W Legionowie już wcześniej koncertował. Jednak na scenie sali widowiskowej ratusza wystąpił w niedzielę po raz pierwszy. Biorąc pod uwagę stuprocentową frekwencję, za Aloszą Awdiejewem mieszkańcy najwyraźniej się stęsknili.

Jak mówi bohater wieczoru, jego kluczem do popularności może być uniwersalny język, jakim posługuje się w kontaktach ze słuchaczami. – Polska publiczność, wbrew pozorom, należy do kultury wielonarodowej i to, co ja śpiewam, nie jest dla nich obce. Gdzieś to wcześniej słyszeli, a nawet śpiewali – uważa Alosza Awdiejew. To zapewne dlatego legionowianie gorąco przyjmowali właściwie każdy utwór. Bez względu na to, czy artyści grali na cygańską, rosyjską lub żydowską nutę.

– Można powiedzieć, że w tej dziedzinie mamy taką wspólnotę kultury słowiańskiej. To muzyka niebyt wyrafinowana pod względem muzycznym, bardzo szczera i przyjemna – dodaje mieszkający w Krakowie pieśniarz. Przyjemna oczywiście we właściwym, jak w przypadku akustycznego tria Aloszy Awdiejewa, wykonaniu. Solidna gra basisty Kazimierza Adamczyka, a zwłaszcza wirtuozerskie ornamenty gitarzysty Marka Piątka, subtelnie doprawiają partie lidera i smakują razem jak bliny z kawiorem. Inna sprawa, że nie samymi piosenkami jego występy stoją. Roi się w nich od dowcipów, anegdot i bieżących komentarzy z życia wziętych. Ze względu na datę występu, dostało się choćby wszystkim panom. W końcu jako miłośnik płci pięknej, przy okazji ich święta artysta musiał zrobić damom prezent.

Będąc Rosjaninem z pochodzenia, Alosza Awdiejew doskonale rozumie zawiłości i wschodniej, i nadwiślańskiej duszy. Bardzo według niego podobne. Z tej być może przyczyny, nawet gdy relacje obu państw skuwała sroga zima, ich obywatele stawiali na sąsiedzką odwilż. – Między naszymi narodami poważnych problemów nigdy nie było, chyba że wysyłaliśmy na siebie jakieś ekspedycje karne (śmiech). Czym innym jest to, co Polacy pamiętają, nawet ci, których wysłano bardzo daleko. Spotykam ludzi, którzy choć strasznie tam cierpieli – co mogę zrozumieć i razem z nimi nad tym płaczę – mają dobrą pamięć o mieszkańcach, których tam spotkali – o Rosjanach – mówi artysta Piwnicy pod Baranami. Wypada tylko dorzucić: i oby tak pozostało.

1 KOMENTARZ

  1. „Polska publiczność, wbrew pozorom, należy do kultury wielonarodowej i to, co ja śpiewam, nie jest dla nich obce.”
    A cóż to ma niby być? Polska JEST krajem wielokulturowym! W Polsce jest dość duża ilość osób pochodzenia obcego. Polacy nie są smutną, jedyną białą masą, polsko mówiących od urodzenia katolików. W Polsce jest duża różnorodność, czy to religijna, etniczna. W tym pozytywnym sensie, że Polska też jest krajem Zachodu.
    Poza tym Polska też jest ważnym krajem kulturowo, także pod względem muzyki i rynku muzycznego.
    Polacy i ludzie ze Wschodniej Europy nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego, bo żyli w innych środowiskach mentalno-kulturowych.

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.