Budżetowy kalendarz ma swoje prawa. Dlatego tuż po wyborach miejscy radni musieli się spotkać jeszcze w starym składzie. Jedni promieniejąc, odbierali gratulacje, inni wyglądali na nieco zagubionych. Tymczasem na pożegnalnej dla niektórych sesji samorządowcy musieli zająć się tym, przed czym nikt, tak jak przed śmiercią, nie ucieknie – podatkami.

Zanim w środę poszły w ruch mandaty, radni przygotowali sobie grunt pod kolejny „turnus” bezproblemowej pracy. – Pracownice biura rady, z panią kierownik, zawsze, z całego serca, na ile mogły pomagały, prowadziły nas przez te cztery lata. Nie wiem nawet, jak jesteśmy w stanie im się za to wszystko odwdzięczyć – komplementował przewodniczący Janusz Klejment. Koniec końców, postawiono na pochlebstwa i słodycze. Dalej, po staremu, prezydent sobie a muzom wyrecytował radnym, co porabiał między sesjami. Ale później słodko być przestało. O dziwo jednak, nie wtedy, gdy tego oczekiwano.

Obecność zwolenników opozycji wskazywała, że radni PiS-u mogą uderzyć w projekt uchwały, który prezydent dostarczył dzień po wyborach – o podwyżce podatków i opłat lokalnych. – Mimo wszystko, zanim się ukonstytuują wszystkie organy, zanim zostanie ogłoszony oficjalny wynik wyborów – a już słyszymy o jakichś protestach – zdecydowaliśmy się przedstawić jeszcze tej radzie projekt uchwały o podatkach na 2015 rok – tłumaczył Roman Smogorzewski. Jak podkreślił, bez zmian pozostały m.in. opłata targowa oraz podatek od środków transportu. Nieznacznie wzrosło natomiast kilka stawek podatku od nieruchomości. W skali roku ma to przynieść budżetowi około 600 tys. zł.

Senna atmosfera sesji rozwiała się w kolejnym punkcie. Leszek Smuniewski wyraził zastrzeżenia do projektu dotyczącego współpracy gminy z organizacjami pożytku publicznego. – Bo paragrafy te traktują, że prezydent może wspomagać technicznie, może udostępniać, może przekazywać organizacjom sprzęt, a nie ma nigdzie napisane, na jakich zasadach i w jakim trybie może to robić – zauważył radny Porozumienia Samorządowego. – Jeżeli napiszemy, że (prezydent – red.) użycza lokali na wszystkie potrzeby, to się okaże, że ten zapis może być nierealny, bo organizacje w tym samym czasie mogą sobie zażyczyć wynajmu sali. I powiedzą: w programie mamy to zagwarantowane. Jak mówimy „może”, to patrzymy na możliwości techniczne – wyjaśniła sekretarz miasta Danuta Szczepanik.

Wątpliwości niepokornego koalicjanta wzbudził też inny fragment projektu uchwały. – Więc ja sugeruję, żeby przedostatni wers miał brzmienie: „(…) w celu zapobiegania, minimalizacji i usuwania skutków tychże awarii”. Nie chcę poprawiać ustawy, ale wydaje mi się, że to nam da możliwość faktycznego reagowania w przypadku, kiedy zajdzie taka potrzeba – uzasadnił Leszek Smuniewski. – Nie jest rolą rady poprawianie ustawodawcy, ponieważ potem nadzór prawny bardzo wnikliwie analizuje takie uchwały – odparł Piotr Zadrożny. Przestroga zastępcy prezydenta nie zadziałała. Z formalnego wniosku o zmianę uchwały Leszek Smuniewski zrezygnował dopiero po zarządzonej przez szefa rady przerwie. Przekonała go opinia urzędowej prawniczki.