Tak popularna Anna German nie była w Polsce chyba jeszcze nigdy. To dlatego poświęconą jej imprezę przeniesiono z biblioteki do legionowskiego ratusza. Jak pokazała czwartkowa frekwencja, było to właściwe posunięcie.

Organizując wieczór dedykowany Annie German, legionowska biblioteka daleka była od konsumowania owoców jej aktualnej popularności. – Pomysł na spotkanie z autorką biografii Anny German powstał w momencie, kiedy serial, który większość z nas oglądała, nie był jeszcze pokazywany, lecz dopiero zapowiadany – mówi Danuta Masiak, dyr. MiPBP w Legionowie. Co się stało po jego emisji, wiadomo.

Swoista „germanomania” sprawiła, że Mariola Pryzwan, z zawodu bibliotekarka, z dnia na dzień stała się najbardziej rozchwytywaną autorką w kraju. Bywa to wprawdzie męczące, ale też równie mocno ją cieszy. – Anna German wróciła do serc ogółu Polaków dzięki, o ironio, rosyjskiemu serialowi. Tak to jest, że zagranica pozna się na artyście, a u nas bywa on niedoceniany. Z drugiej strony, czuję wielki żal, że przez ponad 30 lat, które minęły od śmierci Anny German, było o niej dość cicho – nie kryje Mariola Pryzwan. Według pisarki, głównie dlatego, że wszystko, co lubiano w Związku Radzieckim, u nas programowo bywało na indeksie. Gdy opadła zasłona milczenia, to o czym wiedziała branża oraz wierni fani wokalistki, przestało być tajemnicą – mieliśmy w Polsce prawdziwy muzyczny diament. Mariola Pryzwan uświadomiła to rodakom za sprawą dwóch książek. W jednej zawarła wspomnienia jej kolegów po fachu, w kolejnej oddała głos samej artystce. – „Anna German o sobie” to wypowiedzi piosenkarki, jej relacje, polskie i zagraniczne wywiady prasowe i radiowe, czyli to wszystko, co ona sama kiedykolwiek powiedziała bądź napisała na tematy prywatne i zawodowe. To taka trochę autobiografia, którą ona by pewnie napisała, a ja w tym pomogłam – opowiada autorka wyprzedanego już w całości bestsellera.

Jeśli chodzi o poświęcony Annie German serial, choć prawda mieszała się w nim z fikcją, on z kolei pomógł też miejskiemu czytelnictwu. To zresztą zjawisko znane już wcześniej. – Serial, czy w ogóle film, bardzo często popularyzują książkę. Nie stoją do niej w opozycji, nie zabierają nam czytelników. Wręcz przeciwnie, adaptacja, ekranizacja książki zawsze zachęca do czytania. To też jest dobry moment, żeby promować nie literaturę beletrystyczną, ale powiedzieć o książkach biograficznych, które u nas w Legionowie, jak od lat obserwuję, cieszą się coraz większym powodzeniem – twierdzi Danuta Masiak.

Osoby, które do czwartku wiedziały o Annie German niewiele, wyszły z ratusza znacznie światlejsze. Także dlatego, że obok opowieści o śpiewaczce, mogli posłuchać jej mądrych piosenek. Zarówno w oryginale, jak i w wykonaniu współczesnych naśladowców jedynej polskiej uczestniczki festiwalu w San Remo. Między innymi duetu Cafe Music, który oprócz słynnego „Człowieczego losu”, przypomniał publiczności utwory nieco mniej znane. Pozostaje tylko pytanie: czy podobnie jak one, przetrwa też wykreowana przez telewizję moda na Annę German? – Wierzę, że tak, bo wreszcie do niektórych dotarło, jaki skarb narodowy, jak mówili choćby Marian Lichtman czy Krzysztof Krawczyk, mieliśmy w Polsce, jak wielką osobowością była Anna German: znakomitą piosenkarką, cudownym, mądrym, niezwykle skromnym, ciepłym i łagodnym człowiekiem. A takich ludzi nam trzeba, bo nie ma ich teraz zbyt wielu – podsumowuje Mariola Pryzwan.