Na poniedziałkowe spotkanie Rady Osiedla Sobieskiego przewodnicząca Danuta Ulkie przygotowała się niczym jego patron do potyczki z Turkami. Naprzeciwko mieszkańców stanęli, a dokładniej usiedli reprezentanci Komunalnego Zakładu Budżetowego, policji i straży miejskiej. Chwilę później doszło do starcia.

Walkę tradycyjnie toczono o sprawy tyleż obu stronom znane, co według spółdzielców wciąż niezałatwione. Przykład? Śmieci zostawiane przez sprzedających na targu kupców. – Cały czas nieprzestrzegany jest regulamin targowiska. Jak my ruszymy akcję, to rozdawane są jakieś worki, a handlujący są sprawdzani. Natomiast po kilku dniach sprawa uważana jest za niebyłą – narzeka Danuta Ulkie. Jak łatwo się domyślić, w KZB mają na ten temat inne zdanie. Poparte w dodatku protokołami odbioru czystego targowiska, podpisanymi przez miejskich strażników.

– Są zatrudnieni dwaj panowie, po osiem godzin siedem dni w tygodniu, którzy sprzątają targowisko od 9 do 17. Od godziny 13 rozpoczyna się sprzątanie firm, najczęściej od placu A, bo tam z reguły najszybciej kończy się handel – mówi Irena Bogucka, kierowniczka działu technicznego KZB. W opinii szefowej rady na estetykę tej części miasta korzystnie wpłynęłoby schowanie targowiska za roślinnym parawanem. – Z zewnętrznej strony wystarczy obsadzić płot winoroślą. Wydaje mi się, że nie wymaga to dużych nakładów finansowych. Dzięki temu, że rośliny pięłyby się po ogrodzeniu, można byłoby oszczędzić ludziom przykrych widoków. – Nie posiadamy więcej środków na ten rok. O nasadzeniach myślimy, ujmujemy je w planach, natomiast nie są to wcale małe pieniądze – odpowiedziała przedstawicielka spółki.

Pozostając przy legionowskim markecie pod chmurką, niemałe bywają też problemy z jego komfortowym i bezpiecznym przemierzaniem. Narzekają na to zwłaszcza seniorzy.  – Stragany, owszem, stoją do tego pasa. Ale handlujący wystawiają jeszcze stoliki czy skrzynki, przez co przejście robi się bardzo wąskie. Może panowie, którzy inkasują od kupców pieniądze mogliby na to zwrócić uwagę? – sugerowała radna Romana Giera. – Staram się uczulać administratorów, żeby 2,5 metra szerokości chodnika było dla pieszych. Jak my zwracamy uwagę, to kupiec się cofnie, ale jak idziemy dalej, może się znów wysunąć – odrzekła Irena Bogucka. – Jedna dobra rzecz, która nastąpiła w ostatnim czasie, to właśnie przebudowa chodników przecinających targowisko. To poprawiło funkcjonalność i bezpieczeństwo dzieci, które już za moment będą chodziły do szkoły, a tyle lat musiały przechodzić przez stojącą wodę – zakończył wątek targowiska Henryk Świrski z Rady Osiedla Sobieskiego.

Jeśli chodzi o inne poruszane w poniedziałek tematy, część z nich dotyczyła sygnalizacji świetlnej i organizacji ruchu przy sklepie Społem na Husarskiej. Jak zwykle sporo czasu poświęcono też osiedlowemu bezpieczeństwu. – Prosimy o kontrolę placów zabaw i innych newralgicznych miejsc – mówili radni. – Zapisałem te uwagi i je przekażę – obiecał reprezentant straży miejskiej. Kto wie, może do mundurowych decydentów dotrą także negatywne opinie rady dotyczące częstych roszad wśród osiedlowych dzielnicowych. – Jest parę chwil, miejsca nie zagrzeje, nie zdąży poznać terenu, a już przychodzi następny. Kiedyś przez kilkanaście lat był jeden dzielnicowy, znał mieszkańców, wiedział, gdzie bieda, choroba, gdzie nieszczęście czy patologia. Był na bieżąco – uważa przewodnicząca. Decyzje szefów policjantom tłumaczyć jest oczywiście trudno. Ale z osiedlowym „rozbiciem dzielnicowym” jakoś próbują sobie radzić. – Jak są jakieś zdarzenia bądź osoby albo rodziny, która leżą w sferze naszych zainteresowań, wówczas nawiązujemy kontakt z byłymi dzielnicowymi i wspólnymi siłami staramy się rozwiązać problem – mówił mł. asp. Przemysław Michnowski. Z jakim skutkiem, to radni ocenią podczas swych kolejnych spotkań. 

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.