdrowia składniki – może znajdować się w sprzedaży – tłumaczy Najwyższa Izba Kontroli. Warto podkreślić, że w innych krajach UE obowiązują opłaty za notyfikację (nawet do 900 euro miesięcznie w Hiszpanii), w Polsce procedura ta jest bezpłatna.

Reklama dźwignią handlu

Chyba nie ma dnia, ani godziny, kiedy włączając radioodbiornik czy telewizor nie usłyszymy perswazyjnych haseł na temat cudowności jakiegoś suplementu. Właściwie na każdy problem znajdziemy „jedyne na rynku, niezastąpione” panaceum. Zmęczenie, stres, problemy z koncentracją? Zapewne brakuje Ci witamin lub minerałów, biegnij więc natychmiast do apteki i poczuj się jak młody Bóg. Nadwaga? Bierzesz jedną tabletkę dziennie i boczki znikają! Wyolbrzymiam? – W 1997 r. przekazy handlowe produktów zdrowotnych i leków stanowiły 4,6 proc. wszystkich przekazów, w 2015 r. już prawie co czwarta reklama była przekazem handlowym produktów zdrowotnych i leków, w radiu odsetek ten wynosi ponad 50 proc.- dowiadujemy się z raportu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Warte uwagi jest to, że reklamy nierzadko wprowadzają potencjalnego konsumenta w błąd. Producenci i dystrybutorzy, kreując popyt, reklamują nierzadko suplementy jako równoważne produktom leczniczym. Nie wspominając już o wizerunku lekarza – aktora w kitlu zachwalającego dany produkt.

Pomyśl dwa razy zanim kupisz

Jak informuje NIK, z opinii biegłego wynika, że nieodpowiedzialne stosowanie suplementów diety może stanowić zagrożenie wynikające m.in. z niebezpieczeństwa przedawkowania, niepożądanych interakcji między składnikami suplementów a składnikami leków, wpływu stosowania suplementów na wyniki badań diagnostycznych itd. Nawet nadmierne spożycie witamin, kiedy w naszym organizmie ich nie brakuje może być groźne. Szczególną ostrożność powinny zachować osoby przyjmujące leki. w trakcie Podanie przetworów zielonej herbaty w trakcie kuracji antynowotworowej zaburza leczenie. U osób chorych na epilepsję przyjmowanie preparatów z ginkgo biloba powoduje redukcje skuteczności leków przeciwpadaczkowych. Pacjenci leczeni przeciwkrzepliwie warfaryną nie powinni stosować suplementów diety z zieloną herbatą, czy żeń-szeniem, które obniżają skuteczność przeciwkrzepliwą leku. – ostrzegają eksperci.

Katarzyna Gębal

*Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski, zgodnie z ustawą o Najwyższej Izbie Kontroli zdjął tajemnice kontrolerską dotyczącą wykazu wielu suplementów diety, które nie powinny być wprowadzone do sprzedaży.

 

Wykaz suplementów diety, które w trakcie kontroli NIK zakwestionowane zostały przez Głównego Inspektora Sanitarnego:

  1. Orange Triad
  2. Orange Triad + Green
  3. Complete sleep
  4. 5-HTP – kapsułki
  5. Arnold Iron Dream
  6. Creation
  7. Candida Clear
  8. Black Walnut Hulls
  9. Holistic UltraBalans
  10. Animal Pump
  11. Kapsułki Flatol
  12. Sinulan Junior Gardło
  13. CROSTREC PRE -W-BOX
  14. AMIXTM MyoCell® 5 Phase
  15. Diaval Caps
  16. Potassium nitrate
  17. Tropinol XP
  18. Compete! (smak: tangy tangerine, fruit punch slam, lemon drop)
  1. Amino pump
  2. Mex M-Test pro
  3. Xtreme Detonator
  4. Pre Shock
  5. Beta stim
  6. Platinum Multivitamin
  7. Cyclin GF
  8. NO-Bomb
  9. IHS TECHNOLOGY BS BURN SHAPE 2.0 FAT BURNER
  10. Plusssz Care Dzień Bez nerwów – tabletka do połykania
  11. Plusssz Care Dzień Bez nerwów – tabletka musująca
  12. Wobenzyn N
  13. Multi-Enzyme Formula
  14. Mango Peach Powder
  15. B52+
  16. Animal cuts – szaszetki
  17. Animal m-Stak
  18. Animal Pack
  19. Black Bombs
  20. Duo Lactil