Minęły czasy, gdy w lany poniedziałek po całym Legionowie uganiały się grupy dzieci i młodzieży, pragnące kultywować wielkanocną tradycję. Pod tym względem panowała w mieście posucha. Co do pozostałych aspektów chrześcijańskiego święta, mieszkańcy nie przestraszyli się kiepskiej aury i chętnie, w rodzinnym gronie czynili mu zadość.

Mało prawdopodobne, żeby zaobserwowana w trakcie śmigusa – dyngusa śladowa aktywność legionowian, zwłaszcza tych młodych wiekiem, wynikała ze świadomości faktu, że za oblanie kogoś wodą grozi do 500 zł mandatu. Powody są zapewne inne, ale fakt pozostaje faktem: w poniedziałek dość łatwo było pokonać miasto suchą stopą. Z jednej strony, można się z tego cieszyć, z drugiej… czegoś jednak żal.

Pod wieloma innymi względami wierni dowiedli swego szacunku do związanych ze świętami zwyczajów. Było to widoczne szczególnie w Wielką Sobotę, kiedy to całymi rodzinami legionowianie udawali się do świątyń w celu poświęcenia koszyczków wypełnionych wielkanocnymi wiktuałami. Wśród nich królowało oczywiście jajko, przy tej okazji nie tylko pod różnymi postaciami konsumowane, lecz także zdobione pisankowym „makijażem”. Najważniejsze chrześcijańskie święto sprzyjało również modlitwie i chwili zadumy w kościołach, przy symbolicznym Grobie Pańskim. Celem wielu spacerów była jak zwykle miejscowa nekropolia, na której mieszkańcy odwiedzali groby swoich bliskich.