(Uwaga! Ze względu na datę publikacji nie należy brać tego tekstu zbyt serio…)

Ślimacząca się budowa legionowskiego Centrum Komunikacyjnego, zamiast rysy na inwestycyjnym wizerunku samorządowców, może stać się ich powodem do chwały. Wszystko dzięki tyleż niespodziewanej, co rozsądnej koncepcji zmiany przeznaczenia obiektu. Decydenci doszli do wniosku, że zamiast dworca i towarzyszących mu instytucji, mógłby tam powstać powiatowy szpital.

Przestawienie koncepcyjnej zwrotnicy Jan Grabiec, jeden z głównych orędowników zbudowania w Legionowie szpitala, tłumaczy następująco: – Pomysł na początku wydawał się niedorzeczny. Ale kiedy zestawiliśmy planowaną kubaturę szpitala, który miałby powstać obok przychodni na ul. Sowińskiego, z warunkami oferowanymi przez Centrum Komunikacyjne, okazało się, że jest w nim wystarczająco dużo miejsca na placówkę medyczną. Dokładnie taką, jaką chcieliśmy uruchomić w innej części miasta – mówi legionowski starosta.

Co więcej, w takim wariancie odpadłby problem poszukiwania prywatnego inwestora, mającego wyłożyć pieniądze na wybudowanie tak oczekiwanego przez mieszkańców szpitala. Ponieważ Centrum w stanie surowym czeka teraz na wybór wykonawcy, który je dokończy, od strony technicznej stanowi czystą, białą kartę, którą można zapisać dowolną treścią. – Oczywiście istniejącą przestrzeń trzeba by zaaranżować zupełnie inaczej, niż pierwotnie planowaliśmy, jednak nie powinno to znacząco wpłynąć na końcowy koszt realizacji. Diametralnie zmieniłby się natomiast społeczny odbiór tej kolejowej inwestycji, którą spora grupa legionowian uważa za nie do końca miastu potrzebną – mówi prezydent Roman Smogorzewski.

No dobrze, a co na to zagraniczni sponsorzy? Przecież lwia część kosztów budowy pochodzi ze Szwajcarsko – Polskiego Programu Współpracy, a tam nie ma ani słowa o finansowaniu inwestycji w ochronę zdrowia. Prezydent Legionowa jest zdania, że da się ten problem ominąć. – To „oczywista oczywistość”, że nie będziemy chcieli całkowicie zmieniać przeznaczenia obiektu. Według naszej koncepcji duży fragment parteru Centrum, zgodnie z pierwotnym projektem, służyłby podróżnym. Miejsca na kasy biletowe czy poczekalnię jest tam pod dostatkiem. Dzięki temu komunikacyjna funkcja inwestycji, która dla Szwajcarów jest przecież priorytetowa, zostałaby zachowana – sądzi Roman Smogorzewski. Może tak, a może nie. Zamiast bazować na domysłach, postanowiliśmy zasięgnąć informacji u źródła. Wygląda na to, że o zamierzeniach legionowskich samorządowców Helweci dowiedzieli się właśnie od nas. – To trochę zaskakująca koncepcja, ale wydaje się niepozbawiona sensu. Jeśli część budynku przejmie obsługę pasażerów, przeznaczenie innych pomieszczeń ma dla nas drugorzędne znaczenie. Głównie chodzi przecież o to, aby ta inwestycja służyła lokalnej społeczności. A to ona sama najlepiej wie, czego potrzebuje – mówi dyr. Frank Switzerlander, odpowiedzialny za realizację Szwajcarsko – Polskiego Programu Współpracy.

Jak zatem widać, coś co przez całe dekady uchodziło za mrzonkę, teraz może się dokonać w ciągu kilkunastu miesięcy. O ile samorządowcy z miasta i okolicznych gmin (w tym warszawskiej Białołęki) dogadają się w kwestii zakupu kosztownego wyposażenia placówki, niewielki, czterooddziałowy szpital stałby się w Legionowie faktem. Mając do czynienia z gotowym, nowoczesnym obiektem, urzędnicy z Narodowego Funduszu Zdrowia nie mogliby już wybrzydzać i szpital zapewne uzyskałby kontrakt gwarantujący mu finansowanie świadczeń medycznych. Tak więc, panowie samorządowcy, do dzieła!

Poprzedni artykułBarak do rozbiórki
Następny artykułNiech się mury pną do góry
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.