Dla ludzi znających samorządowe realia było jasne, że coś wisi w powietrzu. Bo jeśli rada powiatu zbiera się w poniedziałek, musi mieć ku temu ważny powód. Szybko wyszło na jaw, jaki. Starosta złożył bowiem wniosek o włączenie do porządku obrad uchwały dotyczącej jego rezygnacji z pełnionej funkcji. I równoznacznej z ustąpieniem całego zarządu powiatu. A to oznaczało polityczne trzęsienie ziemi. Krótkie i na lokalną skalę, ale jednak.

Kiedy Jan Grabiec wszedł na mównicę, oblicze miał raczej marsowe. – To dla mnie trudna decyzja i trudny moment. Minęło prawie dziewięć lat odkąd objąłem funkcję starosty legionowskiego. To jest pewna epoka w funkcjonowaniu powiatu. Wiele w tym czasie udało nam się osiągnąć. Powiat zmienia swoje oblicze, jest coraz bardziej nowoczesny i przyjazny dla mieszkańców. Staramy się też wspierać działania tworzących go gmin – powiedział starosta legionowski. Swą rezygnacją potwierdził on to, o czym wtajemniczeni szeptali od kilku tygodni. – Bezpośrednim powodem mojej rezygnacji z funkcji starosty jest propozycja objęcia funkcji w administracji rządowej. Nie można, z punktu widzenia przepisów ustawy, łączyć obu tych funkcji, w związku z tym musiałem dokonać wyboru – mówi urzędnik.

Samorząd kontra rząd

Partyjny kolega, minister Andrzej Halicki, zaproponował Janowi Grabcowi stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji. Ten zaś uznał, że to oferta nie do odrzucenia. Zwłaszcza gdy chce się nadal walczyć o legionowski szpital, poszerzenie ulicy Zegrzyńskiej czy zmniejszenie janosikowego. – To są kwestie, które wymagają zdecydowanego, mocnego wsparcia ze strony administracji rządowej. To tam muszą zapaść decyzje dotyczące zmian, które będą korzystne dla mieszkańców powiatu legionowskiego. Jako samorządowcy, szukaliśmy w ostatnich miesiącach takiego rozwiązania, które pozwoliłoby na mocniejsze wsparcie ich interesów i rozwiązywanie istotnych dla samorządów spraw w ogóle, w skali kraju, na poziomie rządowym – przypomina Grabiec. Rozwiązanie, jak widać, się znalazło.{mp4}Rada_Powiatu_Miejscowa1M{/mp4} {mp4}Rada_Powiatu_Miejscowa2M{/mp4}

Dla opozycyjnych radnych PiS-u komunikat starosty zdawał się być lekkim szokiem. – W tej sytuacji proponuję przerwę, bo jest ona dla nas zaskakująca i trzeba ją omówić w klubach – oznajmił Wiesław Smoczyński. Już mniej formalnie wiceszef rady dał do zrozumienia, że widzi na horyzoncie rychły wyborczy triumf swej partii. I chyba nie był w tej ocenie odosobniony. – Wniosek pana starosty uszanujemy, chociaż ja uważam, że robi błąd. Niedługo na „górze” będzie potężna zawierucha i wielu pracowników, w tym ministrów i wiceministrów, może zdmuchnąć – żartował radny PiS-u. Przewodniczący Szymon Rosiak uderzył w poważniejsze tony. – Pomijając kwestię funkcjonowania powiatu, zaniepokoiło mnie to, jeśli chodzi o funkcjonowanie i osobistą karierę pana Jana Grabca. Ale każdy jest kowalem swego losu i każdy sam decyduje o swojej przyszłości.

Po co ten pośpiech?

