Kiedy pełni się funkcję starosty, można liczyć na różne, często zaskakujące profity. Także te niechciane. Ostatnio doświadczył tego Jan Grabiec, biorąc we władanie pałac Radziwiłłów w Jadwisinie. Kłopot w tym, że to… duży kłopot. I ten „podarunek” od wojewody starosta chce jak najszybciej zwrócić.

Wcześniej trwały zarząd nad jadwisińskim pałacem sprawowała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Prowadziła tam ośrodek szkoleniowo – wypoczynkowy. – W sierpniu 2011 roku ten trwały zarząd wygasł i nieruchomość ponownie trafiła do zasobów skarbu państwa. Zarządzanie nimi na danym terenie przepisy regulują w ten sposób, że czyni to starosta właściwy ze względu na miejsce znajdowania się danej nieruchomości – tłumaczy Joanna Kajdanowicz ze Starostwa Powiatowego w Legionowie.

Od wiosny urząd boryka się więc z „prezentem”, którego otrzymania wolałby uniknąć. – Wiąże się to oczywiście z ogromnymi kosztami, które obciążają budżet powiatu. Utrzymanie tego obiektu szacujemy na kwotę około 250-300 tys. zł rocznie. Najwięcej pochłaniają ochrona obiektu, ogrzewanie, zakup energii, no i bieżąca konserwacja – wylicza Grzegorz Ziemichód, naczelnik wydziału obsługi starostwa.

Budynek o powierzchni prawie 2 tys. m. kw. czasy świetności ma dawno za sobą. Utrzymany w stylu francuskiego renesansu, powstał pod koniec XIX wieku. Podobno dzięki pieniądzom, jakie Maciej Radziwiłł otrzymał od Rosjan za 200 ha gruntu na budowę fortów w Zegrzu. Ostatnim członkiem rodu, który pomieszkiwał w pałacu, był wypędzony z niego w 1939 roku Konstanty. Później Niemcy zrabowali co cenniejsze sprzęty i ulokowali tam siedzibę Gestapo. Po wojnie pałac nie wrócił do właścicieli. Na początku lat 60. urządzono tam ośrodek dla peerelowskich dygnitarzy. Wtedy też po raz ostatni obiekt gruntownie wyremontowano. – Kiedyś to był teren zamknięty i początkowo mogli tu przyjeżdżać tylko urzędnicy od wiceministra w górę. Z biegiem czasu ten dostęp rozszerzano, zaczęły się nawet pojawiać grupy komercyjne – wspomina konserwator Stefan Mróz. Pan Stefan przepracował w pałacu 40 lat i wie o nim wszystko. Widywał tam ludzi, których większość rodaków znała tylko z gazet. Często do Jadwisina przyjeżdżał gen. Wojciech Jaruzelski. Zajmując główny pałacowy apartament, znajdował tam spokój potrzebny mu do pisania przemówień. Być może również tego najsłynniejszego, kiedy zwracał się do obywateli, obwieszczając im początek stanu wojennego…?

A propos zwracania, kilka lat temu rodzina Radziwiłłów rozpoczęła batalię o odzyskanie majątku. Mimo że wcześniej przynajmniej jeden z jej członków robić tego nie zamierzał. – Pan Albert pracował w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych i przyjeżdżał tu na szkolenia. Przychodził do mnie do barku i nieraz rozmawialiśmy. On nie był za tym, żeby pałać odzyskać, bo zdawał sobie sprawę, jakie są koszty jego utrzymania. Mówił, że za dużo jest tu powierzchni do sprzątania – śmieje się pan Stefan. Na samo naprawienie dachu, remont elewacji i osuszenie fundamentów kancelaria premiera zarezerwowała 12 mln zł. Na wieść o roszczeniach dawnych właścicieli z prac zrezygnowano. Koszt kompleksowej modernizacji budynku szacuje się na około 50 mln. – Rodzina Radziwiłłów stara się o odzyskanie tej nieruchomości, i z tego, co wiem, ponad miesiąc temu wojewoda wydał decyzję, w której stwierdza, że pałac został jej zabrany niezgodnie z prawem, w związku z czym powinien zostać zwrócony – mówi Joanna Kajdanowicz. Teraz decyzja wojewody czeka na uprawomocnienie. Później starostwo zamierza jak najszybciej przekazać nieruchomość dziesięciu starającym się o nią spadkobiercom. Przy czym gra toczy się nie tylko o pałac, lecz także o inne znajdujące się na terenie ośrodka budynki. Nie wspominając o 100 ha okolicznych lasów. – Dla mnie to sprawa priorytetowa, także dlatego, że od urodzenia mieszkam w Jadwisinie. W czasach szkoły podstawowej wielokrotnie korzystałam z basenu położonego na terenie parku. Chciałabym, aby ten problem został jak najszybciej rozwiązany, a prawowici właściciele odzyskali nieruchomość – mówi Olga Wierzbicka, wiceprzewodnicząca rady powiatu.

Póki to nie nastąpi, starostwo usiłuje za dużo do tego wątpliwego interesu nie dołożyć. – Występowaliśmy do wojewody mazowieckiego o dofinansowanie, natomiast do dnia dzisiejszego go nie otrzymaliśmy. Niestety, cały czas finansujemy więc utrzymanie pałacu z budżetu powiatu – narzeka Grzegorz Ziemichód. Doraźnie poratowało go wynajęcie części obiektu filmowcom kręcącym serial „Czas honoru”. Nieco ponad 10 tys. zł, które otrzymał za to urząd, to jednak kropla w morzu potrzeb. Rozważano też przeniesienie do pałacu kilku biur starostwa. Ze względu na koszty i nieznany termin przekazania obiektu pomysł zarzucono.