W ostatnim lutowym numerze tygodnik „Mazowieckie to i owo” zakrzyknął z pierwszej strony „NIK: to pachnie korupcją”. Mając jednak na myśli nie, co mógłby sugerować tytuł, nieprawidłowości w Najwyższej Izbie Kontroli, lecz „mechanizmy sprzyjające korupcji”, jakie jej inspektorzy mieli wykryć w legionowskim urzędzie miasta. Ludzie z ratusza wykryli we wspomnianym tekście coś innego – brak dziennikarskiej rzetelności.

Sądząc po szybkości reakcji oraz treści listownej riposty ratusza, gazetowy tekst był dla tej instytucji tyleż godzący w jej dobre imię, co – jak mawiano w międzywojennej stolicy – mocno dęty. Na wstępie podpisana pod komentarzem do artykułu, opublikowanym na internetowej stronie gminy, Anna Szczepłek, szefowa miejskiego marketingu, rozprawiła się z demaskatorskim charakterem tekstu, przypominając, że wyniki wszelkich kontroli zamieszczane są w dostępnym w sieci Biuletynie Informacji Publicznej.

Tak samo stało się również z prowadzoną od 23 kwietnia do 6 czerwca 2012 r. kontrolą NIK dotyczącą gospodarowania mieszkaniowymi zasobami gminy. Urzędniczka zarzuciła Marcinowi Chomiukowi, autorowi artykułu, że do tych dokumentów nie zajrzał, opierając go „jedynie na informacji o wynikach kontroli „Gospodarowanie lokalami komunalnymi w budynkach mieszkalnych”, która prezentuje wyniki dotyczące całego kraju i zawiera niezbędne w takim przypadku uogólnienia”.

Co do szczegółów, zastrzeżenia kontrolerów miały dotyczyć siedmiu spośród setek umów w sprawie najmu niewielkich lokali użytkowych podpisanych w latach 2009 – 2011, zajmowanych (i wyremontowanych) przez drobnych przedsiębiorców z Legionowa, prowadzących tam działalność handlowo-usługową. „W wystąpieniu pokontrolnym z dnia 4 lipca 2012 r. Najwyższa Izba Kontroli ocenia pozytywnie, mimo stwierdzonych nieprawidłowości, gospodarowanie mieszkaniowym zasobem gminy Legionowo i w dokumencie tym ani razu nie pada określenie, że stwierdzono mechanizmy sprzyjające korupcji” – komentuje treść artykułu Anna Szczepłek. Skoro tak, wychodzi na to, że zamiast napiętnować rzekome dawanie w łapę, ktoś tu komuś chciał po łapach dać. Ale tym razem chyba nie zabolało.