W jedenastej kolejce Legionovia rozegrała niezły mecz w Siedlcach, jednak przegrała 2:4. Trochę pechowa porażka nie załamała piłkarzy trenera Marka Papszuna, a wręcz przeciwnie. Przeciwko Concordii Elbląg legionowianie zagrali niemal bezbłędnie, górując na rywalem przez całe spotkanie, strzelając mu cztery gole i nie tracąc żadnego. W najbliższą sobotę (19. 10, 1400) Legionovia zagra na wyjeździe, a tydzień później (26.10, 1400) do Legionowa przyjedzie Świt Nowy Dwór Mazowiecki.

Drużyna Legionovii od początku rundy jesiennej, niemal we wszystkich meczach gra bardzo dobrze, jednak wyraźnie nie zawsze dopisuje jej szczęście. Tak było przed tygodniem, kiedy Jakub Bojas strzelił dwa gole w Siedlcach, ale indywidualne błędy w obronie zadecydowały o tym, że komplet punktów zdobył lider.

Zmiany w ustawieniu obrony

Trener i zawodnicy wyciągnęli wnioski z rywalizacji w Siedlcach. Marek Papszun dokonał dwóch zmian w środku obrony. Za słabo grającego w Siedlcach Iwana Muczaka wystąpił Patryk Łukasik, natomiast za Marka Lendziona, który przed meczem zgłosił kontuzję, na środek defensywy został przesunięty Paweł Tomczyk, najbardziej uniwersalny zawodnik, obok Konrada Karaszewskiego w drużynie Legionovii. Roszady w defensywie okazały się strzałem w dziesiątkę, ponieważ tym razem obrona zagrała niemal bezbłędnie, co oczywiście jest zasługa także zawodników z linii pomocy, którzy znakomicie wspomagali kolegów z defensywy.

Początek spotkania nie zapowiadał jednak wcale łatwego zwycięstwa gospodarzy. Concordia w piątej minucie przeprowadziła groźną akcję lewym skrzydłem, ale dośrodkowanie wyłapał debiutujący w tym sezonie w bramce Legionovii Oskar Rybicki.

Odpowiedź gospodarzy była bardzo szybka. Minutę później Maciej Goliński przeprowadził długi rajd po prawej stronie boiska, następnie podał do wbiegającego w pole karne Konrada Karaszewskiego, a ten technicznym strzałem z jedenastu metrów pokonał Hieronima Zocha. cztery minuty później, po rzucie wolnym wykonywanym przez Tarasa Romańczuka, piłka trafiła do Pawła Tomczyka. Kapitan Legionovii uderzył piłkę lewą nogą tuż przy słupku i bramkarz Concordii zmuszony był po raz drugi sięgać do siatki.

Gospodarze osiągnęli bardzo dużą przewagę. Dużo grali piłką, nie dając swoim rywalom możliwości wyprowadzenia groźnych kontrataków. Dwukrotnie bliski podwyższenia wyniku był Jakub Bojas, raz Łukasz Barankiewicz, ale brakowało im dokładności w wykończeniu akcji. Podobnie jak Karaszewskiemu, który w 42 minucie minimalnie nie trafił w bramkę z szesnastu metrów.

Dwie bramki w końcówce

Po przerwie nadal przeważała Legionovia. W 50 minucie groźnie główkował Patryk Łukasik. Minimalnie obok górnego rogu bramki główkował dziesięć minut później Bojas. Zepchnięci do defensywy goście nie byli w stanie skonstruować groźniejszej akcji pod bramką Oskara Rybickiego. Na kolejną bramkę kibice Legionovii musieli jednak poczekać aż do 73 minuty. W pole karne zacentrował Karaszewski, ale najwyżej w polu karnym wyskoczył obrońca Concordii. Piłka trafiła do Tomczyka, który mocnym strzałem w górny róg bramki nie dał szans Zochowi na skuteczną interwencję.

Dopiero po utracie trzeciej bramki goście zaczęli grać bardziej ofensywnie i w 76 minucie Jakub Zajglic oddał pierwszy celny strzał na bramkę gospodarzy. Rybicki poradził sobie z nim bardzo łatwo. Sporo ożywienia w ataku Legionovii wprowadził w ostatnim kwadransie Michał Złotkowski. Kilka razy zakręcił obrońcami, ale brakowało mu szczęścia w wykończeniu efektownych akcji indywidualnych.

W 85 minucie Paweł Broniszewski zagrał do wbiegającego w pole karne Sebastiana Janusińskiego, a skrzydłowy Legionovii uderzeniem z powietrza w długi róg ustalił wynik meczu na 4:0.

Warto jeszcze odnotować pojawienie się na boisku Pawła Wolskiego. Skrzydłowy Legionovii kilka godzin wcześniej wrócił ze Szwajcarii, gdzie zadebiutował w reprezentacji Polski do lat 21. W swoim debiucie zdobył bramkę na 2:1 dla Polski i walnie przyczynił się do zwycięstwa kadry Jacka Zielińskiego nad gospodarzami.

Legionovia Legionowo – Concordia Elbląg 4:0 (2:0)

Bramki: Konrad Karaszewski 6, Paweł Tomczyk 10, 73 , Sebastian Janusiński 85.

Legionovia: Rybicki – Goliński, Tomczyk, Łukasik, Pielak (82 Wolski) – Karaszewski, Broniszewski, Romańczuk, Tlaga (61 Janusiński) – Barankiewicz (77 Lewicki), Bojas (74 Złotkowski).

