Nic tak człowiekowi nie poprawia samopoczucia, jak świadomość, że bliźni mają gorzej. Jasne, możemy im współczuć, czasem nawet podać do łóżka szklankę wódki, lecz to właśnie w takich chwilach zauważamy dodatnie plusy własnego położenia. Bo większość z nas tylko porównując się do innych, jest w stanie poczuć zapach własnej wartości. Inna sprawa, że często daleki od świeżości. Tak czy siak, owo poczucie może być indywidualne, może też dotyczyć ludzkiej zbiorowości, spajanej choćby wspólnym kodem pocztowym. Mając to na uwadze, śpieszę tedy do legionowian z dobrą nowiną o złych wieściach z sąsiedniego grodu. Nie mylić (choć też jest z nazwy Mazowiecki) z Grodziskiem.

Nowy Dwór, dla znajomych Nowiak, najwięcej krwi popsuł symbolicznym wnuczętom „Dziadka”, kiedy władza ludowa uczyniła zeń stolicę powiatu. Ten drobny z pozoru awans sprawił, że w celu załatwienia rozmaitych spraw musieli oni – ku swej kiepsko tajonej dezaprobacie – pielgrzymować do tej niesłusznie wyróżnionej mieściny. Od czasu, gdy nowy podział administracyjny Legionowo od niej odciął, problem za jednym podpisem przestał istnieć. Co innego dawny antagonizm. Dlatego aby poprawić Romanowemu poddanemu nastrój, należy mu podrzucić kompromitującego niusa z tej dziury, co to nawet prezydenta nie ma, lecz jakiegoś burmistrza.

Ano właśnie! W świetle ostatnio docierających do tambylców informacji, taki mistrz to z niego nie jest. I zamiast na „bur”, zasługuje na burę. Czy rzeczywiście, oto jest pytanie! Nie ulega wszak wątpliwości, że przez 15 lat na tronie pan Jacek narobił sobie wrogów. Część z nich, najbardziej zdeterminowana, przedsiębiorcza i… tajemnicza, zaczęła nawet wydawać gazetkę. Nie byle kserowany szmatławiec, ale drukowane na dobrym papierze, kolorowe pismo. Dziwnym trafem łudząco podobne do oficjalnego organu miejskiego ratuszątka – „Faktów Nowodworskich”, i nazwą też sugerujące pokrewieństwo. Biorąc więc po raz pierwszy do rąk „Nowe Informacje Nowodworskie”, zdumiony obywatel – zamiast o dokonaniach dzielnego władcy – czyta o tym, co on spieprzył. Szok! A to, że chciał cichaczem sprawić ludziom spalarnię śmieci, teraz zaś (wycofawszy się rakiem) zabuli 12 baniek odszkodowania; a to, że ponad 8 wywalił na trybunę opustoszałego stadionu; a to, że w środku osiedla buduje za 20 mln zł zbędną halę, do której nie ma jak dojechać… Dużo tego. Tak samo, jak miejskiego zadłużenia. Intryguje też wątek personalny, nasycony kumoterstwem, tworzeniem zbędnych etatów dla kumpli i tolerowanymi przekrętami urzędników. Krótko pisząc, bagno. Sęk w tym, że anonimowy autor podtopił w nim też sąsiadów, bo do grona „politycznych protektorów z PO”, którzy rzekomo chronią króla NDM, zaliczył posła Jana Grabca. A takiej kalumni legionowiacy nie mogą przecież puścić płazem! Dawniej powodem waśni był powiat, teraz będzie POtwarz.

Poprzedni artykułJedzmy super żywność
Następny artykułPo(d)glądy na lewicy
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.