Specjaliści są co do tego zgodni: dla systemu oświaty nie ma nic gorszego niż częste zmiany. Nawet jeśli, zdaniem ich pomysłodawców, mają być to zmiany na lepsze. Dokąd zaprowadzą krajową edukację te przygotowywane właśnie przez rząd, pokaże przyszłość. Dla większości szkół i prowadzących je organów oznaczają one jedno – małą rewolucję.

W trakcie październikowej sesji rady powiatu ów temat wypłynął przy okazji dorocznej informacji o stanie realizacji zadań oświatowych. Siłą rzeczy dotyczyła ona głównie zapowiedzianej przez minister Annę Zalewską reformy oświaty. Ma ona obowiązywać już od nowego roku szkolnego. – Ten stosunkowo duży zakres zmian, a przede wszystkim tempo ich wprowadzania, spowodowały, że w zdecydowanej większości jednostek samorządu terytorialnego jeszcze w ubiegłym roku szkolnym rozpoczęły się intensywne prace związane z analizą stanu aktualnego i projektowaniem przyszłej sieci szkół publicznych – powiedział Tomasz Lisowski, kierownik powiatowego referatu edukacji.

Zreferował on radnym stan przygotowań powiatu do reorganizacji oświaty. Uwzględniając też jej ważny z ekonomicznego punktu widzenia aspekt demograficzny. –Ponieważ reforma systemu oświaty spowoduje, że w 2019 roku do klas pierwszych szkół ponadpodstawowych przyjdą dwa roczniki, zaszła konieczność ponownej analizy zarówno danych demograficznych, jak i zaprojektowania liczby uczniów w poszczególnych latach – poinformował radnych mówca. – Powiatowy referat edukacji od dawna analizuje zmiany, jakie są przygotowywane w ustawie oświatowej. Analizujemy demografię, jak i potencjalne zmiany pod kątem liczby uczniów, którzy będą się pojawiali w poszczególnych szkołach i oddziałach. Chociaż nie są one jeszcze do końca pewne, już teraz przygotowujemy się do tego, aby je w praktyce zastosować – komentuje oświatowe zamieszanie Robert Wróbel.

Z perspektywy organu prowadzącego szkoły najgorsze jest to, że ostateczny zakres reformy w systemie edukacji jest nieznany. Podobnie jak planowany czas jej trwania. –Dzisiaj jest za wcześnie, żeby powiedzieć, jak te zmiany będą wyglądały w rzeczywistości. Aby je ocenić, musimy poczekać do momentu, kiedy będą miały pełny kształt. Wtedy, analizując naszą sytuację, będziemy mogli stwierdzić, czy spowodują jakiekolwiek perturbacje – dodaje legionowski starosta. Można się tylko cieszyć, że na razie unikają ich inwestycje prowadzone w powiatowych placówkach oświatowych – wypadają na piątkę z plusem.