Piękne miejsca, urocze rezydencje, krynoliny, wystawne uczty i… piękne samochody. To marzenia wielu. Jako, że te się niekiedy spełniają postanowiliśmy pojechać wyjątkowej urody autem ALFA ROMEO GIULIETTA 2,0 JTDm w wyjątkowo urokliwe miejsce na Mazowszu, do Pałacu Domaniowskiego, położonego o około 95 km na południe od Warszawy. Auto – nie tylko piękne lecz i prędkie, łacno i bezpiecznie nas zawiozło.

Włoskie buty, ubrania i samochody podziwiane są przez każdego mieszkańca tej planety. Od niemalże wieku auta ALFA ROMEO są kwintesencją piękna wśród pojazdów osobowych. Wiele konstrukcji przeszło do historii i jest pożądanych do dziś. GIULIETTA jest obecnie tym modelem, który wybija się ponad przeciętność wyglądu aut japońskich, czy niemieckich – choć nie wszystkich – ale ci zatrudnili projektantów z Italii i efekt jest widoczny od razu.

Piękne i prędkie auto z wysokoprężnym motorem 2.0 16V JTDm o mocy 175 KM i 350 Nm przy 1750 obr/min z dwusprzęgłową skrzynią 6-przełożeniową TCT z manetkami zmiany biegów przy kierownicy, nie tylko doskonale wygląda, lecz tak samo dobrze jeździ. Pomagają w tym bardzo eleganckie aluminiowe 18 calowe felgi ze stopów lekkichz oponami 225/40, oraz czterotłoczkowe zaciski hamulców przednich pomalowane na czerwono z białym napisem Alfa Romeo. Rozstaw osi 263 cm, a bagażnik 360 litrów dobrze wpisuje się w średnią dla segmentu aut kompaktowych.

Giulietta wyprzedza konkurencję oferując nieporównywalnie lepsze doznania estetyczne. Linia karoserii wydaje się wcale nie starzeć. Ma wszystko, by walczyć o dominację w segmencie aut kompaktowych. Już z daleka przez szyby widać niezwykle piękne, eleganckie fotele przednie stworzone jakby do wielkiej turystyki. Przeszyte zieloną nicią skórzane siedzisko i oparcie wyściełane skórą ekologiczną. Dobrze trzymają ciała kierowcy i pasażera. Duża kierownica – mogłaby być nieco mniejsza – jest gruba i dość miękka, obszyta skórą i doskonale leżąca w dłoniach. Trudno odmówić Alfie uroku. Z pakietem QV Line, dwiema końcówkami układu wydechowego i klasycznie czerwonym nadwoziem wzbudza mocniejsze bicie serca. Emanuje jakby kunstem sztuki przemysłowej. Nic dziwnego, iż VOLKSWAGEN niegdyś mocno przymierzał się do kupna tej marki. Przecież poprawny, równy GOLF nie ma szans, ani potrzeby tak wyglądać. Może jest solidny i trwały, lecz ostatnio wieść niesie, iż jakość wyrobów z Italii bardzo się poprawiła. My widzimy to po wykonaniu, materiałach i wykończeniu. Wszystko jest perfekcyjne!

Samochód wręcz stworzony do zabawy, rywalizacji i długich dystansów. Tym bardziej, iż bardzo mało pali. Zasięg na baku 1100 km jest czymś normalnym. Na trasie jadąc z użyciem tempomatu można osiągnąć 4,0 – 4,5 litra. Przy szybszej jeździe na autostradzie będzie to 5,0 – 6,0 litra. W mieście możemy osiągnąć 7,0 – 8,0 litra. Gdy sobie pofolgujemy, a temperament tego pojazdu do tego skłania, to możemy znacznie ograniczyć zasięg na baku. Ale w tym aucie właśnie o to chodzi! Turystyka motoryzacyjna zyskała nowego partnera!

ALFA ROMEO GIULIETTA z mocnym silnikiem wysokoprężnym nie tylko prędko, ale i bezpiecznie nas dowiozła do celu. W dodatku wspaniale prezentowała się na tle pięknego, gościnnego pałacu. No cóż, przecież to ALFA ROMEO – jeden z najpiękniejszych samochodów świata.

