Przed rokiem Legionowski Festiwal Muzyki Kameralnej i Organowej zyskał młodszego brata. Jak to w rodzinie, obie imprezy są do siebie podobne, również – by tak rzec – z „nazwiska”. Zakończona niedawno druga edycja Festiwalu Muzyki Kameralnej i Organowej Powiatu Legionowskiego znów okazała się sukcesem.

–  Koncerty w ramach Festiwalu odbyły się we wszystkich gminach powiatu. Udało nam się ściągnąć najwybitniejszych, nie tylko polskich, ale i zagranicznych instrumentalistów i wokalistów. Na wszystkich dziewięciu koncertach była bardzo wysoka frekwencja i tak też oceniali je mieszkańcy. Cieszymy się, że mogliśmy brać udział w realizacji tego przedsięwzięcia – podkreśla Jerzy Zaborowski, wicestarosta legionowski. Oba festiwale: miejski i powiatowy, łączy także osoba ich muzycznego ojca. O młodsze z dzieci legionowski organista Jan Bokszczanin również zadbał jak należy. Choć tym razem z pomocą doskonałej wiolonczelistki Anny Wróbel. – Z jednej strony chcieliśmy uczcić rocznicę 1050-lecia chrztu Polski, z drugiej zaś pokazać ludziom kameralistykę na naprawdę wysokim poziomie oraz oczywiście powiatowe instrumenty, czyli organy, które widnieją przecież w nazwie imprezy – mówi Bokszczanin.

Dzięki rozległym kontaktom organizatorów ów poziom udało się zapewnić stosunkowo małym kosztem. Jak zdradza muzyk, chodziło o to, by w powiecie zagrali artyści znani z najbardziej prestiżowych scen świata. I w dużej mierze to się powiodło. – Na pewno jednym z gwoździ programu był występ sekstetu Jerycho, który należy do ścisłej czołówki wykonawców muzyki dawnej. To był fenomenalny koncert. Ale i recitale dwóch włoskich organistów, takich jak Gabriel Pezone czy Maurizio Maffezzoli, którzy liczą się na świecie, to też nie była bagatela – uważa ich kolega po fachu. Powiatowych włodarzy najbardziej cieszy fakt, że festiwalową ofertę docenili melomani. Bo to w końcu oni są w tej muzycznej inwestycji najważniejsi. – Chcemy, aby nasi mieszkańcy mieli dostęp do kultury i sztuki na najwyższym poziomie. I nasz Festiwal właśnie taką funkcję pełni – mówi wicestarosta. Jak dotąd wywiązuje się z niej należycie. Krótko mówiąc, wszystko gra.

Poprzedni artykułWpadł na kradzieży roweru
Następny artykułZgon na Wrzosowej
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.