KPR Legionowo nie zdołał sprawić niespodzianki w rywalizacji z Pogonią Szczecin. Goście okazali się zdecydowanie lepszym zespołem i wygrali 31:22. Losy meczu rozstrzygnęły się w pierwszej już połowie, gdy Pogoń uzyskała siedem bramek przewagi. Po przerwie szczecinianie nie pozwolili gospodarzom na odrobienie strat i zdobyli komplet punktów. W dwunastej kolejce (7.12, godz. 1715) KPR Legionowo zagra na własnym boisku ze Stalą Mielec.

Trzeba przyznać, że Robert Lis, który niedawno został trenerem KPR Legionowo, nie ma łatwego początku pracy. Zadebiutował w roli szkoleniowca w wyjazdowym meczu z Orlenem Wisłą Płock, natomiast w sobotę w Arenie Legionowo jego podopieczni rywalizowali z poważnym kandydatem do brązowego medalu mistrzostw Polski.

Faworyta meczu KPR Legionowo – Gaz-System Pogoń Szczecin nie było trudno wskazać. Beniaminek wciąż się uczy gry w Superlidze i nie ma w swoich szeregach gwiazd. Klub ze Szczecina, który awansował przed rokiem do elity polskiej piłki ręcznej, dysponuje znacznie większym budżetem i ma w kadrze kilku znakomitych zawodników. Bartosz Konitz i Wojciech Zydroń, to dwaj najskuteczniejsi gracze Superligi i to już pokazuje, jaką siłą w ataku dysponował ostatni przeciwnik drużyny z Legionowa. Ale siła Pogoni, to nie tylko ofensywa. Zespół ten dysponuje graczami o znakomitych warunkach fizycznych, co przekłada się także na grę w defensywie.

KPR musiał więc poszukać sposobu, aby pokonać faworyta. Nie jest tajemnicą, że kluczem do tego była uważna, twarda gra w obronie, dobra dyspozycja bramkarza oraz skuteczne szybkie kontry.

Początek zawodów należał do gości, ale legionowianie szybko odrobili trzybramkową stratę, a nawet wyszli na prowadzenie 7:6. Duży udział w dobrym wyniku gospodarzy miał Sebastian Zapora, który obronił w tym czasie aż pięć rzutów rywali. Wystarczyło jednak kilka nieudanych akcji w ataku, aby wynik szybko się zmienił. Po pierwszej połowie goście prowadzili siedmioma bramkami (10:17). Stało się jasne, że o sprawienie niespodzianki będzie legionowianom bardzo trudno.

Kiedy tuż po rozpoczęciu drugiej części goście dorzucili do swojego prowadzenia kolejne dwa gole, kibice w Arenie stracili już nadzieję na osiągnięcie korzystnego wyniku. Sytuację starał się ratować Tomasz Pomiankiewicz. Jego rzuty z drugiej linii znajdowały drogę do siatki, ale rywale także się nie mylili w ataku. Nie można odmówić woli walki gospodarzom, ale w sobotę to było za mało na znakomicie dysponowaną drużynę ze Szczecina. Nawet grając w przewadze trzech zawodników podopieczni Roberta Lisa mieli problemy z pokonaniem bramkarza gości. Gaz-System Pogoń Szczecin pokonała KPR w jego hali 31:22.

Drużyna Roberta Lisa będzie musiała poszukać punktów w następnych meczach. Na pewno łatwiejszym przeciwnikiem od Pogoni będzie Stal Mielec, z którą legionowianie zmierzą się w sobotę 7 grudnia o godz. 1715. Spotkanie to zostanie rozegrane w Arenie Legionowo. Będzie to pierwszy mecz rundy rewanżowej. W Mielcu KPR przegrał 24:33 i teraz ma okazję zrewanżować się Stali.

Tydzień później do Legionowa przyjedzie KZ Azoty Puławy. Spotkanie Warenie rozpocznie się w sobotę 14 grudnia o godzinie 1800. Wcześniej jednak, w środę 11 grudnia, legionowianie podejmą u siebie w ramach rozgrywek o Puchar Polski, Gwardię Opole.

