My, młodzież, która na co dzień cieszy się wolnością, powinniśmy pielęgnować pamięć o tych, którym tę wolność kiedyś brutalnie odebrano. W tym celu powstał IPN-owski projekt pt. ,,O tym nie można zapomnieć… – spotkania z kobietami, które przeszły piekło obozów i łagrów.”Kilkuosobowe zespoły tworzyły filmy oparte na wspomnieniach byłych więźniarek. Spośród uczniów wyłoniono zwycięzców, którzy zostali zaproszeni na obchody 70. rocznicy wyzwolenia więźniarek obozu koncentracyjnego dla kobiet w Ravensbrück. Jedną z takich grup byłyśmy my, uczennice LO im. Marii Konopnickiej w Legionowie.

Pracę nad projektem rozpoczęłyśmy w zeszłym roku, więc na nagrodę musiałyśmy troszeczkę poczekać, ale jak się okazało – było warto.Ten długo oczekiwany moment nadszedł 17 kwietnia, kiedy  zaspane pędziłyśmy o 5 rano na przystanek, myśląc z niepokojem, że nie mamy wszystkich potrzebnych materiałów. Całe szczęście zdążyłyśmy na czas, a po 12 godzinach jazdy byłyśmy na miejscu. Miejscu wyjątkowym, miejscu, gdzie dziesiątki tysięcy kobiet straciło życie z powodu głodu, chorób, wycieńczenia czy eksperymentów pseudomedycznych. Miejsce, które mogło być piękną dzielnicą, stało się czymś przerażającym. Stało się dowodem na to, jak okrutny potrafi być człowiek.

Uczestnicy wyjazdu zostali zakwaterowani w dwóch miejscach, m.in. na terenie obozu. My znalazłyśmy się właśnie w tej grupie. Budynek, w którym spałyśmy, był w czasie wojny domem aufzejerek, czyli strażniczek obozu. Przebywałyśmy w miejscu, w którym wcześniej mieszkały osoby zadające innym wiele cierpienia. Wiedziałyśmy, że patrząc przez okno widzimy to samo, co kiedyś widziały one – obóz. Nas ten widok przyprawiał o dreszcz niepokoju, a dla nich była to codzienność.

Przez cztery dni czułyśmy się trochę nieswojo, jednak to nie przeszkodziło nam w poznawaniu tego miejsca. Była to wspaniała lekcja historii. Miałyśmy dużo czasu, aby zwiedzić każdy zakamarek obozu. Przechodziłyśmy aleją, przy której kiedyś stały baraki. Byłyśmy w miejscu pracy więźniarek, byłyśmy w krematorium, nad jeziorem, gdzie wysypywano ludzkie prochy. Widziałyśmy rampę, na którą przywożono więźniarki, stary wagon, drewniane budynki, do których po przyjeździe je wprowadzano i zabierano wszystko, co miały, cały dobytek, ubrania. Stałyśmy tam, gdzie i one stały… same, nagie, zapłakane, nie zdające sobie sprawy z tego, co ich czeka. Punktem kulminacyjnym całego wyjazdu była niedziela. Dzień oczekiwany nie tylko przez nas, ale i przez wiele ważnych osobistości z całego świata. Jedną z nich była pani prezydentowa Anna Komorowska, która reprezentowała nasz kraj. Jednak obchody te straciłyby sens, gdyby zabrakło kobiet, którym udało się przeżyć, bo jak to powiedziała w czasie swojego przemówienia pani Anna  Komorowska „jeśli echo ich głosów umilknie, zginiemy”. Obecność żony prezydenta Niemiec miała również ogromne znaczenie, gdyż zdaniem polskiej pierwszej damy „najlepszym dowodem na cud polsko – niemieckiego pojednania”- jest przejście ,,od Europy mogił i zgliszczy, do Europy pokoju i wolności”.

Projekt ten rozwinął w nas wrażliwość, nauczył, jak rozmawiać z osobami, które doświadczyły tak traumatycznych przeżyć, otworzył nasze serca i sprawił, że inaczej patrzymy na świat. Każda spędzona tam chwila sprawiła, że chcemy jeszcze bardziej poznawać historię tego miejsca, słuchać ludzi, którzy przeżyli te trudne chwile i dzielić się tą wiedzą dalej, bo… „o tym nie można zapomnieć”.

tekst: Patrycja Buraczyńska, Klaudia Goluba, Klaudia Leszczyńska
                fotoreportaż: Anna Miedzik