W ubiegłym tygodniu Starostwo Powiatowe w Legionowie poinformowało o najnowszych ustaleniach w sprawie rekultywacji wyrobiska poeksploatacyjnego kopalni „Dębinki” w Maryninie. Przekaz jest jasny: na razie mieszkańcy nie mają powodów do obaw, a cały proces – kiedy już się rozpocznie – będzie odbywał się pod czujnym okiem, zarówno starosty, jak i serockiego burmistrza.

Póki co, powiatowi urzędnicy przeprowadzili na terenie wyrobiska „Dębinki” kontrolę. W jej trakcie zabezpieczono próbki gleby, które następnie zostaną przeanalizowane pod kątem ich składu chemicznego i ewentualnych zanieczyszczeń. Biorąc pod uwagę, że rekultywacja nie została jeszcze rozpoczęta, próbki mogą stanowić wiarygodny materiał porównawczy z kolejnymi, pobieranymi już podczas – jak reguluje to wydana przed pięcioma laty, ważna do 2017 r. koncesja – wypełniania wyrobiska odpadami bezpiecznymi dla środowiska, a więc ziemią, gruzem czy kamieniami (łącznie może to być maksymalnie 38 rodzajów odpadów – red.).

W wydanym przez urząd komunikacie jest również informacja o spotkaniu starosty Jana Grabca i burmistrza Sylwestra Sokolnickiego z właścicielem kopalni „Dębinki”. Wtedy to, tu cytat, „przedstawili przedsiębiorcy propozycję zmiany sposobu rekultywacji wyrobiska tak, aby po zakończeniu prac wyrobisko nie było wypełniane, jak w chwili obecnej nakazuje koncesja. Zaproponowali mu też wystąpienie do Marszałka Województwa Mazowieckiego o zmianę koncesji w ten sposób, aby nie nakazywała wypełniania wyrobiska po zakończeniu pracy kopalni”. Czy sugestie samorządowców zostaną uwzględnione, trudno w tej chwili powiedzieć. Przedsiębiorca zobowiązał się do nich odnieść w ciągu najbliższych kilku tygodni. Zadeklarował jednocześnie, że będzie działał zgodnie z prawem, nie wykraczając poza granice ujęte w wydanych mu  upoważnieniach i zgodach. Co więcej, zapewnił, że rekultywacja nie zostanie rozpoczęta do czasu odpowiedzi na propozycje starosty i serockiego burmistrza.

Całe zamieszanie z wyrobiskiem w Maryninie rozpoczęło się od październikowej decyzji starosty legionowskiego, zezwalającej na wykorzystanie odpadów do wypełnienia poeksploatacyjnego wyrobiska kruszywa naturalnego „Dębinki II” i „Dębinki IV”. Zostało ono wydane pomimo negatywnej opinii Burmistrza Miasta i Gminy Serock, który to zresztą jeszcze w tym samym miesiącu wystąpił do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o stwierdzenie nieważności decyzji Starosty Legionowskiego. Według serockiego urzędu została ona wydana w wyniku wadliwego rozpatrzenia wniosku przedsiębiorcy, a tym samym – z rażącym naruszeniem prawa. Przeciwko zwożeniu na teren gminy – w ich opinii mogących stanowić zagrożenie dla ujęć wody, lecz także wpływających na spadek cen działek, hałas i stan dróg – różnych odpadów zaprotestowali też mieszkańcy. Pod petycją w tej sprawie podpisało się ich już kilkuset.

Tymczasem starosta uspokaja. Podczas listopadowej sesji Rady Miejskiej w Serocku czynił to długo i wyczerpująco. Sugerował podjęcie rozmów, a nie dalsze eskalowanie konfliktu. Zapewniał, że na teren gminy nie będą zwożone żadne niebezpieczne odpady. Obiecał regularne robienie odwiertów oraz kontrole sanepidu i specjalistów od ochrony środowiska. Mówił wreszcie o tym, że nie ma podstaw prawnych, by odmówić prywatnemu przedsiębiorcy wydania decyzji dotyczącej wspomnianej działalności. Na próżno. Seroccy radni, podejmując specjalną uchwałę, wyrazili negatywne stanowisko wobec wydanej przez starostę decyzji. I na tym się pewnie nie skończy.

Poprzedni artykułMisie w karetkach
Następny artykułKupa kupowania
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.