Tym razem reporterzy Auto-Turystki wybrali się do Pałacu Domaniowskiego mieszczącego się w Konarach nad zalewem Domaniowskim. Pałac reklamuje się jako Resort & Conference i proponuje szeroką ofertę dla rodzin, zabraliśmy więc ze sobą dzieci jako „testerów” opcji rodzinnej. Ale o tym za chwilę. Najpierw zagłębimy się w historię tego urokliwego miejsca.

HISTORIA

Pałac Domaniowski w Konarach jest jednym z najcenniejszych zabytków południowego Mazowsza umiejscowionym nad zalewem Domaniowskim powstałym na spiętrzeniu rzeki Radomki. Zalew pełni funkcje rekreacyjną  i jest jednocześnie zbiornikiem wodnym. Objeżdżamy zalew dookoła. Prawie zewsząd widać pałac, a najpiękniej wygląda on od strony plaży.
Konary pojawiają się w zapiskach już x XV wieku i zawiązanych jest z nimi wiele wybitnych nazwisk naszej historii. Jest to początkowo posiadłość Firlejów, potem, w 1540 kupuję ją Piotr Kochanowski, ojciec naszego wybitnego poety. Kochanowski rozwijał i pomnażał majątek, który po jego śmierci przypadł w administrowanie starszemu bratu Jana, również Piotrowi.
Nasz wybitny poeta renesansu często przebywał w majątku, a około 1550 roku pozostawał tu prawie dwa  lata w celu uregulowania spraw spadkowych.
W XVII i XVIII wieku majątkiem władali Wąsowiczowie, którzy kupili majątek od Kochanowskich. I znowu jest to czas rozwoju i pomnażania majątku.
W  początku XIX wraz z utratą polskiej państwowości, majątek został podzielony między członków rodziny Wąsowiczów i  znalazł się pod jurysdykcją austriacką, potem zaś, po kongresie wiedeńskim stał się częścią Królestwa Polskiego podporządkowanego Rosji.
Ze względu na brak dobrej administracji i zadłużenie, majątek został w 1845 roku sprzedany  Adamowi Bogumiłowi Helbichowi, pionierowi polskiej chirurgii  i zasłużonemu powstańcowi listopadowemu.

Adam Helbich, Kawaler Orderu Virtuti Militari,  był postacią niezwykle zasłużoną dla kultywowania polskości na ziemiach Królestwa Polski. Był także dobroczyńcą i filantropem oraz pionierem polskiej chirurgii. Chociaż Adam Helbich nie mieszkał na stałe w Konarach, gościł majątku niezwykle osobowości:  malarza Józefa Brandta („Sianokosy w Konarach”, 1875) i ojca Fryderyka, Mikołaja Chopina. Po przejściu na emeryturę Adam Helbich osiadł w Konarach i rozpoczął budowę dworu, który został ukończony w 1870 roku.
Obecny właściciel Pałacu Domaniowskiego odbudował i rozbudował pałac w stylu i konwencji rezydencji dworskiej wg planów Helbicha. Konary pozostawały w rękach rodziny Helbichów do wybuchu II wojny światowej. Wraz z nadejściem Niemców, rodzina została wywłaszczona a majątek przeszedł na własność armii niemieckiej. Od 1940 rok we dworze działała administracja ośrodka szkoleniowego Luftwaffe.

Po zakończeniu wojny Konary zostały znacjonalizowane i jak większość pałaców i dworków w Polsce, przeszły na własność PGR. No i klasyka gatunku: pod rządami PGR dwór popadł w stan dewastacji.
Oglądamy stare zdjęcia z tego okresu: kolonie letnie, lato 1946.  Z starych zdjęć właściciel zrobił intersujące parawany i dekoracje.
Nowy właściciel, zafascynowany tym miejscem podjął się rewitalizacji i w kwietniu 2012, dawna rezydencja Kochanowskich i Helbichów odzyskała splendor dawnego dworu szlacheckiego.

