Z punktu widzenia urzędu skarbowego samorządy niczym nie różnią się od szeregowych obywateli. Dlatego do każdej usługi realizowanej przez gminy państwo dolicza podatek VAT. W Legionowie, idąc śladem wielu polskich miast, postanowiono tę fiskalną pazerność poskromić. Środkiem do celu ma być przekształcenie Komunalnego Zakładu Budżetowego w spółkę prawa handlowego.

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi… wiadomo o co. – Chcemy odzyskiwać VAT przy nowych inwestycjach, które spółka mogłaby w imieniu miasta realizować, oraz przy remontach, których – szczególnie w obiektach oświatowych – dzisiaj nie możemy sobie odliczyć – tłumaczy Roman Smogorzewski. Możliwość odzyskania części 23-procentowego haraczu to nie wszystko. Dzięki temu, że pod administracyjnymi skrzydłami KZB znajdzie się wiele miejskich placówek (włącznie z muzeum i MOK-iem), ze swymi kontrahentami nie będą one już negocjowały w pojedynkę.

Według wstępnych szacunków pozwoli to zaoszczędzić co najmniej kilkaset tysięcy złotych. Co ważne, pieniądze mają zostać tam, gdzie się je wygospodaruje. – Dokonując różnych zakupów, chcemy uzyskać efekt skali: przy zakupie energii elektrycznej, środków czystości czy papieru, którego w administracji i oświacie zużywa się ogromne ilości. Dzisiaj każda szkoła, każde przedszkole robi to oddzielnie – dodaje gospodarz ratusza.

Jak twierdzi prezydent, kolejnym z istotnych celów reformy jest uwolnienie dyrektorów szkół od obowiązków niezwiązanych z działalnością dydaktyczną. Problem w tym, że to, co dla jednych oznacza ulgę, innym może jawić się jako zamach na część ich kompetencji. Póki co, konsultacje z szefami szkół przebiegają raczej w pokojowej atmosferze. – Nie u wszystkich jeszcze byliśmy, aczkolwiek wstępne rozmowy w ratuszu się odbyły. Jakieś obawy oczywiście są, ale zdecydowana większość dyrektorów podchodzi do sprawy ze zrozumieniem – mówi Rafał Kwiatkowski, zastępca dyr. Komunalnego Zakładu Budżetowego. W wyniku rozpoczętych przez miasto działań część osób zatrudnionych w podległych mu placówkach formalnie zmieni pracodawcę. Dla nich różnica będzie więc głównie kosmetyczna. Wspólne zarządzanie obiektami pozwoli natomiast lepiej wykorzystać pracujących przy ich obsłudze fachowców. Ze względu na skalę całego przedsięwzięcia, kadrowych roszad nie uniknie także KZB. – Zmiany zatrudnienia oczywiście nastąpią, bo rozszerzy się zakres naszych zadań. Ale w skali miasta będzie to niezauważalne, ponieważ dojdzie do przejęcia niektórych pracowników przejmowanych placówek – podkreśla Kwiatkowski.

Niedługo po nagłośnieniu zamiarów ratusza pojawiły się głosy, że przekształcenie KZB w spółkę to rodzaj „kreatywnej księgowości”, mającej pomóc w ukrywaniu miejskiego zadłużenia. Według prezydenta to nonsens. Dwie podobne spółki od lat w mieście funkcjonują, a o groźbie bankructwa PEC-u i PW-K na razie nie słychać. – Spółka w odróżnieniu od miejskiej jednostki organizacyjnej wymusza inne zachowania. Musi się bilansować, jest corocznie badana. KZB posiada trochę inną strukturę – jeśli ma kłopoty, to gmina jakoś jej pomaga. Spółka daje natomiast gwarancję finansowej stabilności – twierdzi Roman Smogorzewski. Poczekamy, zobaczymy. Przygotowania do organizacyjnego liftingu Komunalnego Zakładu Budżetowego zakończą się najwcześniej w maju. Wtedy projekt stosownej uchwały wezmą na warsztat miejscy radni. Biorąc pod uwagę koalicyjną dominację, jej przyjęcie będzie zapewne formalnością.