Nikt nie spodziewał się, że Legionovia nie zdobędzie kompletu punktów w rywalizacji z ostatnią drużyną w tabeli drugiej ligi. Garbarnia w dotychczasowych spotkaniach zdobyła zaledwie jeden punkt i wydawało się, że drużyna marka Papszuna poradzi sobie z outsiderem bez większych problemów. Już w 4 minucie Legionovia objęła prowadzenie, ale później bramki zdobywali już tylko goście, którzy wygrali 2:1. W dziewiątej kolejce legionowianie zagrają na wyjeździe z Wigrami Suwałki (pt. 20.09, 1800).

W ósmej kolejce Legionovia przegrała na wyjeździe 0:2 ze Stalą Stalowa Wola, ale zaprezentowała się w tym spotkaniu z bardzo dobrej strony. Gospodarze obydwie bramki zdobyli, kiedy legionowianie posiadali przewagę. Gdyby napastnicy wykazali się lepszą skutecznością, to wynik meczu w Stalowej Woli mógł być znacznie korzystniejszy dla drużyny gości.

Gra na boisku wicelidera nie przyniosła punktów, ale napawała optymizmem przed meczem z ostatnią drużyną w tabeli. Garbarnia w dotychczasowych siedmiu kolejkach zdobyła zaledwie jeden punkt, więc zdecydowanym faworytem rywalizacji w Legionowie była ekipa gospodarzy.

Świetny początek

Początek meczu potwierdzał takie prognozy. Goście, chyba trochę przestraszeni, zostali zepchnięci do defensywy. Już w trzeciej minucie bardzo groźnie na bramkę garbarni uderzył taras Romańczuk i Adrian Jekot z wielkim trudem zdołał odbić piłkę na rzut róg. Romańczuk był także wykonawcą rzutu rożnego, po którym chwilę później wspaniałym uderzeniem głowa popisał się Szymon Lewicki, pokonując bramkarza gości.

Ponieważ Legionovia nadal grała bardzo ofensywnie, to zanosiło się na łatwe i wysokie zwycięstwo gospodarzy. Tak się nie stało. Mimo kilku ciekawie zapowiadających się kolejnych akcji, napastnicy Legionovii nie potrafili podwyższyć swojego prowadzenia. W miarę upływu czasu, goście widząc, że rywal nie taki straszny, zaczęli śmielej atakować. W 31 minucie fatalnie zachował się niemal cały zespół Legionovii. Po wrzucie z autu Marka Lendziona w pole karne Garbarni, goście wyprowadzili szybką kontrę. Piłkarze z Legionowa mieli przewagę w defensywie, mogli przerwać akcję rywali faulem, ale zamiast tego raczej przyglądali się, jak piłka przemieszcza się w pobliże bramki Marcina Marcinkowskiego. Jakub Górecki miał bardzo dużo wolnego miejsca w polu karnym, mimo asysty dwóch obrońców i technicznym uderzeniem z trzynastu metrów doprowadził do wyrównania.

Legionovia nadal atakowała, ale goście w 37 minucie mogli prowadzić 2:1. Po żucie rożnym główkował Marcin Pluta, ale Marcinkowski zdołał sparować piłkę na słupek i zapobiegł utracie gola. Tuz przed przerwą, po dośrodkowaniu z prawego skrzydła Sebastiana Janusińskiego, bliski pokonania bramkarza gości był Kamil Tlaga, ale nie zdołał czysto trafić piłki i ta minęła bramkę.

Spóźnione zmiany

Po przerwie gospodarze ponownie ruszyli do ataku, ale piłka zamiast do bramki gości, trafiła do siatki Legionovii. W 55 minucie zespół z Krakowa zaatakował lewym skrzydłem siejąc ogromne zamieszanie w polu karnym gospodarzy. Piłka trafiła przed pole karne do Norberta Piszczka, który zdecydował się na uderzenie. Futbolówka odbiła się jeszcze od Konrada Karaszewskiego i wpadła do bramki obok zaskoczonego Marcinkowskiego.

