Ponad 300 osób wzięło udział w niedzielnym (22 listopada) charytatywnym treningu biegowym, podczas którego zbierano pieniądze na nowy wózek inwalidzki dla niepełnosprawnego maratończyka, Mariusza Wronowskiego.

– Super ludzie, super impreza, super motywacja. Jestem na tak. Mam nadzieję, że w przyszłym roku też uda się przeprowadzić taki bieg charytatywny dla kogoś innego, bo uważam, że inicjatywy tych ludzi, którzy to zorganizowali jest wspaniała – powiedział Mariusz Wronowski. Organizatorem niedzielnego treningu biegowego był Michał Machnacki. – Z organizacją biegu byłby problem, bo trzeba mieć wszystkie pozwolenia. Natomiast trening w takiej formie w jakiej zrobiliśmy, czyli że biegliśmy tylko po chodnikach, to jak najbardziej można było zrobić, organizując go w zaledwie kilkanaście dni. Ponad 300 osób zdecydowało się przebiec przetruchtać, czy nawet przejść te pięć kilometrów z kawałkiem. Dokładnie 5200, bo tyle nam wyszło z GPS-ów – powiedział organizator imprezy.

Start i meta biegu znajdowały się przed Areną Legionowo. Ani główny bohater imprezy, ani jej organizatorzy nie spodziewali się, że aż tyle osób zdecyduje się wziąć w nim udział. – Liczyłem, że może będzie gdzieś koło 50, 100 osób. Nie liczyłem jednak, że gdzieś koło trzystu osób przyjdzie tutaj i będzie biegło w szczytnym celu – powiedział Mariusz Wronowski. – Jesteśmy mile zaskoczeni, że aż tyle osób chce pomagać taką formą treningu. Dla wielu to nawet nie był trening, bo oni na nich biegają dystanse i po 20 kilometrów. Dla nich to był więc pewnie tylko mocny marsz. Było tu też sporo amatorów. Wszystkie te osoby przyszły tu nie tyle po to aby pobiegać, co pomóc Mariuszowi – dodał Michał Machnacki. Tą pomocą było symboliczne wpisowe. – Wpisowe było pobierane już po biegu. Każdy odbierał medal i wtedy wrzucał pieniądze do puszki. To była chyba taka najbardziej sensowna forma wpłaty, bo wiadomo od razu na miejscu pieniądz i medal na szyję. Myślę, że powinniśmy częściej takie rzeczy robić, dla ludzi potrzebujących – powiedział Machnacki. Ale nie tylko biegacze pomagali Mariuszowi. Pod Areną stanęła ciężarówka z 24 tonami  jabłek i każdy kto wrzucił jakieś pieniądze do puszki, mógł sobie wziąć tyle owoców ile chciał.
Na zakup nowego wózka Mariusz potrzebował 15 tysięcy złotych. Część tej kwoty już wcześniej udało mu się zebrać.  Na jego rzecz kwestowano między innymi podczas warszawskiego Biegu Niepodległości i Festiwalu Gęsiny. – W obecnej chwili, a to są dane z wczoraj, to brakuje mi jeszcze sześć tysięcy z kawałkiem. Mam nadzieję, że ta dzisiejsza akcja dużo przybliży nas do tego celu – powiedział Mariusz Wronowski. Nie tylko przybliżyła, ale i przegoniła. W trakcie niedzielnej akcji udało się bowiem zebrać prawie 10 tysięcy złotych. Wygląda więc na to, że w triatlonie, do którego Mariusz się od dłuższego czasu intensywnie przygotowuje, pojedzie już na swoim nowym wózku.