Aktualnie na osiedlu Sobieskiego trwa wycinka chorych, zagrażających bezpieczeństwu drzew. Wszystko jak zawsze dzieje się przy oficjalnej akceptacji miejskich urzędników od ochrony środowiska. Ale tak naprawdę wyrok na około 20 roślin wydała sama natura. I swoim zwyczajem nie przewidziała apelacji.

– W związku z tym, że ostatnie trzy wiosny i lata były bardzo suche, mamy na terenie osiedla wiele suchych drzew. Do tego doszło kilka okazów stanowiących zagrożenie, z częściowo spróchniałymi, mocno pochylonymi pniami – mówi Monika Osińska-Gołaś, kierownik adm. os. Sobieskiego. Jednym z takich drzew był potężny klon stojący w pobliżu bloku 408. Kłopot w tym, że chylił on się ku upadkowi nie tylko w przenośni, ale też całkiem dosłownie – w kierunku altanki śmietnikowej przy ul. Granicznej. Chcąc nie chcąc, administracja wystąpiła więc o pozwolenie na jego wycięcie. Zgodnie z przewidywaniami, spółdzielczy konserwatorzy łatwo nie mieli. – Usuwanie dużych drzew wymaga większej liczby pracowników, zabezpieczenia pola pracy i użycia podnośnika. Sama karpa, ponieważ jest duża, musi zostać usunięta ciężkim sprzętem – dodaje administratorka.

Często, gdy drzewa mocno wrosły w osiedlowy krajobraz, robi się to z ciężkim sercem. W końcu z reguły chodzi przecież o zielonych „lokatorów”, którzy w Legionowie mieszkają najdłużej.