Utrata drugiego gola mocno zdeprymowała podopiecznych Marka Papszuna, ale chyba także i samego trenera, który dość długo nie reagował zmianami na coraz słabszą grę zespołu. Dopiero w końcówce, kiedy na boisku pojawili się Mateusz Sołtys, Michał Złotkowski, a zwłaszcza Paweł Wolski, gra Legionovii się ożywiła. Gospodarze zaczęli sobie stwarzać sytuacje bramkowe. W doliczonym czasie gry piłka niemal nie opuszczała okolic pola karnego Garbarni, ale nie znalazła drogi do bramki i mecz zakończył się sensacyjnym zwycięstwem ostatniego zespoły w tabeli.

KS Legionovia – Garbarnia Kraków 1:2 (1:1)

Bramki: Lewicki 4 – Górecki 31, Piszczek 58.

Legionovia: Marcinkowski – Muchak, Lendzion (85 Barankiewicz), Romanchuk, Pielak (87 Wolski), Tlaga, Tomczyk, Karaszewski, Januszewski (61 Sołtys), Bojas (75 Złotkowski), Lewicki.

Garbarnia: Jękot – Piszczek, Kowalski, Pluta, Byrski, Kalicki (70 Kaczor), Kalemba (12 Wajda), Kostrubała, Górecki, Leszczak, Ogar (80 Metz).

Wyjazd do wicelidera

W dziewiątej kolejce Legionovię czeka bardzo trudny wyjazd do Suwałk. Wigry bardzo dobrze spisują się na początku rozgrywek. Po ośmiu kolejkach mają na koncie piętnaście punktów i zajmują drugie miejsce w tabeli.

Być może w kolejnym spotkaniu drużyna trenera Marka Papszuna nie popełni już takich błędów, jak w pojedynku z outsiderem rozgrywek i sprawi kibicom miłą niespodziankę. Mecz w Suwałkach zostanie rozegrany w piątek 20 września o godz. 1800.

Porażka na własnym boisku z Garbarnia skomplikowała sytuację Legionovii w tabeli. Kolejna przegrana może znów zepchnąć beniaminka na samo dno tabeli.

 

 

Po meczu powiedzieli

Robert Orłowski

trener RKS Garbarnia Kraków

– Dzisiejsze zwycięstwo jest dla nas więcej niż jakiś bardzo dobry cukierek, czy czekolada, bo czekaliśmy na nie bardzo długo. Nie ukrywam jednak, że jechaliśmy do Legionowa z myślą aby walczyć o trzy punkty. Oczywiście z pewnymi obawami, bo znaliśmy wartość tego zespołu. Zebrałem trochę informacji o Legionovii i jestem pewny, że jest to drużyna, która napsuje trochę krwi wielu zespołom.

Dzisiejszy mecz miał dwa oblicza. Wiedzieliśmy, jakie atuty ma nasz przeciwnik. Niestety, popełniliśmy błąd przy stałym fragmencie. Wydawało sie przez pierwsze 20 minut będzie nam bardzo ciężko cokolwiek tu wywalczyć, ale później się otrząsnęliśmy i w środkowej części meczu panowaliśmy Bad tym, co się działo na boisku. W końcówce trener gospodarzy podwyższył ofensywę do takiego poziomu, że tylko pozazdrościć, ale udało nam się utrzymać korzystny wynik.

Marek Papszun

trener KS Legionovia Legionowo

– Gratuluję gościom pierwszego zwycięstwa. No, cóż… zasłużone, czy nie zasłużone, to już nie ważne, liczą się punkty. Po raz kolejny trudno jest mi się odnieść do wyniku. Każdy, kto ogląda nasze mecze może sam powiedzieć, jak wygląda nasza gra, a jakie są wyniki.

Można by to spuentować, że biednemu wiatr w oczy wieje, ale nie chciałbym już tego teraz rozwijać i użalać się. Mogę powiedzieć, że jestem dumny z tej drużyny, jak gra, walczy, mimo tego, że na trybuny przychodzi kilku niewychowanych kibiców, którzy nie potrafią tego docenić, są czymś sfrustrowani i tutaj próbują się wyżyć.