W sobotę, kilka kilometrów od Legionowa zaparkowała impreza, jakiej Polska jeszcze nie oglądała. Do warszawskiej firmy Nexteam zjechało kilkuset zapaleńców, którzy na punkcie swego opla mają hopla. I postanowili wszystkim pokazać dlaczego. Na pomysł oddania w ten sposób hołdu autom z Russelsheim wpadli dziennikarze z dwumiesięcznika „GMagazyn”.

Wydawane od kilku lat pismo jest tworzone przez oraz dla miłośników pojazdów amerykańskiego koncernu General Motors. – To w pewnym kontynuacja złotów, które raz w roku odbywają się pod Bełchatowem. Spotykają się tam wyłącznie właściciele tzw. astry „dwójki”- mówi Sławomir Dębowski z „GMagazynu”. Tym razem takich ograniczeń nie było. Na parkingu przy ul. Modlińskiej 57 A pojawili się fani wszystkich samochodów spod znaku koła z błyskawicą. Miejsce, czyli teren serwisu i salonu sprzedaży pojazdów koncernu GM, znaleźli do tego wymarzone.

– Decyzja o przeprowadzeniu tej imprezy zapadła w 10 minut. Potem zostały nam już tylko kwestie organizacyjne – dodaje Krzysztof Szałkowski, dyr. zarządzający firmy Nexteam. Ze względu na skalę przedsięwzięcia, pracy przy nim było tyle, co przy remoncie zdezelowanego silnika. Na koniec „zagadał” on jednak pięknym, rasowym dźwiękiem. W przenośni, lecz także – jak to na motoryzacyjnych zlotach – całkiem głośno i dosłownie.

– Opel to fajna marka, a ja zawsze lubiłem ten konkretny model. Jest duży, komfortowy, no i ma parę dodatków, które sami zrobiliśmy – wylicza Dominik Turemka z firmy Dream Garage. W swojej omedze Dominik najbardziej ceni rozbudowany system audio oraz modyfikacje silnika, dzięki którym zyskał ponad 30 proc. mocy. Ale i seryjnym oplom zwolennicy marki nie mają nic do zarzucenia. – Opel jest naprawdę solidnym samochodem. Ma swoje wady i zalety, jak każdy samochód, ale przez to, że jest inny, wydaje się, że bardziej spersonalizowany, spełnia wiele oczekiwań. Poza tym jego cena nie jest na tyle wygórowana, żeby ludzie nie mogli go kupić, szczególnie ci młodzi, na dorobku – uważa Sławomir Dębowski. – Kupowanie samochodów tej marki cieszy się w Polsce bardzo długą tradycją. Myślę, że ich jakość, potwierdzona przez wiele dekad, powoduje, że ludzie chcą pokazać, jak to się zaczęło i chcą, żeby te samochody, mimo swego wieku, były tak samo dobre jak nowe – sądzi dyr. Strzałkowski. A pod pewnymi względami nawet lepsze, gdyż pozbawione drogiej i często zawodnej elektroniki. Podróżuje się bez niej może trochę trudniej, za to przyjemnie i tanio. Wiele z obecnych na zlocie aut było jeżdżącymi świadectwami oplowskiej długowieczności. Solidna konstrukcja plus miłość właściciela gwarantują motoryzacyjny związek na długie lata. A nawet gdy coś nawali, posiadacze wiekowych opli mogą liczyć na fachową pomoc. – Organizując dla nich to spotkanie, chcemy pokazać, że my na nich czekamy i tak samo jak użytkownicy nowych opli, oni również są dla nas oczekiwanymi klientami – zapewnia Krzysztof Strzałkowski.

Podczas sobotniej imprezy w Nexteamie dumni właściciele wypieszczonych opli mogli zarówno sprawdzić ich możliwości, jak i porównać je z innymi. A przy odrobinie szczęścia wrócić do domu z nagrodami. Wszyscy inni po prostu dobrze się bawili. Nabierając zarazem przekonania, że co prawda na opelmanię nie wymyślono lekarstwa, ale też jest ona całkowicie nieszkodliwa. No, może jedynie trochę dla kieszeni…