Kiedy namierzają nas „suszarką”, wykorzystują tylko część swych umiejętności. Tymczasem gliniarze z białych czapkach potrafią znacznie więcej. Przed kilkunastoma dniami udowadniali to w finale 26 edycji konkursu na najlepszego policjanta ruchu drogowego. Już po raz 17 większość konkurencji przeprowadzono na terenie Centrum Szkolenia Policji.

– Zaczęliśmy od sprawdzenia znajomości przepisów ruchu drogowego i strzelania z broni służbowej. A dziś rano na warszawskich skrzyżowaniach policjanci kierowali ruchem – wylicza podinsp. Dariusz Boruszewski, zastępca kier. Zakładu Ruchu Drogowego CSP. – To są najlepsi z najlepszych. W finale krajowym startuje 36 reprezentantów wszystkich województw w Polsce. Gościnnie mamy także dwuosobową załogę Żandarmerii Wojskowej. Są to osoby, które wygrywały poszczególne etapy tego konkursu – dodaje mł. insp. Marek Konkolewski z Komendy Głównej Policji.

W czwartek, kiedy przyszedł czas na sprawdzian z jazdy motocyklem służbowym, było tę klasę widać. Organizatorzy postarali się, żeby uczestnicy mieli mocno pod górkę. Z egzaminem na prawo jazdy kategorii A porównać tego w żaden sposób nie można. – Na tym torze położyliśmy nacisk na rzecz najważniejszą: technikę jazdy. Jak wszyscy wiemy, ruszyć motocyklem potrafi każdy, ale zatrzymać się to już nie bardzo. Oceniamy balans ciałem, opanowanie maszyny – ma ona w służbie pomagać, a nie przeszkadzać – mówi instruktor z CSP. Elicie krajowej drogówki nie przeszkadzał. Po krótkim zapoznaniu się z trasą pokonywali ją sprawnie i często bez punktów karnych. Niezależnie od uroków zawodowych zmagań, motywacji uczestnicy mieli pod dostatkiem. – Oprócz prestiżu to także nagrody. Triumfatorzy otrzymują finansowe premie od komendanta głównego policji, a także specjalne odznaki – mówi policjant z KGP. Nieoficjalnym bonusem jest szacunek kolegów i przełożonych. Dlatego kiedy nadeszła ostatnia konkurencja – jazda samochodem, emocje sięgnęły zenitu. Na pierwszy rzut oka trasa przejazdu mogła wydawać się dość prosta. Inaczej wyglądało to ze środka pojazdu. – To, co będą wyczyniali policjanci, umożliwiają, po pierwsze, lata praktyki, a po drugie, to dla nich hobby i coś, co kochają – mówi podinsp. Boruszewski. Biorąc pod uwagę okazane im przez auta posłuszeństwo, jest to miłość odwzajemniona.

Jeśli chodzi o wyniki, najlepszym tegorocznym gliniarzem drogówki został sierż. szt. Michał Kasprzak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Wygrała ona również w klasyfikacji drużynowej. Ale tak naprawdę zwyciężyli wszyscy finaliści. – Na pewno ich dorobek i doświadczenie zaprocentuje możliwością przekazania ich młodszym funkcjonariuszom. Bo od starszego kolegi policjant nauczyć się może najwięcej – uważa  mł. insp. Marek Konkolewski. Ile by jednak nie potrafił, zwykli kierowcy i tak będą kojarzyli go ze wspomnianą na początku „suszarką”. Bo właśnie z nią widują funkcjonariuszy drogówki najczęściej.