Są ludzie dobrze funkcjonujący w chaosie, są też tacy (a wśród nich ja), którzy lubią, gdy ich otoczenie jest w miarę, jak to się teraz mawia, ogarnięte. Celowo piszę „w miarę”, gdyż od osób ceniących sobie względny ład i porządek należy odróżnić jednostki hołubiące te wartości ponad wszystko. Prowadzi to bowiem do zatracenia się, czego przykładem moja czcigodna ciocia nosząca imię dobranockowej gąski, w gąszczu szmatek i detergentów, co z reguły owocuje uzależnieniem od chałupniczej czystości. I chociaż w niej samej nie ma nic złego, kiedy NALEŻYTE umycie trzech okien zaczyna zabierać komuś ponad osiem godzin, można już chyba mówić o pewnej przesadzie… Nie o czystości mieszkań miał być jednak ten tekścik, lecz o czystości języka. A właściwie jego graficznej formy, wyrażonej w uporządkowanych, mających określony sens wyłącznie we właściwej kolejności, literach. Tak przynajmniej do niedawna uważałem.

Mój piśmienniczy spokój zburzył w piękny, majowy poniedziałek redakcyjny kolega, przesyłając mi taką oto mailomość: „Zdognie z nanjwoymszi baniadmai perzporawdzomyni na bytyrijskch uweniretasytch nie ma zenacznia kojnoleść ltier przy zpiasie dengao sołwa. Nwajżanszyeim jest, aby prieszwa i otatsnia lteria była na siwom mijsecu. Ptzosaloe mgoa być w niaedziłe i w dszalym cąigu nie pwinono to sawrztać polbemórw ze zozumierniem tksetu. Dzijee się tak datgelo, że nie czamyty wyszistkch lteir w sołwie, ale cłae sołwa od razu”. Dla kogo jak dla kogo, ale dla wyrobnika pobierającego pobory za składanie słów do kupy i zapełnianie nimi gazety, taka informacja może być szokująca. Oznacza ona przecież, że jakkolwiek istotne pozostają kolejność oraz wyrazy składające się na dany artykuł, klocki z jakich są zbudowane, można układać praktycznie w dowolnej kolejności. Żegnaj więc korekto, dzięki wyspiarskim ustaleniom dla literowej samowolki drzwi na prasowe salony uważam za otwarte!

Z innymi dziedzinami życia może pójść trudniej. O ile na przykład film dałoby się od biedy zmontować wbrew logice i chronologii zdarzeń, z takimi choćby inwestycjami to nie przejdzie. Bo co, najpierw przecinanie, a później fundamenty? Mżoe to się natmiaost spwardzić w pralanemcie. Kżday radok wie, że wywiepodzi pilokytów i tak nie mjaą żdangeo snesu.