Telewizję zna od podszewki. Mimo to na rynku wydawniczym – dopingowana przez rodzinę i przyjaciół – zadebiutowała dopiero kilka tygodni temu. We wtorek Katarzyna Dowbor odwiedziła Miejską i Powiatową Bibliotekę Publiczną, aby opowiedzieć o swej pachnącej nowością książce. Jej tytuł: „Mężczyźni mojego życia”, przynajmniej na pierwszy rzut oka, nie pozostawia złudzeń co do zawartości. Ale już na drugi…

– To nie jest żadna żadna wielka literatura. To po prostu zbiór moich wspomnień z ponad 30 lat pracy, jakichś zabawnych historyjek, które się w tym czasie wydarzyły. Głównie o mężczyznach mojego życia, ale tak naprawdę przede wszystkim zawodowego, którzy gdzieś tam się przewinęli, którzy są postaciami rozpoznawalnymi, znanymi. Ale to nie jest opowieść o nich, tylko o moich wrażeniach ze spotkań z nimi – wyjaśnia Katarzyna Dowbor.

„Mężczyźni mojego życia” to książka tak samo pogodna jak jej autorka. Pozytywną energią i optymizmem próbowała ona zarazić także swych legionowskich fanów. Przekonując ich wytrwale, że naprawdę nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. – Chyba wyślę kwiaty panu prezesowi telewizji publicznej, żeby mu podziękować za to, że mnie wyrzucił. To mi dało nowy rozdział w życiu, dało mi kopa, wiedziałam, że muszę się za siebie wziąć. Schudłam już 18 kilo i walczę teraz o to, żeby udowodnić, że pani po pięćdziesiątce też może. Choćby, jak Katarzyna Dowbor, podjąć całkiem nowe wyzwanie zawodowe. Podjąć, i tego nie żałować. Biorąc pod uwagę popularność programu „Nasz nowy dom”, to zresztą całkowicie zrozumiałe. – Ja się śmieję, że jak pracowałam w telewizji publicznej, to udawałam, że pracuję, a oni udawali, że mi płacą. Teraz ja ciężko pracuję, ale wiem po co, wiem za co i wiem dla kogo – żartowała jedna z bardziej znanych twarzy TVP.

Reakcja plotkarskich portali jasno pokazała, że zawartość książki popularnej dziennikarki kilku panów nieco ubodła. Czemu, nawiasem mówiąc, pani Katarzyna trochę się dziwi. – Obrażają się ludzie słabi, bo nie ma się co obrażać, tylko trzeba przyjąć na klatę to, co się wydarzyło. Nie ma tam aż takich wielkich sensacji – mówi autorka. Fakt, że ten i ów mężczyzna w reakcji na książkowe enuncjacje „strzelił focha”, da się jednak łatwo wytłumaczyć. Zdaniem prezenterki po prostu nie każdy gwiazdor jest taki doskonały jak go kamera maluje. – Ludzie telewizji bardzo często kogoś grają. Widz ocenia, czy to jest gra, czy prawda. Ktoś może udawać osobę miłą, sympatyczną, a w sumie nie lubi ludzi, nie jest dla tych ludzi fajny, i wtedy widzowie to doskonale wiedzą – uważa Katarzyna Dowbor. Ci zaś, którzy mimo wszystko owego fałszu nie dostrzegają, zawsze mogą przejrzeć na oczy w inny sposób – sięgając po odpowiednią książkę.