Kiedy wszystko funkcjonuje jak należy, działania PW-K pozostają raczej niezauważone. Sytuacja ulega zmianie w razie awarii, gdy zlokalizowanie i usunięcie podziemnego problemu wymaga ingerencji w miejską infrastrukturę. I choć wyeliminować takich sytuacji się nie da, można ograniczać ryzyko ich wystąpienia. Dlatego w legionowskiej firmie postanowiono zimą podmuchać na zimne.

Przekładając to na język bardziej oficjalny, zdecydowano się na kontynuowanie modernizacji jednych z najstarszych miejskich kanałów, położonych w okolicach ul. Warszawskiej. – Uciekamy przed ewentualnymi awariami. Widzimy, co się dzieje, że następuje wpłukiwanie piasku z wodą do systemu. W związku z powyższym, nie chcąc doprowadzić do kolizji na powierzchni ziemi, wykonujemy prace podziemne – tłumaczy Grzegorz Gruczek, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego „Legionowo”.

O ich prowadzeniu świadczył co najwyżej specjalistyczny sprzęt ustawiony wzdłuż głównej arterii miasta. Dzięki nowoczesnemu sposobowi zabezpieczania rur przed infiltracją piasku ona sama funkcjonowała bez jakichkolwiek ograniczeń. – Metoda polega na tym, że w stare, zniszczone kanały instalujemy rękawy filcowe nasączone żywicami. Tutaj mamy do czynienia z żywicą termoutwardzalną – mówi Andrzej Magiera z firmy Per Aarsleff.

Najpierw jednak starą instalację trzeba do takiego zabiegu odpowiednio przygotować. – W pierwszej kolejności kanał jest czyszczony, doprowadzony do stanu zapewniającego pełna przepustowość. Gdyby to było niedoczyszczone, powstają różnego rodzaju fałdy i zawężenia tego kanału – dodaje fachowiec. Z pozoru czyszczenie oraz wkładanie folii ochronnej i filcowego rękawa wydają się łatwe i bezproblemowe. W praktyce fachowcy z firmy Per Aarsleff tak prosto już nie mają. I dla nich, i dla inwestora światełkiem w tunelu jest fakt, że robią coś raz, a dobrze. – Po zainstalowaniu całego całego odcinka następuje podłączenie kotła wodnego lub wytwornicy pary, po czym następuje proces utwardzania i chodzenia. Powstaje w ten sposób praktycznie nowa rura. Ta technologia istnieje już około 30 lat. Po 25 latach robiono badania kontrolne i rury spełniały przewidziane kryteria wytrzymałościowe – zapewnia Andrzej Magiera.

Nowoczesność oczywiście kosztuje. Ale gdy alternatywą jest częściowy paraliż miasta, oszczędzanie wszystkim wyszłoby bokiem. – Wszelkie prace odkrywkowe, oprócz chaosu komunikacyjnego, który się z nimi wiąże, powodują konieczność wykonania odwodnień, zwykle za pomocą studni głębinowych – zwraca uwagę prezes Gruczek. Głębokie sięgnięcie do kieszeni oznaczało w tym przypadku wydanie około 600 tys. zł. Pozwolą one na zmodernizowanie ponad pół kilometra legionowskiej sieci kanalizacyjnej.

1 KOMENTARZ

  1. 1. ZA EKSPERYMENTY „NAUKOWCÓW” Z LEGIONOWSKIEGO PWK I TAK ZAPŁACĄ ODBIORCY WODY, NIEKONIECZNIE CZYSTEJ.
    2. DLACZEGO LEGIONOWSKIE PWK WOZI LICZNIKI WODY DO „LEGALIZACJI” DO POLITECHNIKI BIAŁOSTOCKIEJ ?

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.