W czwartek przystanek pod nazwą „Sesja” powiatowi samorządowcy mieli wyjątkowo w legionowskim ratuszu. Gdy już na nim wysiedli, stało się jasne, że tego dnia będą rozmawiać głównie o lokalnej komunikacji i transporcie. Żeby nie powiedzieć: w kółko na okrągło…

Zaczęto jednak od uhonorowania najpopularniejszych sportowców powiatu. W trwającym dwa miesiące plebiscycie największe uznanie zyskał pięcioboista w Wieliszewa, Maciej Dukielski. Gratulując laureatom, prezydent Legionowa uderzył w poważniejsze tony. Za prognozami demografów przypomniał, że rośnie teraz pierwsze od wieków pokolenie, które może żyć krócej od rodziców. Głównie przez brak aktywności fizycznej i złe nawyki żywieniowe. – W związku z tym wybudowaliśmy wiele obiektów sportowych, finansujemy wiele klubów sportowych, wspomagamy też indywidualne kariery w bardzo różnych dziedzinach sportu – mówił Roman Smogorzewski.

Komunikacja, którą radni zajęli się chwilę później, z pewnością do nich nie należy. Wręcz przeciwnie. Mimo to chciwie słuchali wieści o nowościach w tym zakresie. Tworzoną od pięciu lat pajęczynę linii i przystanków omówił najpierw członek zarządu powiatu. – System się przyjął. Uzupełniające linie dowozowe pełnią naprawdę ogromną rolę, także linii wewnętrznych – uważa Janusz Kubicki. Po prezentacji powiatowej sieci transportowej głos zabrał jeden z sesyjnych gości. Powiało optymizmem. – Już po wakacjach zostanie otwarta ulica Targowa, w związku z tym mieszkańcy będą mieli możliwość dokonywania wygodnych przesiadek na rondzie Starzyńskiego – zapowiedział Andrzej Franków, dyr. pionu przewozów Zarządu Transportu Miejskiego. Mówił też o postępach w budowie linii tramwajowej do Tarchomina. Kiedy zatrzymał się na Wspólnym Bilecie, wsiadł na niego starosta. – Oczywiście nie jest on idealny. Postawiłbym nawet mocniejszą tezę, że obecnie przeżywa bardzo głęboki kryzys. Kryzys, który za kilka miesięcy może się zakończyć rozpadem tego systemu – wieszczył Jan Grabiec. Według niego wina leży po stronie władz stolicy, które zbyt dużo kosztów przerzucają na pasażerów i okoliczne samorządy. – System, w którym podwarszawski bilet miesięczny czy kwartalny jest dwukrotnie droższy, niż ten obejmujący wyłącznie Warszawę, podczas gdy druga strefa rozciąga się tylko kilka, maksymalnie kilkanaście kilometrów dalej, jest zupełnie nieuzasadniony – twierdził starosta.

Duże nadzieje samorządy wiążą z powstającą w bólach ustawą aglomeracyjną. Z kolei ZTM pracuje nad programem biletowym pod nazwą Warszawa Plus. Póki co, przewodniczący rady radził kolegom zmienić komunikacyjną optykę myślenia. – Zastanawiamy się, jak ograniczyć koszty funkcjonowania systemu transportu zbiorowego. Nie patrzmy na to. Patrzmy na to, co zrobić, żeby budżety gmin były dofinansowane poprzez naszą aktywność i zainwestowanie w transport na tyle, żeby to się per saldo opłacało – sugerował Szymon Rosiak. Przemyślenia na temat rentowności nieobce są także członkom rady. – Prywatną linią można z Chotomowa do centrum Warszawy dojechać za 5 zł. Czy ZTM-owi opłacałoby się za taką cenę dowozić mieszkańców, czy nie? – pytał Sławomir Kwiatkowski z PiS-u. Odpowiedź brzmiała: tak, pod warunkiem, że byłby to przejazd tylko jedną linią. – Za te pieniądze my dajemy dostęp do całego systemu komunikacji publicznej. A prywatny przewoźnik jedzie tylko z punktu A do punktu B – odrzekł Andrzej Franków.

Po dyrektorze z ZTM-u na mównicę wjechała przedstawicielka PKP PLK. Sądząc z jej słów, legionowskim tunelem kierowcy zaczną podróżować w połowie maja. – Roboty zostały już zakończone. W tej chwili trwają przygotowania do uzyskania pozwolenia na użytkowanie. Za kilka dni wykonawca powinien złożyć komplet dokumentów do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego – powiedziała Elżbieta Bąk. Korzystając z okazji, radny Mirosław Kado dociekał, dlaczego w mniejszym Nowym Dworze Maz. powstały dwa wiadukty, a w Legionowie tylko jeden. – Trudno mi teraz odnosić się do historii. Może w Nowym Dworze samorządowcy bardziej skutecznie negocjowali? – zasugerowała reprezentantka kolejowej spółki. Jedno jest pewne: inwestowanie w rozwój komunikacji ma sens. Aż nadto wyraźnie widać to na powiatowym rynku nieruchomości. – Jako samorządy, płacimy ogromne pieniądze na komunikację. Ale to jest niezwykle ważne. Wszystkie gminy i powiaty, które mają dobrą komunikację, wygrywają na tym, bo ludziom łatwo jest się tam osiedlić. I chyba u nas też to widać, bo wydajemy w tej chwili mniej więcej tyle samo pozwoleń na budowę, co całe województwo opolskie – cieszy się Janusz Kubicki. Nic dodać, nic ująć.