Weekend 12 i 13 grudnia to był szczególny czas dla wszystkich tych, którzy chcą pomagać innym, a przede dla tych, którzy tej pomocy oczekują. W te dni odbył się bowiem kolejny finał Szlachetnej Paczki, w czasie którego 98 rodzin z gminy Serock oraz miasta Legionowo i okolic dostały tak im potrzebne prezenty świąteczne.

Szlachetna Paczka to ogólnopolska akcja, która powstała z inicjatywy Ks. Jacka Stryczka i działa już od 15 lat. Jej założeniem jest odszukiwanie przez darczyńców najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących rodzin i sporządzanie dla nich świątecznych paczek z niezbędnymi artykułami.

W Serocku akcja odbyła się już po raz czwarty. W tym roku wolontariusze i darczyńcy pomogli 24 rodzinom mieszkającym na ternie tej gminy. Z kolei Paczka legionowska działa już od sześciu lat. Dzięki tegorocznej edycji udało się pomóc w sumie 74 rodzinom. W tym roku wartość paczek wyniosła ok. 60 tys. zł., a największa z nich liczyła 9 tysięcy. Są w nich rzeczy konkretnie dostosowane do potrzeb danej rodziny, takie jak jedzenie, ciepłe ubranie, zabawki czy sprzęt domowy (np. pralki).

Skąd wiadomo, jakie rodziny są w potrzebie i czego im brak? Grudniowy weekend to tylko finał, cała akcja jest dużo bardziej rozbudowana i czasochłonna. Całość rozpoczyna się na przełomie maja i czerwca, kiedy to poszukuje się lidera regionu, który musi przejść odpowiednie szkolenie. W Serocku była nim Aleksandra Zejdler, w Legionowie Magda Grabińska. Ich początkowym zadaniem było sporządzenie listy najbiedniejszych rodzin. Informacje o nich liderki dostały z OPSu, szkół, od znajomych, którzy znają takie osoby czy np. lokalnych sklepików, w których sprzedawcy mówią kto bierze żywność na tzw. „kreskę”. Kiedy lista jest już gotowa, po dodatkowej weryfikacji poszukuje się chętnych do pomocy wolontariuszy, również odpowiednio przeszkolonych. Ci udają się z wizytą do konkretnych ludzi, poznają ich historie i dowiadują się, czego najbardziej im brakuje. Jest siedem kategorii osób, którym należy pomóc- rodziny wielodzietne, samotni rodzice, osoby niepełnosprawne, starsze, rodziny, których dotknęło nieszczęście takie jak klęska żywiołowa, czy osoby samotne. To najważniejszy moment dla nich, najbardziej szokujący i wzruszający. Dopiero podczas spotkania z takim człowiekiem można naprawdę zrozumieć ich nieszczęście, zobaczyć warunki w jakich mieszkają i uświadomić sobie, że w czasach, w których żyjemy są jeszcze ludzie, którzy nie mają w domu łazienki, ogrzewania czy dostępu do ciepłej wody. Mieszkają w tak odległych miejscach, że dojazd do pracy jest niemożliwy, stąd też brak u nich jakiegokolwiek źródła zarobku.

Po odwiedzinach spisują szczegółowo wszystkie informacje na ich temat i udostępniają je darczyńcom, aby ci wiedzieli komu pomagają i dlaczego ta pomoc jest tak potrzebna. Dzięki temu mogą podejść do nich w bardziej emocjonalny sposób i lepiej zrozumieć ich potrzeby, niż gdyby mieli zwykłą listę z nic nie mówiącymi im nazwiskami.

W akcje angażuje się wiele osób, nie tylko z głównych miast organizujących akcje, ale także z Warszawy. Są to osoby prywatne oraz duże i małe firmy. Ich liczba wciąż rośnie, w tamtym roku ilość osób tworzących jedną paczkę to 36, w tym-43. Po całym cyklu przygotowań, nadchodzi finał. W trakcie dwóch dni, darczyńcy przynoszą swoje dary do magazynu, robią paczki, a następnie wolontariusze jadą do rodzin by wspólnie z nimi otworzyć „prezenty”. Nieprzypadkowo jest on organizowany przed świętami. Oprócz wszystkich rzeczy potrzebnych, jest wśród nich też prezent niespodzianka, czyli coś o czym dana osoba marzyła od wielu lat, ale nie było jej stać na to, aby samemu ją kupić.

Największym sukcesem tegorocznej szlachetnej paczki była historia rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem, która aż do piątku, 11 grudnia, nie miała chętnych na spełnienie ich potrzeb. Dopiero w ostatniej chwili zgłosiła się firma z Warszawy, która oprócz podstawowych rzeczy, zakupiła też wózek inwalidzki, bez którego dziecko nie mogło się normalnie poruszać po dworze czy domu.

Szlachetna Paczka to wydarzenie pełne wzruszeń i emocji. Nie raz też zmusza do uronienia łez, ale są to łzy szczęścia. Tak, wydaje się, niewielki gest, może zmienić komuś całkowicie życie i sprawić, że święta to dla niego najpiękniejszy dzień w roku, który na zawsze pozostanie w ich pamięci.

Klaudia Leszczyńska