O ile zdaniem speców idących pod prąd naukowego mainstreamu całe to wmawiane ludzkości ocieplenie klimatu jest bujdą na resorach, w legionowskim Pałacu Samorządności faktycznie ono nastąpiło. Tyle że nie za przyczyną aktywności słonecznej czy zwiększonej emisji gazów cieplarnianych, lecz z powodu… no właśnie. Co sprawiło, że planując wydanie kilkudziesięciu baniek na murowaną dumę grodu, Roman i kilkunastu rozbójników przymknęli sezam i postawili na ratuszowe klimakterium? Dlaczego zamiast przeprowadzić chłodną kalkulację, wsłuchali się w rozgorączkowane głosy opozycji? No i czy ktoś teraz, choćby symbolicznie, swe złotobojne modlitwy o zaprzestanie rozrzutności odszczeka?

Odpowiedź na to ostatnie pytanie jest oczywista. Akurat w temacie przyznawania się do błędów polityka mocno przypomina małżeńskie (współ)życie – nieważne jak bardzo i komu dało się ciała, do końca i na całej linii trzeba iść w zaparte. Krótko pisząc, winni się nie znajdą. Są natomiast ofiary. Klimatyzacyjna powściągliwość miejskich decydentów z pewnością nie upiekła się ich urzędnikom. Przez kilka miesięcy w roku większość biurowego personelu z czystym sumieniem może powiedzieć, że tyra w pocie czoła. Nie wspominając już o przykrym dla współtowarzyszy niedoli testowaniu granic wytrzymałości dostępnych na rynku antyperspirantów. Granic czasem zresztą przekraczanych… Półśrodki w rodzaju zasłon czy wiatraczków pozwalają jedynie przetrwać do fajrantu, ale mało komu uchodzi to na sucho. Do grona szczęśliwców należy ratuszowa prezydencja oraz (to ci dopiero zaskoczenie!) dyżurujący radni. W ich biurze air condition hula nie gorzej niż oni sami na wyjazdach integracyjnych.

Jeśli wierzyć Pierwszemu, idea połączenia gmachu publicznego z fińską sauną jest zasługą radnych, kwestionujących jego mandat do, tu cytat, dalszego zadłużania miasta. A ponieważ właściciele mandatów (tak jak wg klasyka owo miasto) to ludzie, a ich główny reprezentant nie chciał być z nimi w chłodnych stosunkach, przeto uległ. Skąpstwo, co widać i czuć, okazało się wszak przesadne, dlatego teraz ten sam naród pali się do zmiany klimatu. I co ciekawe, znów – przynajmniej w odniesieniu do oklaskowej części ratusza – dopnie swego. Widać w Legionowie da się nawet zaklimać rzeczywistość. I to jak widowiskowo!

Poprzedni artykułRozpoczęli od sprawdzianów
Następny artykułProtestują, bo chcą spokoju
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.