Piłkarska Legionovia wygrała na własnym stadionie z GKS-em Tychy 1:0. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył rzutem na taśmę Mariusz Zawodziński, wykorzystując w doliczonym czasie gry rzut karny. Wcześniej „jedenastki” nie wykorzystał Omar Monterde.

Goście z Tychów są spadkowiczami z I ligi, w której nie zdołali się utrzymać, mimo dużych nakładów finansowych. Aby powrócić na zaplecze Ekstraklasy, tyscy działacze zatrudnili w roli szkoleniowca znanego z pracy z GKS-em Bełchatów Kamila Kieresia i utrzymali większość zawodników z pierwszoligowej kadry. Natomiast legionowianie marzą, aby jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie w drugoligowych rozgrywkach. Do realizacji tego celu ma poprowadzić trener Ryszard Wieczorek, który piastuje swoją funkcję od trzech tygodni. W konfrontacji z GKS-em Tychy nie mógł on jednak skorzystać ani z Kamila Tlagi, ani Rafała Jankowskiego czy Mateusza Kwiatkowskiego, którzy zmagają sie z różnymi problemami zdrowotnymi. Nie mając klasycznej „dziewiątki”, opiekun legionowskiego zespołu zdecydował się desygnować do gry jako najbardziej wysuniętych zawodników Samuelsona Odunkę i Karola Ziąbskiego. Ponadto, po dwóch z rzędu porażkach w swoich debiutanckich meczach, szkoleniowiec postawił w bramce na Piotra Smołucha kosztem Mikołaja Smyłka. Do wyjściowego składu po przymusowej pauzie za żółte kartki powrócił też Omar Monterde.

Piłkarze obu zespołów nie stworzyli ciekawego widowiska. Mimo dużej wymiany podań przy konstruowaniu akcji ofensywnych, brakowało sytuacji strzeleckich, a kilka niecelnych uderzeń z dystansu nie mogło tego zrekompensować. Legionowskiej widowni emocji dostarczyła sytuacja z 39 minuty, kiedy były reprezentant Polski Seweryn Gancarczyk powalił w polu karnym Odunkę. Sędzia Sebastian Twardowski wyrzucił 33-letniego obrońcę z boiska, a Legionovii przyznał rzut karny. Doskonałej okazji do zdobycia bramki nie wykorzystał jednak Omar Monterde, który z jedenastu metrów trafił w słupek. Po wyrównanej pierwszej połowie, po przerwie optyczną przewagę mieli grający w przewadze jednego zawodnika gospodarze. Nie byli oni jednak w stanie realnie zagrozić bramce Pawła Florka. Piłkarze trenera Wieczorka nie rezygnowali z wygranej, a ich starania zostały nagrodzone w doliczonym czasie gry. Daniel Tanżyna powalił przed własną bramką Leona Leustka, za co wrocławski arbiter ponownie wskazał na „wapno”. Tym razem do piłki podszedł wprowadzony z ławki rezerwowych Mariusz Zawodziński, który skutecznym strzałem zapewnił komplet punktów swojemu zespołowi w konfrontacji z wyżej notowanym rywalem.

Po dwóch z rzędu porażkach z ekipami z Puław i Zambrowa, Legionovia w końcu odniosła zwycięstwo. Trzy punkty zdobyte z GKS-em nie tylko pozwoliły na oddalenie się od strefy spadkowej. Są one jednocześnie pierwszą zdobyczą Ryszarda Wieczorka w roli trenera legionowskiej drużyny. 53-letni szkoleniowiec pokonał przy tym trzech byłych podopiecznych Mariusza Zganiacza, Marcin Radzewicza i Marcina Wodeckiego, którzy w przeszłości współpracowali z nim w klubach I ligi i Ekstraklasy, a obecnie występują w tyskim zespole. Warto podkreślić powrót na ligowe boiska Kamila Dankowskiego, który stracił ostatnie tygodnie, lecząc kontuzjowane kolano. W niespełna dziesięciominutowym występie przeciwko tyszanom, 21-latek pokazał się z dobrej strony w roli defensywnego pomocnika. „Danek” i jego koledzy o kolejne „oczka” powalczą w sobotę 10 października w wyjazdowej konfrontacji z sąsiadującą w tabeli Polonią Bytom.

Legionovia – GKS Tychy 1:0 (0:0)
bramka: Zawodziński 90+2 (k)
żółte kartki: Kopka, Grudniewski, Kitliński, Zawodziński – Glanowski, Zganiacz, Gancarczyk, Tanżyna
czerwona kartka: Gancarczyk (39, GKS, za faul taktyczny)
sędzia: Sebastian Tarnowski z Wrocławia
Legionovia: Smołuch – M.Grzelak, Grudniewski, Leustek, Goliński (82 Dankowski) – Garyga (46 Kitliński), Ł.Kopka, Monterde, Kozłowski, K.Ziąbski (72 Zawodziński), Odunka (84 Śledziewski).
GKS Tychy: Florek – Górkiewicz (16 Błanik; 46 Boczek), Tanżyna, Gancarczyk, Mączyński – Glanowski, Zganiacz, Grzybek, Grzeszczyk, Radzewicz (65 Wodecki) – Okuniewicz (78 Duda).