Pięć goli za mało

KPR RC Legionowo nie zagra w półfinale rozgrywek o Mistrzostwo Polski. Legionowski beniaminek przegrał rewanżowe starcie z MMTS-em Kwidzyn 17:26 i to kwidzynianie zmierzą się z Vive Kielce w kolejnej fazie. Podopiecznym Roberta Lisa pozostała gra o miejsca 5-8.

W pierwszym spotkaniu pomiędzy KPR-em a MMTS-em górą okazali się legionowianie, którzy wygrali we własnej hali 26:22. Zarówno szkoleniowiec, jak i zawodnicy tonowali optymistyczne nastroje przed rewanżem, podkreślając, że w piłce ręcznej czterobramkowa zaliczka jest nikłą przewagą. Dodatkowo drugie spotkanie odbywało się na obiekcie rywala, a w zespole z Legionowa z powodu kontuzji prócz wcześniej awizowanych Mikołaja Krekory i Tomasza Kasprzaka wypadł Jakub Płócienniczak. Jako, że w składzie brakowało obu obrotowych trener Lis był zmuszony przez całe rewanżowe spotkanie powtarzać wariant z ustawianiem na kole nominalnego obrońcy Adama Twardo.

Od początku spotkanie nie układało się po myśli legionowian, którzy w pierwszych dziesięciu minutach rzucili zaledwie jednego gola (1:3), w czym ogromna zasługa świetnie spisującego się w bramce gospodarzy Bartosza Dudka. Po pierwszych trzydziestu minutach MMTS prowadził jedynie różnicą trzech bramek (11:8), co pozwalało myśleć gościom o korzystnym rezultacie po przerwie. Na nieszczęście przyjezdnych w ciągu dwunastu minut drugiej części gry kwidzynianie wyszli na pięciobramkowe prowadzenie, które w kolejnych minutach tylko powiększali. Ostatecznie podopieczni Patryka Rombla pokonali KPR RC 26:17 (w dwumeczu 48:43), zapewniając sobie awans do półfinału rozgrywek, gdzie czeka ich starcie z broniącym mistrzowskiego tytułu Vive Tauronem Kielce. – Brak obrotowego w Kwidzynie był bardzo widoczny. W Legionowie udało nam się to jakoś załatać, czymś zaskoczyć Kwidzyn i wygrać, ale na takim poziomie ten sam numer dwa razy nie przejdzie. Dopóki mogliśmy, do 40 minuty walczyliśmy, jednak potem rywale poczuli krew i zaczęli nam odjeżdżać, a my nie mieliśmy czym się przeciwstawić – ocenił środowe spotkanie legionowski szkoleniowiec.

Dla KPR-u sam udział w ćwierćfinale Mistrzostw Polski to największe osiągnięcie w krótkiej historii klubu. Mimo tego, w zespole z Areny Legionowo odczuwalne jest rozgoryczenie związane z porażkę w dwumeczu z Kwidzynem. – Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Niedosyt pozostaje, ponieważ była realna szansa na powalczenie o półfinał, a nie wiadomo czy w przyszłości taka szansa powtórzy się. Wygraliśmy pierwszy mecz i gdyby nie kontuzje na pewno nawiązalibyśmy równorzędną walkę w rewanżu, dlatego pozostaje żal i rozgoryczenie. Myślę, że za miesiąc wszyscy będą bardzo zadowoleni z tego wyniku. Mamy teraz chwilę odpoczynku i spokojnie będziemy przygotowywać się do walki o miejsca 5-8. Chociaż wydaje mi się, że będzie to walka bardziej o miejsce pocieszenia niż realnie dające jakieś korzyści. Kto będzie pamiętał za cztery lata o drużynach, które zajmą 6. czy 7. miejsce w lidze? Na pewno zrobimy wszystko, aby zaprezentować się jak najlepiej. Zobaczymy też jakie będą decyzje zarządu o tym, co dalej wydarzy się w klubie – zakończył trener Lis.

Na kolejne spotkanie legionowskich szczypiornistów ich kibice będą musieli poczekać nieco ponad trzy tygodnie. W tym czasie reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych z Robertem Lisem w sztabie szkoleniowym będzie rywalizowała w Gdańsku o awans do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. KPR RC pierwsze zawody o miejsca 5-8 w PGNiG-ie Superlidze rozegra 16 lub 17 kwietnia (rewanż 23/04.04), a jego rywalem będzie Zagłębie Lubin. W drugiej parze Chrobry Głogów będzie rywalizował z Górnikiem Zabrze.

MMTS – KPR 26:17 (11:8)
MMTS: Dudek, Kiepulski – Zadura, Mroczkowski 1, Kryszeń, Peret 4, Szpera 5, Klinger 3, Szczepański, Rosiak, Nogowski 6, Pilitowski 2, Seroka 5, Potoczny, Janiszewski.
kary: 8 (Nogowski – 4, Rosiak, Zadura – 2)
KPR: Stojković, Malanowski – Prątnicki 3, Titow 6, Gawęcki 2, Ciok 2, Kowalik, Twardo 2, Mochocki 1, Suliński 1, Brinovec, Bożek, Ignasiak.
kary: 14 (Mochocki, Brinovec, Kowalik – 4, Bożek – 2)