Plany przeniesienia sądu i prokuratury do nowych obiektów znane są w Legionowie od lat. Z ich realizacją Temida śpieszy się jednak tak samo jak z ferowaniem wyroków. Tymczasem dla zarządu SMLW to ważna sprawa. Bo dochody z wynajmu należących do spółdzielni budynków stanowią istotny element firmowego budżetu.

Ostatnie wieści są dla jego strażników raczej krzepiące. – Sąd zrezygnował z szukania nowego miejsca w Legionowie i chce na tym terenie, na którym stoi obecnie nasz budynek, dokonać adaptacji lub też rozbudowy tego obiektu. Ale wcześniej chce mieć tytuł prawny, bo teraz to jest tylko najem. Sąd chce mieć własność, lecz jeśli tak się stanie, to prokuratura nie ma tam racji bytu – mówi Szymon Rosiak.

Nie ma i jest tego świadoma. Dlatego już dawno prokuratorzy upatrzyli sobie alternatywną siedzibę. Znów będącą własnością SMLW, ale tym razem w samym centrum miasta. Tyle że negocjacje ciągną się drugi rok, a ich końca nie widać. Na urzędniczą opieszałość wpływa ponadto wizja rychłej zmiany na stanowisku prokuratora generalnego. W tej chwili rozważane są trzy opcję przejęcia obiektu powstałego w miejscu dawnego Anatu. – Jedna zyskuje przewagę. Z naszego punktu widzenia, jeśli dobrze oceniamy, to prokuratura okręgowa i jacyś specjaliści z prokuratury generalnej są za tą koncepcją. Ale czy zdecydują się na podpisanie umowy? My mamy klientów, którzy chcą tam zrobić coś innego, no i nie możemy już dłużej czekać. To generuje przecież jakieś tam koszty. Myśmy wyłożyli pieniądze na budowę tego budynku i musimy je odzyskać – dodaje prezes SMLW w Legionowie.

Według wstępnych szacunków adaptacja 1200 metrów kwadratowych powierzchni biurowej kosztowałaby prokuraturę ponad 3 mln zł. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia: czy i ewentualnie kiedy zdecydowałaby się ona na zakup obiektu. Dla SMLW, jak przyznaje Szymon Rosiak, to najwygodniejsze rozwiązanie. – Ale my rozumiemy problemy prokuratury, która nie ma środków na zakup nowych nieruchomości. Bardziej by poszła w kierunku partnerstwa publiczno – prywatnego bądź wieloletniego najmu, ale z opcją wykończenia przez spółdzielnię. No to my musimy zastosować instrumenty inżynierii finansowej, które pozwolą nam na sfinansowanie takiego zadania. Z naszych środków robić tego nie będziemy, bo z jakiej racji? – retorycznie pyta prezes. Aby zabrać się do dzieła, zarząd spółdzielni oczekuje deklaracji, że prokuratura wynajmie lokal na minimum dwie dekady. A najlepiej potwierdzającej to umowy. Pertraktacje trwają.