Co do przyszłości powiatu, radni PiS-u usiłowali przeforsować odłożenie wyboru nowego starosty i zarządu. Trochę w myśl zasady: co nagle, to po diable. – Przy złożeniu rezygnacji przez starostę są trzy miesiące na powołanie nowego składu zarządu. Liczyliśmy na takie podejście pozostałych członków rady, które wspólnie pozwoliłoby zdecydować i wybrać rozwiązanie, które będzie najlepsze dla mieszkańców – mówi radny Piotr Płaciszewski. Koalicjantów ten argument nie przekonał. Dlatego po chwili Jan Grabiec mógł wysunąć kandydaturę swego następcy. Wybór padł na dotychczasowego wicestarostę, Roberta Wróbla. – Jest to dla niego duże wyzwanie, tak jak duże było dla mnie przed dziewięcioma laty. Ale jestem przekonany, że jeśli państwo go wesprzecie swoim doświadczeniem, wiedzą, życzliwością, otwartością, kreatywnością i pomysłowością, z tej funkcji doskonale się wywiąże – przekonywał przyszły pracownik ministerstwa. I w bezpośredniej rozmowie dodał: – Robert Wróbel jest świetnym kandydatem, a za chwile będzie świetnym starostą. Wszyscy się o tym przekonają, bo ma doskonałe kompetencje. Jest świetnym organizatorem, jest bardzo dobrze przygotowany od strony menadżerskiej, ale również jeśli chodzi o nadzorowanie inwestycji, czyli tego, na czym nam wszystkim najbardziej zależy.

Powiatowa arytmetyka nie pozostawiała złudzeń: „namaszczenie” Roberta Wróbla było właściwie równoznaczne z jego wyborem. Mimo to, klub Prawa i Sprawiedliwości postawił na własnego konia – Piotra Płaciszewskiego. – Musieliśmy wystawić naszego kandydata, który będzie chciał odzwierciedlić potrzeby czy postulaty mieszkańców, którzy zagłosowali za nami. Stąd ta alternatywa. Tak jak mówiłem, można było jej uniknąć, gdybyśmy podeszli do sprawy w sposób rozsądny i dojrzały – twierdzi Płaciszewski. Wystawiając swego kandydata, dysponująca sześcioma mandatami opozycja chciała też pokazać, że Robert Wróbel nie będzie starostą z jej bajki.

Nowy stary zarząd

O głosy radnych Platformy Obywatelskiej i Porozumienia Samorządowego Robert Wróbel mógł być jednak spokojny. Po ich przeliczeniu okazało się, że słusznie. – Myślę, że wszyscy radni, którzy są dziś obecni na sali obrad, mają przekonanie, że wybór zarządu w takim składzie jest naturalną kontynuacją dotychczasowych działań – uspokaja Robert Wróbel. Świadczy o tym także skład wybranego w poniedziałek zarządu powiatu. Jako etatowy członek dołączył do niego radny Michał Kobrzyński. Reszta nazwisk pozostałabez mian. Jerzy Zaborowski „wskoczył” tylko na opuszczony przez Roberta Wróbla fotel wicestarosty.

On sam już w pierwszych słowach wyciągnął rękę do politycznych oponentów. – Pokazaliśmy dzisiaj, że możemy nie tylko rywalizować, ale i rozmawiać. Mam nadzieję, że to jest sygnał, który pokazuje, że najbliższe miesiące będą początkiem bardzo owocnej współpracy. Ja będę zabiegał o państwa poparcie – zapewnił. W odpowiedzi, co zrozumiałe, nowy starosta nie usłyszał jasnej deklaracji. – Mogę tylko powiedzieć tyle: politycznie i osobiście życzę panu powodzenia w prowadzeniu zarządu i obrania właściwych kierunków, nie tylko inwestycyjnych, ale też w innych dziedzinach polityki powiatu. No i dokonywania rozsądnych i dobrych wyborów – odpowiedział Piotr Płaciszewski. Podobnie jak to było z Janem Grabcem, radni PiS-u nie wykluczają poparcia dla działań nowego starosty. Pod warunkiem, że ich zdaniem będą to działania właściwe.

Poprzedni artykułPraga w deszczu
Następny artykułPosucha we wnioskach
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.