W sobotę ratuszowe atrium przez kilka godzin robiło za jedyną w swoim rodzaju księgarnię. Taką, w której za towar płaci się towarem. Może to i staroświeckie, ale tak sobie właśnie w Strefie Wymiany Książek wymyślono.

Dostać się do niej jest łatwo. – Wystarczy wziąć z domu do 10 tytułów książek, których już nie potrzebujemy, a następnie bezgotówkowo wymienić w relacji tytuł za tytuł. Naprawdę można tu wyłapać różne smakołyki – zapewnia Renata Sowińska, dyr. Powiatowej Instytucji Kultury. Trzeciej tegorocznej degustacji kulturalnej patronował już nie Dyskusyjny Klub Książki „Ścieżki”, lecz debiutująca w tej roli PIK. Oprócz czytelników akcję wsparł lokalni księgarze, Instytut Pamięci Narodowej oraz fotograficy z grupy „Migawki”.

Dzięki temu do wyboru było ponad 400 pozycji, a miłośnicy książek brali udział w losowaniu nagród. Jakkolwiek pomoc właścicieli księgarń może nieco dziwić, oni konfliktu interesów w tym nie widzą. Wręcz przeciwnie. – Ludzie, którzy przychodzą tu wymieniać książki, także je kupują. Teraz jest tyle miejsc, gdzie książkę można kupić taniej niż w księgarni, że przychodzą tam głównie ci, co wiedzą co i za ile chcą kupić – mówi księgarz Jarosław Gąska. – Zainteresowanie jest bardzo duże, więc ja się bardzo cieszę. To przełamuje taki stereotyp, który potwierdzają też badania, o spadku czytelnictwa. A tu przychodzi mnóstwo osób i to jest bardzo budujące – dodaje Renata Sowińska.

Co się tyczy budowania domowych biblioteczek, możliwość czynienia tego bez rujnowania portfela legionowianie docenili od razu. A przy okazji zorientowali się, że książkowych moli jest w mieście tyle, ile stron w „Ulissesie”. Albo i więcej. – Mamy jakieś książki, na ogół przeczytane, i one leżą. A tu jest szansa podzielenia się nimi i wybrania sobie tego, co nas interesuje – podkreśla nauczycielka Małgorzata Luzak. – To jest takie święto książki, promocja czytelnictwa, ale też danie mieszkańcom okazji do spotkania, rozmowy. Zawiązują się tu także różne znajomości – uważa szefowa PIK-u. Warto wspomnieć, że wśród ratuszowych zbiorów buszowali nie tylko papierowi książkowi konserwatyści. Wielu uczestników równie chętnie sięga po e-booki. – Raz, że kilkaset powieści mam w jednym miejscu i łatwo się z tym przemieszczać, poza tym wzrok mam już słaby, a w e-booku mogę sobie regulować wielkość liter – tłumaczy Małgorzata Luzak.

Pomysłodawcy Strefy Wymiany Książek chcą przekształcić ją w cykliczną akcję. Prawdopodobnie będzie się odbywała dwa razy w roku: wiosną i jesienią.