W trakcie grudniowej debaty budżetowej powiatowi radni podzielili się na dwa obozy. Ci koalicyjni zachowywali się, jak gdyby ich mottem był tytuł jednego z teleturniejów: „Miliard w rozumie”. Wzorem miłośników innego z nich, przedstawiciele opozycji zachęcali natomiast starostę: „Idź na całość!”. Bez skutku. Większość uznała, że na „Koło fortuny”, owszem, warto liczyć, ale realizując budżet, nie zaś przy jego uchwalaniu.

Trzynasta sesja rady powiatu nie rozpoczęła się dla radnych pechowo. Wręcz przeciwnie, w przedświąteczny piątek dostali od zarządu drobne gwiazdkowe prezenty. Wśród nich karmiki dla ptaków. Jak natychmiast zaznaczył starosta, różnych gatunków. – To nie jest tak jak ktoś żartował, że ja chcę dokarmiać tylko wróble. Nie, to jest dla wszystkich ptaków. To akcja społeczna, którą chcemy rozpowszechnić w naszych szkołach – zimowego dokarmiania ptactwa. Tych karmików jest bardzo dużo. Będziemy starali się dostarczać je do szkół i różnych środowisk, które będą tę akcję propagowały – podkreślił Robert Wróbel.

Po takim wyjaśnieniu szef rady, mówiąc bardziej głosem prezesa SMLW, ostrzegł kolegów. – Dokarmia się ptaki tylko wtedy, gdy okoliczności przyrody powodują, że one nie mają dostępu do pokarmu: intensywne opady śniegu, często zmrożonego – wtedy należy dokarmiać. W innej sytuacji broń Boże, bo one wszystkie przyjdą nam z lasów do mieszkań i będą żyły na naszych osiedlach. Tak jak dziki – powiedział Szymon Rosiak.

Krok do przodu czy wstecz?

Po ornitologicznym wstępie radni zajęli się przyszłorocznymi finansami powiatu. Zaczął starosta, podkreślając, że priorytetem było utrzymanie wysokiego poziomu realizacji jego zadań. Jak wspomniał, wśród 380 krajowych powiatów legionowski zajął piąte miejsce w kraju pod względem liczby pozwoleń na budowę. W ubiegłym roku urzędnicy zarejestrowali też 13 tys. pojazdów, wydali 1200 praw jazdy i wykonali ponad 5 tys. prac geodezyjnych. – Ilość oferowanych usług nie może się zmniejszyć. Ona będzie tylko rosła, natomiast standard tych usług nie może spaść. Dlatego przy konstruowaniu budżetu wzięliśmy pod uwagę to, że my tego standardu obniżyć nie możemy. Robert Wróbel zapowiedział dalszą dbałość o potencjał rozwojowy powiatu. Głównie przez pozyskiwanie funduszy zewnętrznych i zabezpieczanie środków na wymagany wkład własny. Przyszłoroczne wydatki mają wynieść blisko 90 mln zł. Ponad 10 proc. zakładanego budżetu pójdzie na inwestycje, mniej więcej tyle samo wyniesie też „janosikowe”. – Planujemy na przyszły rok deficyt w kwocie 6,4 mln zł. Będzie on pokryty kredytem, który jest zaplanowany do zaciągnięcia na okres pięciu lat – zapowiedziała powiatowa skarbniczka Dorota Łyszkowska. – Gdyby się okazało, że następują jakiekolwiek korekty w ustawie o podatku od osób fizycznych, wtedy bezpośrednio będzie to wpływało na nasz budżet (według różnych szacunków może on być uszczuplony o 7-9 mln zł – red.) – dodał starosta Wróbel.

