Choć żadna z drużyn nie grała tego dnia meczu, dla legionowskiego futbolu była to z pewnością piłkarska środa. W południe na terenie hali Arena doszło do podpisania umowy sponsorskiej pomiędzy Klubem Sportowym Legionovia Legionowo a spółką KZB Legionowo. Jak łatwo się domyślić, działaczom w to graj.

– My, jako klub, dajemy w zamian reklamę praktycznie na terenie całej Polski. Myślę, że korzyść jest obustronna. Poza tym, nasza współpraca od dłuższego czasu bardzo dobrze się układa – mówi Dariusz Ziąbski, prezes KS Legionovia Legionowo. Nie narzekają też na nią władze KZB. A ponieważ wspieranie sportu jest im nieobce, tym chętniej pomogli najstarszemu klubowi w mieście.

– Odpowiedzialność firmy oznacza między innymi angażowanie się w działania społeczne i objawia się również wsparciem sportu, jako czynnej formy spędzania wolnego czasu przez młodzież z naszego regionu. Dlatego należy robić wszystko, aby zachęcić młodych ludzi do aktywnego wypoczynku oraz stwarzać im nowe możliwości rozwoju w tym zakresie – odczytała towarzyszące umowie pismo przewodnie Irena Bogucka ze spółki KZB.

Jak wspomniano podczas konferencji, ojcem chrzestnym sponsorskiego „transferu” jest sam prezydent miasta. Pewnie zresztą nie po raz pierwszy. Od dawna z Legionovią współpracują już dwie inne miejskie spółki: PEC i PWK. – Tu akurat jest pewne novum, bo mówimy o sponsorze tytularnym, więc trochę takim głównym i decydującym. Nie ma wielu tego typu rozwiązań w skali kraju, żeby gminna spółka zarządzała obiektami oświatowymi i nie tylko. Ale zawsze myśleliśmy, że ma być to spółka w pewnym sensie do zadań specjalnych – mówi prezydent Roman Smogorzewski. Podpisana w środę umowa ma obowiązywać przez rok. Wiele więcej o umieszczonych w niej zapisach nie wiadomo. Takie są prawa biznesu. – Jeśli chodzi o kwoty, są one objęte tajemnicą handlową. Na pewno teraz będzie nam łatwiej korzystać z zarządzanych przez KZB obiektów – cieszy się prezes Ziąbski.

Podczas konferencji zaprezentowano też gadżety z logiem nowego sponsora tytularnego Legionovii. Jako pierwsi koszulki ze swymi nazwiskami otrzymali ludzie zaangażowani w ten projekt. Nie bez przyczyny, bo wyszło im naprawdę dobre zagranie.