OFERTA

Obecnie Pałac Domaniowski jest hotelem z wieloma atrakcjami.
W ofercie dla  rodzin z dziećmi mamy pokój zabaw na poddaszu, plac zabaw na świeżym powietrzu, minigolf,  rowery, przyczepki rowerowe, a nawet… specjalne zabiegi w Strefie  Beauty dla najmłodszych! Mamy też szeroką ofertę sportów wodnych: łódź motorową wakeboard, narty wodne , banany, koła, kajaki, rowery wodne. Dla miłośników sportów lądowych dostępne są rowery i rowery elektryczne. Jesteśmy poza sezonem, ale nasze dzieci korzystają z dostępnych atrakcji wewnątrz budynku: bawią się w pokoju zabaw ,grają w bilard i  strzałki. Pod naszą opieką korzystają z siłowni.
Hotel ma też ofertę biznesową. Jest intersującym miejscem na organizację konferencji i spotkań integracyjnych ze względu na szeroką ofertę rekreacyjną i turystyczną oraz Strefę Beauty.

Pałac posiada nowoczesne zaplecze konferencyjne (5 sal z wyposażeniem multimedialnym i wizualnym) oraz organizuje eleganckie bankiety firmowe.
Obecnie w pałacu dostępnych jest 41 pokoi  i przeszło 100 miejsc noclegowych.

MOJE WIELKIE GRECKIE WESELE

Ze względu na swój niepowtarzalny urok, Pałać Domaniowski jest często wynajmowany na wesela i można powiedzieć, że specjalizuje się w weselach międzynarodowych! Odbyło się tu nawet greckie wesele!

LEGENDA
Pytamy pracowników o legendy związane z pałacem. Żadna legenda nie została odnotowana w zapiskach, ale pracownicy czują „dobrego ducha” czuwającego nad tym miejscem i nad dobrym samopoczuciem gości.

KUCHNIA

Tak! Kuchnia to swoiste kuriozum wykwintności, smaku i piekna. Podają dużo i elegancko, że głodnym nikt nie pozostanie. Menu restauracyjne nie jest obszerne, co bardzo lubimy, gdyż zdecydowanie ułatwia to wybór. Szefowa kuchni promuje kuchnię tradycyjną, jednak w nowoczesnym wydaniu.
Delektujemy się pasztetem o wyjątkowo subtelnym smaku. Jest to pâté de foie gras z marmoladą cebulową (!), tostem i korniszonem. Z zup polecamy oryginalny krem pomidorowo-paprykowy,  dla jednych leciutko ostry (tak stwierdzili testerzy), a dla nas dobrze przyprawiony.

Mieliśmy też możliwość spróbowania papardeli z boczkiem i kurczakiem serwowanych  z prawdziwkami w sosie śmietanowym (prawdziwek uszlachetni każdy smak!), polędwiczek wieprzowych w sosie miodowo musztardowym (genialnie przypieczona i soczysta zarazem skórka), a także filetu z łososia podawanego na szpinaku w sosie paprykowym. W ramach menu dla dzieci, nasi testerzy zajadali się rosołkiem, nugetsami  z frytkami  i surówką marchewkową. Testerzy ocenili, że frytki z nugestsami są tak dobre jak w znanym fast food, co mając na względzie wiek testerów jest naprawdę KOMPLEMENTEM!

Z deserów naszą szczególną  uwagę przyciągnął crème brûlée. Wyjątkowo dobrze zapieczony nie za słodki, commme il faut! A wszystko  to wyjątkowo elegancko i estetyczne podane!

NASI TESTERZY

Naszym testerom najbardziej podobał się teren wokół pałacu, gdzie mogli dowolnie się wybiegać oraz poddasze z pokojem zabaw, siłownią i bilardem. Ponieważ byliśmy poza sezonem, mogli dowolnie  grasować się po długich pałacowych korytarzach. Obiecaliśmy obie wrócić jeszcze raz w sezonie, aby skorzystać z oferty sportów wodnych.

Nieopodal Pałacu jest dużo pól, łąk i lasów. Teren raczej płaski, niekiedy pojawiają się jakieś małe wzgórza. W drodze do nieodległego Radomia przy drodze z Piotrkowa Trybunalskiego odkrywamy Karczmę Jaś i Małgosia. Jest, miło, uroczo i również dobra kuchnia.

Warto zawitać także na rynek do Przysuchy, by zrobić zdjęcia na ławeczce z Oskarem Kolbergiem. W drodze powrotnej jeszcze lody w słynnej od lat lodziarni w Białobrzegach i droga szybkiego ruchu pozwala żwawo dojechać do domu.

Tekst, filmy i zdjęcia; Elżbieta Janczur i Mirosław Wdzięczkowski