O ile dla większości polskich gmin to rewolucja, od lipca Legionowo ma do czynienia jedynie ze śmieciową ewolucją. Po warszawskim MPO operatorem miejskiego Sytemu Gospodarki Odpadami została spółka MPK z Ostrołęki. Biorąc pod uwagę skalę oraz logistyczne aspekty tej zmiany, wręcz nie mogło obyć się bez komplikacji. I się nie obyło.

Swe niezadowolenie artykułują m.in. właściciele domów. – To są skargi wynikające z tego, że ktoś za późno wystawił śmieci, a my też się zgapiliśmy i ich nie odebraliśmy. Powiem szczerze, nie jesteśmy bez winy, natomiast każdy taki przypadek na bieżąco załatwiamy. Staramy się indywidualnie kontaktować z mieszkańcami i umawiać odbiory w dogodnych terminach – informuje Marcin Połowniak, dyr. Regionu Warszawa MPK z Ostrołęki.

Najwięcej kłopotów przysparzają jednak MPK segregowane odpady z legionowskich blokowisk. Kilkanaście dni temu przedsiębiorstwu zdarzyła się wpadka z ich terminowym odbiorem. Efekty można było dostrzec niemal natychmiast. – Mieliśmy problem z podwykonawcą. W poniedziałek nawalił mu samochód, naprawa trwała więcej niż jeden dzień. Dopiero we wtorek dostaliśmy od niego drugi samochód, więc były miejsca, gdzie śmieci nam „wykipiały”. W takich przypadkach na bieżąco staraliśmy się je zbierać – mówi przedstawiciel MPK.

Osobna kwestia to kształt pojemników. Ostrołęcka firma nie stosuje tzw. dzwonów, lecz mniejsze zbiorniki, o pojemności 1100 litrów. Większość z nich nie ma na wierzchu otworów wrzutowych na butelki, słoiki czy papier. – Tamte pojemniki były lepsze. Wrzuciło się śmieci tym otworem i było po wszystkim. Na dodatek te nowe dla draki otwiera czasem młodzież. Jeżeli akurat mocniej dmuchnie wiatr, może je uszkodzić – uważa Marian Tulin z Rady Osiedla Sobieskiego. Część spółdzielców narzeka też na brudne, ciężkie, trudne do otworzenia pokrywy. – Jeżeli jakaś starsza kobieta ma laseczkę, to nią sobie pomaga. Jeżeli nie ma, to naprawdę jest kłopot z podniesieniem – dodaje radny. Pracownicy MPK opinie ludzi szanują, ale obstają przy swoim. – Wiemy z doświadczenia, bo obsługujemy wiele gmin i miast, że te mniejsze pojemniki bardziej się sprawdzają. Dla nas są też łatwiejsze w obsłudze. Wiele osób woli je otworzyć i wrzucić od razu cały worek, niż umieszczać tam pojedyncze butelki, tracąc mnóstwo czasu. Dlatego my je zostawiamy otwarte, dając klientom dwie możliwości – mówi dyr. Połowniak.

Tak czy inaczej, firma postara się możliwie szybko dostarczyć wyłącznie pojemniki z otworami wrzutowymi. Tyle że w tej chwili popyt na nie znacznie przewyższa podaż i może to trochę potrwać. Zgodnie z przetargową specyfikacją, z czasem wszystkie będą jednokolorowe, a nie – jak teraz – czarne, oklejone taśmą. – W mieście stoi obecnie 46 zestawów: 12 z nich odbieramy dwa razy na tydzień, a resztę raz w tygodniu – w piątki. Zastanawiamy się, czy tego nie zmienić, ponieważ nasze pojemniki mają 1100 a nie, jak klasyczne, 1500 litrów, więc może trzeba by wprowadzić jakiś dodatkowy dzień – uważa Marcin Połowniak. Co by nie mówić, idzie ku lepszemu. Po niespełna miesiącu działania w Legionowie widać, że MPK chce się pokazać z dobrej strony. Póki co, jest na dobrej drodze.