Concordia: Zoch – Uszalewski, Broniarek, Lepczak, Korzeniewski, Niburski (80 Lewandowski), Zejglic, Stępień R.(55 Stępień A.), Szuprytowski, Kiełtyka (46 Galeniewski), Martynowicz (80 Szmydt).

Wyjazd do Rzeszowa

W trzynastej kolejce Legionovia zagra na wyjeździe ze Stalą Rzeszów, która ma o jeden punkt więcej niż zespół Marka Papszuna. jeżeli udałoby się legionowianom zdobyć w Rzeszowie komplet punktów, na co na pewno stać beniaminka, to przesunie się on o kilka miejsc w górę tabeli. Mecz zostanie rozegrany w sobotę 19 października o godzinie 1400.

Tydzień później kibiców czeka bardzo ciekawy mecz w Legionowie ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. Goście wygrali ostatnie trzy mecze i maja aktualnie tylko o jeden punkt mniej niż Legionovia.

Tabela grupy wschodniej drugiej ligi jest w ogóle bardzo spłaszczona, bo nawet liderująca Pogoń Siedlce nie może być wcale pewna, że za kilka jej sytuacja w tabeli znacznie się pogorszy. Klub z Siedlec ma tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową, więc zanosi się, że tegoroczne rozgrywki będą do końca bardzo emocjonujące i meczów o pietruszkę nie powinno być za dużo w trakcie rozgrywek.

 

 

Po meczu powiedzieli

 

Wojciech Grzyb

trener MMKS Concordia Elbląg

– Chciałbym pogratulować gospodarzom efektownej gry i wyniku. Jestem bardzo negatywnie zaskoczony postawą swojego zespołu, bo w dwóch poprzednich meczach, w których prowadziłem Olimpię, gra defensywna wyglądała co najmniej solidnie. Straciliśmy w nich dwie bramki po stałych fragmentach gry, poza tym przeciwnicy nie potrafili nam zagrozić, natomiast dzisiaj Legionovia obnażyła nasze braki, słabe strony. Mógłbym wymieniać mankament w grze obronnej, ale jak mamy problemy z przyjęciem piłki, celnym podaniem, to nie możemy liczyć na korzystny wynik.

Myślę, że maksymalnym wynikiem, jaki mogliśmy dziś osiągnąć, to było 0:0, bo w grze ofensywnej także nic nie pokazaliśmy. Nie stworzyliśmy żadnej sytuacji bramkowej. Byliśmy zdecydowanie słabszym zespołem i wynik 4:0 dla Legionovii w pełni odzwierciedla to, co działo się na boisku. Z każdej sytuacji można wyciągnąć coś pozytywnego. Ja wyciągam taki pozytyw z dzisiejszego meczu, że gorzej być już nie może i w następnych meczach będzie już tylko lepiej.

Trzeci raz z rzędu wystąpiliśmy w tym samym składzie, ponieważ naszym problemem jest to, że mamy bardzo Malo zawodników przygotowanych do gry w drugiej lidze. często na treningach mam do dyspozycji 13-14 zawodników i to mi spędza sen z powiek, ale jakoś musimy tę rundę skończyć. W przerwie zimowej czeka nas dużo pracy, żeby jakoś uzupełnić, a raczej wzmocnić kadrę zespołu. O ile jakość jest, czego może dziś zawodnicy nie pokazali, to naszym problemem jest przede wszystkim ilość.

 

Marek Papszun

trener KS Legionovia Legionowo

– Nasza dominacja w dni dzisiejszym nie podlegała dyskusji, natomiast były już takie mecze, kiedy dominowaliśmy, a punkty zdobywali nasi przeciwnicy. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że w końcu nie straciliśmy bramki, to się zdarzyło chyba dopiero po raz drugi w rundzie jesiennej. Naszą skuteczność możemy rozpatrywać różnie, bo strzeliliśmy cztery bramki, ale zmarnowaliśmy jeszcze kilka dogodnych sytuacji. Cieszy mnie, że wygraliśmy i nie straciliśmy bramki, a przede wszystkim, że gramy bardzo dobrze i po tym nieszczęśliwym dla nas meczu sprzed tygodnia, potrafiliśmy się pozbierać i zaprezentowaliśmy się z tak dobrej strony. Za to należą się gratulacje wyłącznie zawodnikom.

Wejście na boisko Pawła Wolskiego było zmiana dla kibiców. Myślałem, że będzie takie wejście, jak wczoraj, kiedy minutę po zmianie strzelił bramkę Szwajcarii, ale dziś nie było tak dobrze. Ale na jego usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że prosto z lotniska przyjechał do Legionowa i na pewno był zmęczony po zgrupowaniu i podróży.

Przed wyjazdem do Rzeszowa musze obejrzeć jeszcze raz mecz z Concordią, żeby ocenić postawę poszczególnych zawodników. Trudno jest oczywiście już teraz podejmować decyzję o ustawieniu zespołu, bo przez tydzień mogą nastąpić różne zmiany. Np. dziś tuż przed meczem Marek Lendzion zasygnalizował, że ma problem z mięśniem i musiałem dokonać zmiany w ostatniej chwili. Jego miejsce zajął w obronie Paweł Tomczyk.

Na pewno mogę zadeklarować, że jak zawsze, także i do Rzeszowa jedziemy po zwycięstwo. Zresztą do tej pory nie było w drugiej lidze przeciwnika, który by nas zdecydowanie zdominował, poza Siarką w pierwszej połowie. Myślę, że nie mamy się czego w tej lidze obawiać i musimy walczyć o komplet punktów w każdym meczu.