W czwartek (2 czerwca) tuż przed północą na obwodnicy Jabłonny doszło do groźnego wypadku. Samochód osobowy wypadł z drogi, skosił oświetlenie na przejściu dla pieszych i zatrzymał się dopiero na barierze energochłonnej. Po tym wszystkim kierowca zbiegł, zostawiając rozbite auto. 

Świadkiem tego zdarzenia był jeden z naszych czytelników. Oto jego relacja z tego co w nocy wydarzyło się na jabłonowskiej obwodnicy: Stojąc pierwszy na światłach na pierwszym rondzie (kolo Obi) i czekając na zielone światło w kierunki Warszawy, zauważyłem jak podjeżdża do mnie z tylu srebrny focus. Niby nic nadzwyczajnego, choć już po 20 sekundach zmieniłem zdanie. Nazywając rzeczy po imieniu, ten idiota w pewnej chwili z piskiem opon minął mnie (na czerwonym świetle) i udał się w kierunku Warszawy. Prędkość jaką uzyskiwał i promil (tak obstawiam), tak wyrzuciło go z ronda, że skosił sygnalizację świetlną na przejściu dla pieszych. Nagle na ulicy zrobiło się ciemno. Dziwne było to, ze gość nawet nie zaczął hamować. Pędził przez zarośla przecinające jezdnię w obu kierunkach. Kierował się chyba w kierunku „wysepki” którą zrobiono dla policji i ITD. Podejrzewam, że nie spodziewał się i nie widział, że na jego drodze stanie barierka, która była otoczona krzakami. Zobaczywszy to, zatrzymałem się na środku dwupasmowej drogi i wyskoczyłem do kierowcy z pomocą. Jakie było moje zdziwienie, gdy po mniej więcej 20-30 sekundach od wypadku, po otwarciu drzwi od pasażera, w aucie nie było nikogo. Kierowca zbiegł, zabierając kluczyki. Poduszki powietrze były wystrzelone, a od strony pasażera była wybita szyba. Obstawiam, że zostało to zrobione głową. Po chwilowym szoku, z latarką od telefonu przeszukałem chaszcze (naprawdę spore, sięgały mi do pasa a mam 190cm) ale nie znalazłem nikogo. Wezwałem policję i straż pożarną, bo auto się dymiło. Przyjechali nawet w szybkich czasie i wzięli się za przeszukiwanie zarośli i wycinanie auta z barierki. Nikogo nie znaleźli – relacjonuje pan Kamil.

Poniżej prezentujemy kilka zdjęć, które nasz czytelnik zrobił na miejscu zdarzenia.