Za młodu wbijano nam do głów przysłowie twierdzące jakoby każdy kij miał dwa końce. Nawiasem pisząc, czasami wbijano też kijem i niekoniecznie przez głowę. Zresztą pal sześć metodę, grunt, że owa mądrość nie jest głupia. Jej słuszność potwierdziła grudniowa sesja legionowskiej rady miasta.

O co chodzi? O nagrody rozdawane w grudniu przez samorządowców wolontariuszom, którzy na co dzień zapewniają bezdomnym zwierzakom wikt i dach nad kudłatą głową. Jeden, i słusznie, powie: podziękowania należą im się jak psu buda. Inny z kolei, też nie bez racji, zwróci uwagę na drugą stronę medalu. Sporo o niej wiedzą administratorzy z SMLW, regularnie zbierający cięgi za żarcie podrzucane przez przyjaciół zwierząt w piwnicach lub na trawnikach, tudzież za rozlokowane tam legowiska. Często robi się z tego problem, i to taki, że pies go ganiał. I weź tu, człowieku, rozsądź, co i kiedy jest psu na budę?!