KPR Legionowo – Gaz-System Pogoń Szczecin 31:22 (10:17)

KPR: Zapora, Szałkucki – Dzieniszewski 7, Pomiankiewicz 5, Titow 4, Ciok 3, Albin 1, Bałwas 1, Kasprzak 1, Bulej, Prątnicki, Wuszter. Karne: 1/2. Kary: 6 min.

Pogoń: Stojković, Matkowski – Zydroń 9, Bruna 6, Wardziński 5, Konitz 4, Krupa 3, Zaremba 3, Szyłowicz 1, Biały, Gierak, Jedziniak, Marković, Smuniewski. Karne: 3/3. Kary: 14 min.

 

Po meczu powiedzieli

Rafał Biały  

trener Gaz-System Pogoń Szczecin

– Być może wyglądało, że zwycięstwo przyszło nam łatwo, ale wbrew pozorom, tak nie było. Wiedzieliśmy, że KPR zmienił sposób gry w obronie i rzeczywiście mieliśmy z nią trochę problemów. Trochę zaspaliśmy w drugich pięciu minutach, bo wtedy pozwoliliśmy naszym rywalom nawiązać walkę. Z naszego prowadzenie 3:0 zrobiło się 7:6 dla gospodarzy. Potem udało nam się odjechać, ale na tym poziomie nie ma już łatwych meczów.

Byliśmy przygotowani na atak pozycyjny KPR-u i to nam dawało kontry, dlatego może mniej widoczna była nasza trochę słabsza gra w ataku pozycyjnym. Mimo wszystko, popełniliśmy trochę za dużo błędów w kontrach.

Kiedy rok temu awansowaliśmy do Superligi, byliśmy w tym samym punkcie, co dziś jest KPR. Temu zespołowi trzeba dać trochę czasu, bo zgrać siedem osób w miesiąc, bo przecież tylko miesiąc się przygotowywała ta drużyna. Z nami było podobnie i zaczęliśmy punktować dopiero po przerwie reprezentacyjnej. Robert Lis powyższych trochę obronę i zaczyna to funkcjonować. Z rozliczaniem poczekajmy do zakończenia sezonu.

Robert Lis

trener KPR Legionowo

– Nie przyjąłem zespołu całkiem w ciemno. Oglądałem jego mecze w Legionowie, ale obecnie nie jest problemem obejrzeć wszystkich meczów na wideo i to była pierwsza rzecz, która zrobiłem po rozpoczęciu pracy w Legionowie. Wiedziałem, jaki styl gry prezentuje drużyna, nad czym musimy pracować. Trzeba trochę czasu, żeby były widoczne efekty mojej pracy. Kalendarz nie jest niestety zbyt łaskawy dla nas, ale z drugiej strony, gdyby KPR wygrywał te kluczowe mecze, to by mnie tu nie było.

Dopóki, kiedy graliśmy zespołowo i razem, to nasza gra wyglądała dobrze, ale zbyt duża liczba błędów indywidualnych spowodowała, że Pogoń nam odjechała na kilka bramek i potem już nie udało się złapać kontaktu z naszym rywalem. Mieliśmy kilka okazji do kontr, ale traciliśmy piłkę i dostawaliśmy za chwile bramkę. Była szansa, żeby zmniejszyć straty, ale zamiast tego, po naszych błędach strata wzrastała. To nas dodatkowo deprymowało. To nie jest granie na Superligę. Ale drużyna Pogoni jest od nas po prostu silniejsza., Może nie ma zbyt długiej ławki, ale ma pierwszą siódemkę bardzo solidną i nieprzypadkowo jest na trzecim miejscu, a my na przedostatnim.

Straciliśmy dziś 31 bramek. Z Pogonią taka strata nie jest najgorsza, ale gdybyśmy stracili ich kilka mniej, to byłoby bardzo dobrze. Myślę, że musimy dążyć do tego, żeby tracić około 25 bramek.

Puchar Polski traktujemy jak każdy oficjalny mecz. Wcześniej jednak mamy spotkanie ze Stalą Mielec i ono będzie teraz najważniejsze. Koncentrujemy się na najbliższym meczu, a o pucharze przyjdzie czas pomyśleć po sobotnim meczu.