Wiele wskazuje na to, że w piątek narodziła się nowa, samorządowa tradycja. Wszystko za sprawą starosty, który zaprosił dziennikarzy na spotkanie prasowe poświęcone polityce społecznej powiatu. Jan Grabiec nie krył, że czyni to w reakcji na medialne doniesienia o złej pracy podległych mu instytucji. Doniesienia, jego zdaniem, dalekie od prawdy.

Zaczęto od kwestii organizacji opieki nad dziećmi w rodzinach zastępczych. Na terenie powiatu jest ich 135, w tym 75 spokrewnionych. I jak to w życiu, nie zawsze bywa w nich idealnie. – W takich przypadkach bardzo uważnie monitorujemy sytuację dziecka w rodzinie pod względem zarówno jego sytuacji materialnej, bo na utrzymanie dziecka przeznaczamy środki publiczne z budżetu powiatu, ale też monitorujemy pod kątem sytuacji wychowawczej, opiekuńczej – zapewnił Jan Grabiec.

Zdarzało się, że niezbędna była natychmiastowa reakcja. – Doszliśmy do wniosku, że jedna z rodzin nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Zawiadomiliśmy o tym sąd rodzinny, który po przeprowadzeniu postępowania rozwiązał umowę z tą rodziną. Zarzuty były na tyle poważne, że prokurator postawił również zarzuty karne – dodał starosta.

Na wypadek konieczności odpierania tych medialnych, starostę ubezpieczały w piątek dwie panie. Dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie przybliżyła dziennikarzom m.in. problem szkolenia i nadzoru nad rodzicami zastępczymi. – Mamy w tej chwili dwóch wykwalifikowanych trenerów pieczy zastępczej. Jeżeli tylko są zgłoszenia, to szkolimy chętnych i jak najbardziej do rodzicielstwa zastępczego zachęcamy – powiedziała Anna Kaczmarek. Oprócz określonego w ustawie miesięcznego wynagrodzenia – dla rodzin niespokrewnionych wynosi ono 1000 zł brutto na dziecko, dla spokrewnionych 660 zł brutto, a jeden z dwojga zawodowych rodziców zastępczych otrzymuje nie mniej niż 2000 zł brutto – PCPR oferuje psychologiczne wsparcie w problemach wychowawczych, dofinansowanie letniego wypoczynku czy pomoc na starcie. W momencie wejścia w dorosłość członkowie rodzin zastępczych mogą też liczyć na tzw. mieszkanie chronione. – To taki dom, lokal, w którym wychowanek pieczy zastępczej przez rok, przy wsparciu innych osób, wchodzi w dorosłe życie, usamodzielnia się – wyjaśniła szefowa PCPR.

Na przeciwnym wiekowym biegunie piątkowej dyskusji była sytuacja w Domu Pomocy Społecznej „Kombatant”. Tu także impulsem stał się artykuł piętnujący rzekome nieprawidłowości w tej placówce. Jej nowa dyrektor zaczęła od odniesienia się do opisywanych w tekście przypadków znikania przedmiotów należących do pensjonariuszy. – Przez te półtora miesiąca docierały do mnie sygnały, że pewne rzeczy giną. I nie były to najczęściej pieniądze, w małych czy dużych kwotach. Giną: kredka do oczu, szkaplerz, szklanka lub ozdobny słoik. Ale często, w 70 – 80 procentach przypadków jest tak, że tego samego dnia te rzeczy gdzieś się odnajdują. Najczęściej mieszkańcy natrafiają na nie u siebie w pokoju – zapewniała Anna Stępińska. Ustosunkowała się też do insynuacji dotyczących niedożywienia podopiecznych ośrodka. – Mamy mieszkańców, którzy przybrali na wadze i mówią, że w związku z tym potrzebują teraz zupełnie nowej garderoby. Mamy też takich, którzy kilogramy stracili, ale to jest indywidualna sprawa – dodała. Jak do tej pory, liczba chętnych do zamieszkania w „Kombatancie” przewyższa liczbę dostępnych miejsc. Relacja między kosztami pobytu a jakością usług i posiadaną infrastrukturą czyni go, jak stwierdził starosta, jednym z lepszych ośrodków na Mazowszu. I tak, niezależnie od kolejnych medialnych rewelacji, ma pozostać.