Od ponad dwóch miesięcy strażnicy miejscy odwiedzają posesje, które nie są podłączone do sieci kanalizacyjnej. Kontrolują, czy ich właściciele posiadają umowy na wywóz nieczystości oraz rachunki potwierdzające, że systematycznie taką usługę zamawiają. Posypały się już pierwsze kary.

Jak przypomina szef miejskich strażników, orientacyjna częstotliwość opróżniania przydomowego szamba wynika po części z zapisów miejscowego prawa. – Zgodnie z uchwałą rady miasta, zakładana miesięczna produkcja ścieków to trzy metry sześcienne na osobę. Czyli w przypadku kilkuosobowej rodziny wóz asenizacyjny powinien pokazać się na danej posesji przynajmniej raz w miesiącu. Jeśli nie ma go tam przez wiele miesięcy, to pojawia się pytanie: co z tymi ściekami? – mówi Ryszard Gawkowski. O zasadności tego typu kontroli przekonali strażników sami mieszkańcy Legionowa. – Często ludzie zgłaszają, że w sąsiednim domu jednorodzinnym mieszka pięć, sześć osób, a od kilku miesięcy nikt nie widział tam szambiarki. Domysły mieszkańców są więc takie: albo dany obywatel ma nieszczelne szambo, albo coś tam kombinuje – dodaje komendant.

W tej kwestii straż miejska posiłkuje się też danymi Przedsiębiorstwa Wodociągowo – Kanalizacyjnego. Dzięki poczynionym przez tę firmę inwestycjom aż 93 proc. legionowian ma dostęp do miejskiego wodociągu, a 96 proc. do kanalizacji. Jednak pewna grupa gospodarstw ani myśli się do niej podłączać. Ignorując nawet widoczny jak na dłoni zysk. – Bo jeżeli potencjalny klient, który posiada własne szambo, musi zapłacić 20 – 22 zł za metr sześcienny ścieków, które następnie wędrują do punktu zlewnego, a będąc podłączonym do naszego systemu, płaci za tę samą ilość 7 zł, z ekonomicznego puntu widzenia ta pierwsza opcja jest nieopłacalna – uważa Grzegorz Gruczek, prezes zarządu PWK „Legionowo”. Chyba że posiada się szambo, którego dno przypomina sito lub… nie istnieje. Wtedy o jego opróżnianiu na długi czas można zapomnieć, bo trujące fekalia wsiąkają bezpośrednio w ziemię. Niestety, ma to swoje nieuniknione i przykre konsekwencje. – Prowadząc badania płytkich wód podziemnych, wiemy, że one są bardzo silnie skażone. Potwierdzają to nasze wielokrotne analizy laboratoryjne u ludzi, którzy zgłaszają nam taką potrzebę – twierdzi prezes.

Niemal cała tablica Mendelejewa „pływa” w wielu ujęciach przy ulicy Gdyńskiej, Kwiatowej, na Grudziach, Trzeciej Parceli czy Bukowcu C. Dlatego to właśnie tam w ostatnich latach koncentrowały się wodociągowe i kanalizacyjne inwestycje PWK. Teraz, gdy już można z nich korzystać, wciąż znajdują się ludzie, którzy wątpliwy zysk przedkładają nad zdrowie. Dlatego tym razem działania miejskich strażników mają być prowadzone cyklicznie i aż do skutku. – Będziemy systematycznie kontrolować. Mamy zgłoszenia, gdzie nie podłączono kanalizacji i będziemy tę sprawę monitorować. Cwaniactwo musimy napiętnować, z uwagi na to, że niektórzy może nawet nie zdają sobie sprawy, jak to jest szkodliwe. Tak nie może być. Szamba albo szczelne, albo podłączenie się do kanalizacji – uważa komendant Gawkowski.

Namacalnym efektem prowadzonej od kilku tygodni akcji są pierwsze mandaty i wiele pouczeń. Kara za brak rachunków za wywóz nieczystości może wynieść nawet 500 złotych. Będzie ona też groziła za dziurawe szamba, których szczelność miejscy strażnicy również zamierzają w przyszłości sprawdzać. Gra toczy się o wysoką stawkę. – Przy tym zanieczyszczeniu środowiska, przy tym zanieczyszczeniu żywności, czy chcemy naszym organizmom dostarczać dodatkowych, niekoniecznie zdrowych pierwiastków? – pyta retorycznie Grzegorz Gruczek. I po chwili dodaje: Moim zdaniem tylko czysta woda jest w stanie pomóc nam polepszyć nasze zdrowie, bo może ona wypłukać z naszych organizmów wszystkie złe związki, które mniej lub bardziej świadomie każdego dnia im dostarczamy.

Czysta woda, którą niemal każdy legionowianin może mieć na wyciągnięcie ręki. W kranie.

3 KOMENTARZE

  1. to ich problem jak nie mają szamba albo szambo jest bez dna. sami pija póżniej swoje odchody. na zdrowie!

  2. Czyli na wszystko trzeba mieć rachunek, bo Srasz Miejska przyjdzie skontrolowac. Ja juz nawet zbieram rachunki za kartofle zakupione na targu, bo kto wie.

  3. A po co sie podłączać skoro i tak iistnieje ryzyko że PWK przyjedzie pewnie prędzej czy później odcinać przyłącze. Dopóki prezesem jest grzegorz gruczek nie podłączę się. Wolę niezależność i własne filtry na własnym ujęciu wody.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.