fot. arch.

Jak mawia serialowy Ferdek Kiepski, są na świecie rzeczy, o których się fizjologom nie śniło. Jedno z tego typu zdarzeń zaistniało w poniedziałek w SKM-ce, gładko sunącej wieczorową porą do Wieliszewa. Kłopot w tym, że za sprawą pewnej pani skład na ponad godzinę sunąć przestał.

Kiedy w poniedziałek przed 21.00 maszynista pociągu relacji Warszawa Lotnisko Chopina – Wieliszew ruszał w drogę, zapewne nie przyszło mu do głowy, że kilkanaście minut później stanie w szczerym polu, pomiędzy stacjami Warszawa Wschodnia a Warszawa Praga. A tak właśnie zmuszony był uczynić. Po pewnym czasie wśród zaniepokojonych pasażerów rozeszła się wieść, jakoby powodem przerwy w podróży było potrącenie przez skład młodej kobiety. Krótko mówiąc, stała się tragedia. Na szczęście, co w przypadku plotek jest normą, nie do końca.

Nawet jeśli (czego policja nie potwierdza) z owym potrąceniem było coś na rzeczy, poszkodowana niewiasta o własnych siłach oddaliła się z miejsca zdarzenia. Cóż, kobiety to chyba jednak rzeczywiście nie jest słaba płeć…