Poniedziałek piątego maja z pewnością na stałe utkwi w pamięci 26-letniej Mirosławy Uwarkina, Polki z Kazachstanu. Tego bowiem dnia prezydent Legionowa oraz wojewoda mazowiecki Jacek kozłowski, podpisali umowę w sprawie jej repatriacji do ojczyzny.

– Na podstawie tej umowy, zwrócimy miastu koszty włożone w przygotowanie mieszkania dla repatriantki z Kazachstanu. Osoby, która tam się co prawda urodziła, ale ma polskie pochodzenie i wróciła do kraju. Tutaj studiuje i tutaj robi doktorat – mówił Jacek  Kozłowski, wojewoda mazowiecki. Pisze go na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Tematem są losy Polaków przesiedlonych do Kazachstanu.Rodzina pani Mirosławy trafiła tam w 1936 roku po deportacji z terenów zajętych przez Związek Radziecki.  – W roku 1937 ojciec mojej babci został rozstrzelany. Moja cała rodzina nadal mieszka w północnym Kazachstanie, niedaleko od stolicy. Tam zresztą jest bardzo wielu Polaków. To są te rodziny, które przesiedlono z zachodnich terenów ukraińskich, które należały wcześniej do Rzeczpospolitej – mówi Mirosława Uwarkina. Mimo upływu lat i setek kilometrów dzielących ich od ojczyzny, każdy z nich kultywuje polski język, polską historię i tradycję. Mirosławie Uwarkinie udało się spełnić marzenie o powrocie do domu.

Do Polski co prawda przyjechała już osiem lat temu, ale dopiero niedawno otrzymała oficjalny statut repatriantki. – Studiowałam w Warszawie i cały czas tu przebywam. Szukałam jednak jakiegoś przylądka i miejsca gdzie mogłabym zapuścić korzenie. Udało mi się tutaj. Dostałam pozytywną odpowiedz od miasta Legionowo. Później tu przyjechałam, żeby poznać to miasto. Zapoznałam się też z jego historią, bo sama jestem historykiem i trochę się już zżyłam z Legionowem – mówi pani Mirosława. I zdążyła też już je polubić. – Widać, że to miasto się rozwija. Bardzo dużo jest nowych domów, nowych osiedli i szkół. Buduje się też dworzec kolejowy. Miasto jest zielone i przytulne. Dużym plusem jest także to, że jest bardzo blisko do Warszawy – dodaje Mirosława Uwarkina. Pani Mirosława razem ze swoim narzeczonym zamieszkają w kawalerce w nowo wybudowanym budynku socjalnym na osiedlu Kozłówka. – Zależy nam na przyjmowaniu repatriantów, ale staramy się nie wydawać na ten cel naszych legionowskich pieniędzy. Pozyskujemy środki z budżetu państwa. Dzisiaj podpisaliśmy z wojewodą porozumienie na mocy, którego dostaniemy sto procent kosztów, które wydaliśmy na wybudowanie tej małej kawalerki na legionowskim osiedlu Kozłówka – mówi prezydent Roman Smogorzewski.

Rocznie w województwie mazowieckim osiedla się blisko setka rodzin repatriowanych zza polskiej wschodniej granicy.  – Nie zawsze jednak w taki sposób możemy im zapewnić mieszkanie. Legionowo już po raz drugi zbudowało zupełnie nowe mieszkanie dla rodziny repatriantów i jestem pełen uznania dla miasta Legionowo. To jest taka wzorcowa współpraca – mówi wojewoda Jacek Kozłowski. – Z Polski wyjechały miliony ludzi. Dobrze by było gdyby inni, którzy chcą tutaj mieszkać, mogły znaleźć tu swój dom. Mamy tu w Legionowie rodziny, które mają pięcioro dzieci. One też były repatriowane i są to naprawdę fajne osoby – dodaje prezydent Smogorzewski. Po 1989 roku do Legionowa trafiło już sześć polskich rodzin z terenu byłego ZSRR. Mirosława Uwarkina jest siódmą repatriantką w mieście.