W niedzielę (27 października) około godziny 04.30 rano na policję wpłynęło zgłoszenie o groźnym wypadku do jakiego miało dojść za mostem w Zegrzu na pasie ruchu w kierunku Serocka. Gdy policjanci i strażacy przybyli na miejsce zastali tam tylko rozbity samochód. W środku, ani w jego pobliżu nikogo nie było.

Policjanci ustalili już najbardziej prawdopodobny przebieg tego tajemniczego zdarzenia. – Opel omega jechał drogą krajową nr 61 w kierunku Serocka. Prawdopodobnie w wyniku nadmiernej prędkości auto wypadło z jezdni, przejechało pas zieleni, przeciwległy lewy pas ruchu i znalazło się na poboczu. Najpierw jednak pojazd uderzył w znak drogowy i drzewo – relacjonuje asp. Emilia Kuligowska, oficer prasowy KPP w Legionowie.

Opel był na holenderskich numerach rejestracyjnych. Po oględzinach rozbitego pojazdu policjantom udało się znaleźć dowód tożsamości. Należał on do obywatela Polski.

 

Nie wiadomo dlaczego kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia. Hipotez jest wiele. Począwszy od tej, że prowadził auto pod wpływem alkoholu, aż po szok spowodowany wypadkiem. Policjanci poszukują teraz osoby, która siedziała za kierownicą opla i jego ewentualnych pasażerów. – Ustalamy teraz kto tym samochodem kierował. Mamy już wstępne ustalenia, ale nie mogę w tej chwili nic więcej zdradzić – mówi rzeczniczka legionowskiej policji. Funkcjonariusze nie dysponują póki co informacjami z pogotowia ratunkowego o tym, aby zgłosił się tam ktoś poszkodowany w wypadku drogowym.

Opel był doszczętnie rozbity. Co świadczyło o tym, że z jezdni wyskoczył z ogromną prędkością. Całe szczęście, że z naprzeciwka nikt nie jechał. Wtedy skutki wypadku mogłyby być tragiczne.