Pośród wielu okazji do plenerowych zabaw, rozstanie z latem jest jedną ze smutniejszych. Na szczęście tylko teoretycznie. W niedzielę przekonali się o tym legionowianie biorący udział w pikniku rodzinnym, umownie kończącym najcieplejszą porę roku. Sądząc po frekwencji, imprezę pod szyldem Fundacji Nasze Jutro i Stowarzyszenia Wspólnota Lokalna Powiatu Legionowskiego przyjęli naprawdę gorąco.

Po dwóch edycjach w Serocku, do stolicy powiatu piknik zawitał po raz pierwszy. – Chcieliśmy zrobić coś dla mieszkańców miasta, dla rodzin, dla dzieci. Bardzo się cieszymy, że się udało, że dopisała pogoda, a nasza praca została doceniona – mówi Przemysław Cichocki ze Stowarzyszenia Wspólnota Lokalna Powiatu Legionowskiego. To prawda. Swą obecnością dali temu wyraz zarówno anonimowi mieszkańcy, jak i powszechnie znani goście. Także ci związani z miastem nieco luźniej.

– Legionowo, mój okręg wyborczy, to zobowiązuje i nigdy o tym nie zapomniałem. Ale przede wszystkim jestem tu, gdzie ludzie organizują coś i chcą być ze sobą. Dziś naszym wspólnym zadaniem powinno być odbudowywanie i umacnianie wspólnoty, tej na dole – rodzinnej, sąsiedzkiej – uważa wicepremier Janusz Piechociński. Szef PSL dał przykład, odbudowując i umacniając, ile się tylko dało. Najbardziej wśród potencjalnego elektoratu, który niespodziewane spotkanie z władzą wykorzystał do przekazania jej osobistych spostrzeżeń. – Rząd też kłamie – oznajmiła jedna z legionowianek. – Rząd? To normalne – odrzekł polityk.

Szczerością i dobrym słowem wicepremier obdzielał również miejscowych włodarzy. Na czele z tym w Legionowie najważniejszym, który na piknik przyszedł z synem. – Żona wie, co robi. Wypchnie małżonka z dzieckiem i ma spokój. Przystojny prezydent, to wiadomo, co robią te mieszkanki – żartował w prominenckim gronie dostojny gość. Adresat komplementy przyjął, instruując przy okazji prominentnego członka rządu, jak rząd dusz można zdobyć. Nie tylko zresztą tych legionowskich. – Głęboko liczymy na jego wsparcie w dalszej modernizacji drogi krajowej nr 61, bo to komunikacyjny węzeł gordyjski miasta i powiatu. Ilość przekleństw, stłuczek i złych emocji, które są w tym miejscu, woła o pomstę do nieba – powiedział spod sceny do słuchających go mieszkańców Roman Smogorzewski. Nie obiecując nic konkretnego, minister gospodarki obwieścił jej rosnącą formę. Podkreśliwszy przedsiębiorczość rodaków, wyraził także uznanie dla skuteczności gospodarzy w sięganiu do unijnej skarbonki. – Legionowo ma tu swoje doświadczenia. Miasto się zmieniło, wyładniało i myślę, że w nowej perspektywie unijnej, która przecież będzie rekordowa w skali dostępności środków, dobry legionowski samorząd też skorzysta – ma nadzieję Janusz Piechociński.

Może tak, a może nie. Dlatego w niedzielę prawie sto osób wzięło swój los we własne ręce i spróbowało sił w show biznesie. A nuż po castingu do paradokumentalnych produkcji filmowych wypatrzy ich jakiś reżyser…? – W większości odwiedzały nas dzieci, bo to głównie do nich ten piknik jest skierowany. Dlatego nie za bardzo mogliśmy ocenić talent osób starszych, które przede wszystkim grają. Ale ci, co byli, okazali się naprawdę w porządku. I mają szanse na angaż – zapewnia Agnieszka Brzezińska z agencji Stars Impresariat. Obok mnóstwa typowych dla takich imprez atrakcji (włącznie z tymi muzycznymi), na placu zabaw przy ul. Królowej Jadwigi zagościły także te rzadziej spotykane. Choćby widowiskowy pokaz tai chi oraz zaimprowizowane przez Fundację Nasze Jutro mini zoo. Wspieranie rozwoju kultury rozumie się w niej bowiem na różne sposoby. – Nasze stoisko ma zachęcić przede wszystkim do dowiedzenia się, że oprócz psa i kota możemy też mieć króliki, świnki morskie, gady, karaczany, chomiki, szczury i tak dalej – wylicza Łukasz Ruszczyk z Fundacji Nasze Jutro. Brzmi strasznie? Tylko z pozoru. Bo w usianym blokowiskami Legionowie wspomniane stworzenia to świetna alternatywa dla psa lub kota. – Mamy tu na przykład szczurki czy gady, które świetnie się czują w terrariach. Nie potrzebują wiele miejsca i to są najlepsze zwierzęta do bloku – zapewnia społecznik. Jak zatem widać, przyjaciółmi człowieka są nie tylko krewni Reksia czy Szarika. Może i mniej od polityków wygadanymi, za to z pewnością przewyższającymi ich wiernością.