Energia, mądrość, kreatywność i ambicja – to cztery cechy charakteryzujące wieliszewskie stowarzyszenie eMka. Podczas dziesiątego już przygotowanego przez tę organizację balu charytatywnego jej członkom i sympatykom przydała się głównie ta pierwsza. No i jeszcze hojność, dzięki której emkowy fundusz stypendialny zasilili kwotą blisko 12 tys. zł.

Zanim jeszcze doszło do tradycyjnej aukcji, zwiastunem jej powodzenia mogła być rekordowa frekwencja: na jubileuszowym balu eMki w pełnej gotowości tanecznej (rozpoczęto go, jak zwykle, nobliwym polonezem) pojawiło się ponad 150 osób. I chociaż przyjemność zabawy w olszewnickiej Rivierze kosztowała 350 zł od pary, uczestnikom zostało w portfelach sporo grosza, który zamierzali przeznaczyć na zakup kilkudziesięciu dostarczonych przez darczyńców fantów.

Dodatkową, poza chęcią wsparcia Lokalnego Funduszu Stypendialnego Eureka, zachętę dla balowiczów stanowił prowadzący aukcję, znany z programu „Europa da się lubić” Włoch Vito Casetti. Przy obcokrajowcu nie wypadało przecież wyjść na skąpców. Tak czy inaczej, efekt został osiągnięty. Rozochoceni tańcem i zabawą uczestnicy imprezy wydali na rzecz 20 stypendystów stowarzyszenia 11,6 tys. zł.

Podczas sobotniego balu eMka nie tylko „łupiła”, lecz także nagradzała – rozpoczęto od  wręczenia Grzegorzowi Biernatowi dyplomu i statuetki z okazji nadania mu tytułu Honorowego Członka Stowarzyszenia eMka. Laureat uczestniczył w każdym z  dotychczasowych balów. Jeśli chodzi o inne atrakcje, był beatboxerski występ stypendysty organizacji Karola Dyttusa, a także pokaz fireshow oraz ogromny jubileuszowy tort. No i tańce, tańce, tańce… Nic więc dziwnego, że ostatni goście opuszczali salę już po wschodzie słońca.

Poprzedni artykułDrogi skonsultowane
Następny artykułDobry jak niedobór
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.