Po prezentacji założeń budżetowych przyszedł czas na dyskusję. Tu pałeczkę przejęła opozycja, dociekając przyczyn swego rodzaju powściągliwości w planowaniu wydatków. Ten zarzut radni Prawa i Sprawiedliwości formułowali też pod adresem starosty Grabca. – Dokąd postępowanie zarządu nie zmieni, się, dotąd będziemy powtarzać to dosyć regularnie. Chodzi o fakt, ze budżet jest stagnacyjny, budżet jest „do tyłu”. Pani skarbnik powiedziała mi, że jest oparty na wydatkach i dochodach już pewnych, czyli ma na to „kwity” i tyle planuje. Rozumiem tą politykę, tylko powiem szczerze, że się z nią nie zgadzam – oznajmił Wiesław Smoczyński, wiceprzewodniczący rady powiatu. Krytycy sugerowali, że zamiast co miesiąc korygować budżet, lepiej od razu zawrzeć w nim wszystkie zamierzenia. Na takie dictum o głos poprosił Grzegorz Kubalski. Były wójt gminy Jabłonna przybliżył dwa podejścia do konstruowania tego dokumentu. Tym razem uwzględniające moment, w którym chce się… słuchać narzekań opozycji. – Można albo przyjąć rozwiązanie ostrożnościowe, polegające na tym, że poszczególne pozycje budżetowe, zwłaszcza po stronie dochodowej, są oparte przede wszystkim o informacje, które mają określony poziom pewności. I wtedy liczyć się z tym, że wraz pozyskiwaniem na przykład dodatkowych środków zewnętrznych ten budżet będzie zwiększany. Oczywiście wówczas konsekwencją jest wysłuchiwanie na początku, przy okazji uchwalania budżetu, narzekań, że planowanie nie jest dostatecznie wizjonerskie. Drugie podejście jest takie, że oczywiście tworzymy budżet w sposób wizjonerski, wpisując rzeczy, które mają określony poziom prawdopodobieństwa, a po ich niezrealizowaniu możemy wysłuchiwać, dlaczego nie wykonaliśmy zadań, który obiecaliśmy, że zrobimy, skoro wpisaliśmy to w uchwale budżetowej.

Arytmetyki nie oszukasz

W powiecie od wielu lat „obowiązuje” metoda numer 1: dużo pragmatyki, mało szaleństwa. To ważne zwłaszcza teraz, w perspektywie ewentualnych skutków proponowanych przez rząd zmian, które mogą negatywnie odbić się na budżetach powiatów. Mimo to padały z sali pytania o przyczyny pominięcia w projekcie kilku ważnych zadań inwestycyjnych. – Wszystko zależy od tego, o której pozycji inwestycyjnej mówimy. W trakcie roku będziemy mieć informacje. W przypadku pozytywnej decyzji będziemy wprowadzać do budżetu nowe środki po stronie dochodów i wydatków – zapewniła Dorota Łyszkowska. Szóstka kontestatorów polityki starosty i zarządu pozostała nieprzejednana. – Z jednej strony mamy budżet, który nie zakłada wizjonerstwa. Zakłada, tak jak powiedziała pani skarbnik, dużą ostrożność, a jednocześnie co miesiąc, co sesja dokonujemy zmian w tym budżecie. W naszej ocenie nie jest to planowanie, tylko bieżące reagowanie i realizacja tego, co akurat uda nam się zdobyć – oceniał Piotr Płaciszewski (PiS). Tuż przed mandatowym werdyktem dyskusję podsumował starosta. I odniósł się do marynistycznej metafory, jakiej wcześniej użył radny PiS-u. – Jakości kapitaństwa nie ocenia się po tym, że on ostatni schodzi z tonącego okrętu, tylko po tym, że ten okręt nie tonie. Budżet, który przygotowaliśmy, jest racjonalny, odpowiedzialny i rozważny. W mojej ocenie dokładnie tego oczekują od nas mieszkańcy.

Przyszłoroczny budżet poparło siedemnastu radnych, sześciu opozycyjnych głosowało przeciw. Przynajmniej podczas sesji. Wcześniej, na posiedzeniach komisji rady powiatu, część z nich była innego zdania.