Z budowaniem, dosłownie i w przenośni, miewamy nad Wisłą problemy. Za to we wszelakim rozpieprzaniu klasę osiągnęliśmy taką, że gdyby organizowano w tym mistrzostwa planety, moglibyśmy jechać na taką imprezę bez przygotowań, formy, a nawet trenera – i tak byśmy wygrali. To zresztą w świecie sportu, tego najpopularniejszego, często nasz kunszt pokazujemy. Oczywiście nie na boisku, lecz w szatni czy gabinecie prezesa. Wystarczy, że jakiś szkoleniowiec przerżnie kilka meczów, już szef klubu angażuje kolejnego. Tego „starego” zatrudni oczywiście ktoś inny, więc etatowa karuzela kręci się jak Macierewicz wokół brzozy. Uczestnicy piłkarskiego pokera te reguły znają i akceptują. A że jeden z drugim nasz futbolista, zamiast celnie kopać, blefuje, a na boisku jest noga? Cóż, tak się gra jak księgowy pozwala. Ten zaś, wiele nie wymagając w zamian, w kwestii boiskowych rozdań daje tym nogom wolną rękę. No i full kasy na fajną karetę.

Tak czy owak, nogę to ja muszę dać z powyższego wątku, bo miałem przynudzać o lokalnej polityce. Demolować zastany porządek można wszak rozmaicie. Choćby wedle lansowanej ostatnio w stolicy metody „na referendum”, którą to prawi i sprawiedliwi aktywiści walczący pod sztandarami Społecznej Inicjatywy Lokalnej chcą teraz przetestować na powiatowym gruncie. Czy uda się wyrwać z niego chwasty symbolizowane, ich zdaniem, przez wójtów Jabłonny i Wieliszewa, zobaczymy. Uzbieranie około tysiąca podpisów potrzebnych do zwołania pospolitego pielenia powinno pójść gładko. Gorzej będzie, gdy pani Olga i pan Paweł rzeczywiście ze stołków spadną. Abstrahując od oceny ich zawodowych dokonań, tajniki samorządzenia oni już poznali: lepiej lub gorzej, ale potrafią się w tej gęstej pajęczynie powiązań nie zaplątać. Kiedy zastąpi ich ktoś świeży, niczym trener pracujący z kolejną drużyną, dopiero zacznie się tego uczyć. Fakt, argument, że odwołanie wójta na rok przed wyborami oszczędzi gminie kolejnych złych jego decyzji, brzmi rozsądnie. Ale to demagogia. Bo zanim sukcesor (o ile się znajdzie) ogarnie nową dla siebie sytuację, nie podejmie żadnych. Poza personalnymi, bo przecież w pierwszej kolejności należy gminne syne-kury obsadzić SILnymi ludźmi. Niech nadal znoszą złote jaja, ale już we właściwym kurniku.

Poprzedni artykułKrok do kompromisu
Następny artykułRozgrywki służb mundurowych
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.