Obszar, po jakim większość polskich samorządów od 1 lipca będzie dopiero raczkować, legionowscy urzędnicy i mieszkańcy znają już całkiem nieźle. Dlatego podczas gdy inni przymierzają się do pierwszego wyboru firmy, która zajmie się odbieraniem komunalnych opadów, Legionowo zrobi to po raz trzeci.

Formalne rozstrzygnięcie przetargu z udziałem siedmiu oferentów już blisko. Decydującym i jedynym kryterium była jak zwykle cena. – Najniższą ofertę złożyła spółka MPK z Ostrołęki. W najbliższych dniach powinny dopełnić się związane z tym faktem procedury, niesłusznie, moim zdaniem, zwane wyborem. Wybrać to można sobie w sklepie spodnie albo koszulę. Tutaj czynności sprowadzają się tylko do wskazania tego oferenta, który się kwalifikuje i jest najtańszy – gorzko zauważa nadzorujący komunalną gospodarkę śmieciową Rafał Kwiatkowski z UM w Legionowie.

Ułomności Ustawy o zamówieniach publicznych zostawmy jednak na boku. Fakty są takie, że za kilka miesięcy wozy warszawskiego MPO znikną z legionowskich ulic. – Niestety, chcę powiedzieć, bo z tą firmą mieliśmy bardzo dobre relacje: i miasto, i jak wynikało to z naszych rozmów, także spółdzielnia mieszkaniowa. Ale swoje stawki MPO podniosło teraz prawie dwukrotnie – ubolewa Roman Smogorzewski. Druga zła wiadomość jest taka, że mimo skorzystania z najniższej oferty, cenowego status quo utrzymać się nie da. – I tak spowoduje to podwyżkę. Ale miasto będzie dokładało do tego systemu, żeby stała się ona mniej odczuwalna dla mieszkańców – obiecuje prezydent Legionowa.

Od lipca za odbiór śmieci zapłacą oni prawdopodobnie około 10 zł miesięcznie. Miasto planuje wspomóc ich kwotą rzędu 70 – 80 groszy. Ale cena usługi, choć ważna, to tylko jedna strona odpadowego medalu. Pozostaje pytanie, czy mało znane na warszawskim rynku przedsiębiorstwo z Ostrołęki nie da w Legionowie plamy. – Firma jak firma. Myślę, że pokazała ona to elementarne doświadczenie, które było wymagane w tym przetargu. Tak więc powinna sobie poradzić – sądzi Rafał Kwiatkowski. Oby tak właśnie się stało. Warto jednak pamiętać, że przez duże oczka przetargowego sita potrafią czasem przejść oferty, które po nieco bardziej wnikliwej analizie nie miałyby na to żadnych szans.

Nauczeni czteroletnim doświadczeniem, legionowscy urzędnicy zamierzają w miejskim systemie gospodarki odpadami co nieco zmienić. Sądząc z ich zapowiedzi, na lepsze. – Chcemy, szczególnie dla mieszkańców domów jednorodzinnych, którzy narzekali, że za mało odbieramy od nich odpadów zielonych, zorganizować takie miejsce, gdzie będą mogli sami dowieźć i oddać każdą ich ilość. Znajdzie się ono na terenie dawnej fabryki domów, więc nie powinno to być uciążliwe dla innych. Będziemy też chcieli zorganizować miejsce, gdzie za darmo będzie można oddać gruz oraz inne odpady budowlane, również w tej lokalizacji – zapowiada prezydent Smogorzewski. Podobnie stanie się z odpadami wielkogabarytowymi. Jako że do 2020 roku połowa krajowych śmieci ma być segregowana, miasto planuje zintensyfikować działania zachęcające ludzi do idei recyclingu. Aktualnie, głównie dzięki mieszkańcom domów jednorodzinnych, w Legionowie segreguje się około 30 proc. odpadów. W budownictwie wielorodzinnym jest z tym o wiele gorzej. Nowymi stawkami za odbiór śmieci zajmą się na swej marcowej sesji miejscy radni.